piątek, 20 grudnia 2013

Dwudziesty Pierwszy

Wpatrywał się we mnie zaskoczony. Świadczyły o tym lekko rozwarte wargi. Podeszłam do niego szybkim krokiem. Postanowiłam przestać się cackać z tą sytuacją. Złapałam jego twarz w obie dłonie i pocałowałam. Delikatnie i czule, a zarazem namiętnie. Bałam się, że nie odwzajemni pocałunku, że mnie odepchnie. Tak się nie stało. Od razu poczułam jego obie dłonie na biodrach, a jego usta zaczęły współgrać z moimi. Uśmiechnęłam się przez pocałunek czując szczęście, które we mnie wzbierało. Czując, że jego ręce zjeżdżają niżej podskoczyłam, a on złapał mnie za uda i tak oto trzymał mnie na rękach wciąż całując. Przesuwał się. W końcu posadził mnie na blacie, by obojgu nam było wygodnie. Oplotłam go nogami w pasie i przyciągnęłam jeszcze bliżej. Dłonie zatopiłam w jego bujnych włosach czując ich miękkość. Zaczął podciągać mi koszulkę do góry odsłaniając brzuch. Gładziły go czule powodując gęsią skórkę....
— Zayn! Czujesz się już lepiej?! - naszych uszu doszedł krzyk z przedpokoju, tak donośny i nagły, że oboje się wystraszyliśmy. Odskoczyliśmy od siebie, przy czym ja prawie spadłam z blatu.
Szybko złapałam jabłko w dłoń i poprawiłam koszulkę udając, że nic się przed chwilą nie wydarzyło. Mulat doskoczył do naszych herbat i zaczął jedną z nich mieszać energicznie. Dlaczego baliśmy się zostać przyłapani? Czyżbyśmy się wstydzili tego co się wydarzyło?
— O Roni! To ty nie jesteś w Hiszpanii?! - zapytał zszokowany Dave wchodząc do kuchni. Zaśmiał się i podszedł do mnie po czym zamknął mnie w swoich ramionach.
— A tak jakoś się złożyło, że wróciłam... - odpowiedziałam, a właściwie wyjąkałam, bo wciąż nie mogłam się otrząść po niedawnym pocałunku.
— Lole zostawiłaś samą? - zapytał jakby nie dowierzał, że jestem aż tak głupia. Przecież nie była małym dzieckiem, ona nawet nie chciała, żebym z nią jechała, więc mój powrót był kwestią czasu. Tym bardziej, że teraz na horyzoncie pojawił się Styles, który spokojnie mógł się nią zająć.
— Harry z nią został... - odpowiedziałam obojętnie. Właściwie to dobrze, że zostali sami, może uda im się w końcu dogadać.
— Jak to Harry?! Przecież oni się tam pozabijają! Oj Roni myślałem, że mogę ci zaufać, a ty... - zaczął swój pouczający monolog, ale ktoś mu przerwał.
— Dave nie przesadzaj. Nie są dziećmi, dadzą sobie radę. Po za tym Roni ma też swoje życie... To może będzie okazja by się w końcu dogadali... - głos zabrał Zayn, który do tej pory siedział cicho. Brunet zaczął zastanawiać się nad słowami mulata, analizując je.
— Może masz rację... Przepraszam poniosło mnie...- w końcu się odezwał - Tu są twoje leki... Niestety nie miałem w czym przebierać.... - dodał kładąc niedużą reklamówkę na stole - Pójdę się przespać, już późno... Wy też dzieciaki zmykajcie.. - ziewnął przeciągle - Aaa Roni jeżeli chcesz pokój Loli jest wolny, więc chętnie cię przenocujemy - zaproponował i cmoknął mnie w policzek. Był na prawdę słodki i opiekuńczy.
— Dziękuję - powiedziałam i wymusiłam uśmiech. Tak na prawdę chciałam by już sobie poszedł, potrzebowałam porozmawiać z Zayn'em, czas wyjaśnić sobie wszystko na spokojnie.
— Dobranoc! - krzyknął wchodząc po schodach.
— Dobranoc! - odkrzyknęliśmy równo, po czym spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się. Od razu poczułam jak policzki mnie zaczynają palić, więc spuściłam głowę.
— Chodźmy do salonu... Czas na szczerą rozmowę, nie uważasz ? - szepnął mulat podając mi dłoń. Kiwnęłam głową i zeskoczyłam z blatu. Zapowiadała się ciekawa noc.
Usiedliśmy na sofie. Wzrok wbiłam w włączony telewizor udając, że interesuje mnie program, który był emitowany. Bałam się na niego spojrzeć, bałam się jego palącego wzroku. Nie da się opisać tego co czułam gdy się mi przyglądał, jak mnie dotykał....
— Jak rozmawiałem z tobą przez telefon było słuchać jakiegoś mężczyznę.. Kto to był ? - postanowił wziąć sprawę w swoje ręce i w końcu się odezwać.
— Teodor, kuzyn Loli... – odpowiedziałam. Na samo wspomnienie tamtej sytuacji serce zabolało.
— Czy coś was łączy ? – kolejne pytanie.
— Nie, po prostu dużo rozmawialiśmy - skłamałam. Wiedział to, na pewno. Pewnie teraz ma zamiar wyjść z pokoju, postąpiłabym tak samo. Nienawidzę jak ktoś kłamie - Tak na prawdę całowaliśmy się i mogłoby dojść do czegoś więcej... - postanowiłam być szczera i przestać wszystko w sobie dusić. Chciał wstać i odejść, ale złapałam go za rękę i pociągnęłam z powrotem w dół. Spojrzał na mnie zaskoczony - Zakochałam się w tobie, a ty raz traktowałeś mnie jak księżniczkę, a  zaraz potem jak powietrze... Czułam się z tym źle, myślałam, że mnie nie chcesz... Ja nie wiem dlaczego chciałam to zrobić. Przestałam nad sobą panować.. Dziękuję ci, że zadzwoniłeś i to przerwałeś... Jestem ci za to wdzięczna.. - wyrzucałam z siebie myśli nie zastanawiając się czy mają jakikolwiek sens - Bo jak wtedy się rozłączyłeś to ja poczułam, że cię kocham, że nie chce cię stracić... Żałuje tego... - dodałam. Cisza, znów ta cholerna cisza! Wolałabym, żeby na mnie krzyczał - Ja na prawdę cię kocham...– szepnęłam i zamknęłam jego dłoń w moich małych rączkach. Pochylił się do przodu i cmoknął mnie w czoło.
— Dobranoc Roni – wyszeptał i wstał z sofy. Uśmiechnął się smutno i po prostu odszedł. Prawda nie poskutkowała...

*Oczami Loli*
Obudziłam się rano dość wcześnie. Słońce świeciło mi prosto w oczy nie przejmując się tym, że chciałabym jeszcze pospać. Byłam tak zmęczona i zdenerwowana, że w końcu postanowiłam dać za wygraną i iść spać do pokoju. Gdy odrzucałam prześcieradło i starałam się wyplątać z ramion Harry'ego poczułam jak się zaciskają.
— Gdzie idziesz? Która godzina? – wyszeptał dwa pytania, ledwo kontaktując.
— Śpij jeszcze.. Ciii – szepnęłam i pogłaskałam go po głowie przeczesując przy tym jego słodkie loczki.
Mruknął coś pod nosem po czym przewrócił się na drugi bok wypuszczając mnie ze swoich objęć. Jeszcze chwilkę na niego patrzyłam, po czym wstałam i na palcach wyszłam z pokoju. Odechciało mi się spać, miałam ochotę na czarną kawę z cukrem, która by mnie postawiła na nogi. Miałam w planach posprzątać dziś dom przed świętami i zamierzałam zaangażować do tego loczka.
Zeszłam mozolnie po schodach i przeszłam obok salonu, w którym wczoraj zostawiłam po sobie nieporządek. Rozwalony na sofie koc, na stole kubek z resztką herbaty i rozsypany cukier w około. Na fotelu leżały ubrania, które wczoraj z siebie zrzuciłam. Westchnęłam przeciągle, ale nawet nie przyszło mi do głowy, żeby skręcić i tam posprzątać. Nie teraz, najpierw kawa.
W kuchni nie było lepiej. Jednak wpuszczenie do domu trojga nastolatków i pozostawienie ich samych nie jest dobrym pomysłem. Na parterze był dość spory bałagan. W przedpokoju spoczywała kupka ciuchów, które nie zmieściły się do walizki Roni i postanowiła je tam zostawić gdyż się spieszyła. Znajdowało się na niego wszystko, od bielizny aż po piżamy.
W moim pokoju nadal stała nierozpakowana walizka, a wszystko co powinno być w niej, walało się po za, po całym pomieszczeniu. W łazience też był bałagan ale to tylko dlatego, że wczoraj nie chciało mi się posprzątać po kąpieli.
Kuchnia. To jedno wielkie pobojowisko. Wczoraj postanowiłam zrobić przyjaciółce coś do zjedzenia na drogę i zapomniałam po sobie sprzątnąć. Okruszki z chleba, kawałki ogórka i jego obierki, można też było znaleźć wycięte tak zwane "żyłki" z szynki, których obie nienawidziłyśmy. Na talerzyku jakieś zużyte torebki herbaty, w zlewie niedomyte naczynia, blat to aż się kleił od brudu. Załamałam się. Omijając cały bałagan sięgnęłam do szafki po czysty kubek i nalałam do niego zimnej, przesłodzonej i czarnej kawy z dzbanka, którą wczoraj zrobił Harry. Zgarnęłam ze stołu jakąś starą gazetę i wyszłam z domu na taras. Usiadłam na fotelu i zabrałam się za czytanie, czując jak na dworze powoli robi się ciepło.

~*~

Zrobiłam grzanki i wyciągnęłam ulubioną konfiturę Harry'ego. Do tego świeża kawa i szklanka wody. Tak zazwyczaj wyglądały śniadania loczka. Były specyficzne. Załadowałam wszystko na tacę i ostrożnie ruszyłam w stronę sypialni, w której słodko chrapał. Postanowiłam być dla niego miła, by później w ramach wdzięczności pomógł mi posprzątać ten syf.
Weszłam cichutko do pokoju, w którym spał. Położyłam tace pełną smakołyków na małym stoliku nocnym i ległam obok loczka. Zaczęłam go głaskać po głowie, pozwalając sobie na nieco więcej czułości cmoknęłam go w policzek.
— Wstawaj Harry … – szepnęłam przeciągle. Burknął coś pod nosem i odsunął mnie od swojego rozgrzanego ciała, ręką. Postawiłam na starą dobrą metodę. Z tacy wzięłam słoik konfitury wiśniowej i podstawiłam mu go pod nos. wystarczył jeden wdech i jego oczy automatycznie się otworzyły.
— Lola? – zapytał zaskoczony. Wzięłam tacę z jedzeniem i położyłam ją obok niego na łóżku.
— Niespodzianka! – krzyknęłam. Jego uśmiech, bezcenny.
— Jesteś niesamowita – powiedział i cmoknął mnie w polik.

~*~

Założyłam rozciągniętą koszulę w kratę, którą niegdyś nosił mój ojciec. Znalazłam ją w ich szafie, widocznie jej nie zabrał kilka lat temu. Założyłam na tyłek jakieś dżinsowe, jasne spodenki, które ledwo mi zakrywały tyłek, ale grunt, że były wygodne. Zabrałam ze stolika dwie niebieskie ściereczki w szkocką kratę, które zabrałam ostatnio od babci.
— Harry wyłaź z tej łazienki! – krzyknęłam przechodząc obok drzwi i uderzając w nie raz, by go pospieszyć.
Zbiegłam po schodach, nadal będąc boso. Każdy mój krok wydawał charakterystyczny dźwięk, który chwilami mnie śmieszył. Zabrałam się za szukanie nożyczek. Gdy już je znalazłam, ściągnęłam z siebie koszulę, pozostając w górze od stroju kąpielowego, i zabrałam się za odcięcie poszarpanego dołu. Nie przejmując się niczym cięłam tworząc artystyczny nieład.
— Ładny masz ten staniczek – szepnął mi ktoś na uchu. Poczułam ciepłe wręcz parzące dłonie na biodrach – Możesz tak chodzić częściej - dodał i cmoknął mnie w szyję. Speszyłam się i lekko zarumieniłam.
—Wydaje mi się, że Londyn nie jest odpowiednim miejscem na chodzenie półnago- odpowiedziałam. Odwróciłam się i cmoknęłam go w policzek – A teraz bierzemy się do roboty Haroldzie - dodałam. Skrzywił się nieco, nie lubi jak się tak do niego mówi. Narzuciłam na ramiona koszulę i zapinając tylko dwa guziki resztę zawiązałam u dołu w jakiś niedbały guz - No co się tak patrzysz?! Do roboty! – krzyknęłam widząc, że się we mnie wgapia...

-------------------------------------------------
Proszę bardzo! Tak jak obiecałam! Jest rozdział!
Moje drogie kochane! To dziś, czas na składnie życzeń. Wiem, że do świąt jeszcze jakieś cztery dni, ale chce to zrobić dziś! 
Ja, jak i mój kochany chłopak, Życzymy Wam Zdrowych i Wesołych Świąt!
Wszystkim dziewczynom, które piszą blogi życzymy by szło Wam jeszcze lepiej, by pisanie sprawiało Wam przyjemność, byście kochały to co robicie, byście miały coraz więcej czytelniczek i komentujących, byście czerpały z tego radość i satysfakcję! 
A Wam czytelniczkom życzymy wielu wspaniałych opowiadań i zanurzania się w wiele wspaniałych historii! 
I oczywiście uśmiechów, które rozświetlają naszą szarą rzeczywistość! 

A teraz trochę z innej beczki... Chciałabym złożyć życzenia mojemu chłopakowi, który jest dla mnie wszystkim. 
Życzę Ci przede wszystkim dużo, dużo, dużo szczęścia, zdrowia i radości, którą z pewnością masz w sobie. Żebyś w końcu pojął matmę, która jest dla Ciebie wieczną zagadką.... Sukcesów w szkole. 
Nie umiem składać życzeń... 
Żeby spełniły się Twoje wszystkie marzenia, nawet te najdziwniejsze... 
No i jedna ze spraw najważniejszych, a mianowicie, JA! Skromna i kochając JA! Życzę Ci więcej siebie, jakkolwiek to nie zabrzmi... Żebyś nie musiał już załamywać się moimi głupimi pytaniami i nauczył się tolerować moje roztargnienie i bałaganiarstwo. Żebyś kochał mnie tak jak za pierwszym razem i żebyś zaznał tej miłości również z mojej strony. 
Więcej zasypiania na moim łóżku lub dywanie, więcej pracy przy moim niedołężnym laptopie...
No jejku nie wiem co jeszcze! Po prostu więcej wszystkiego Nu

No to chyba koniec części życzeniowej... Następny rozdział pewnie za dwa tygodnie, więc Do zobaczenia KOCHANIUTKIE MOJE! 

Całuje, ściskam i wszystko! Zaczarowana  

niedziela, 8 grudnia 2013

Dwudziesty

Opadłam na sofę i przykryłam się kocem, czując jak przechodzą mnie drgawki. Roni jakiś czas temu zapakowała się do taksówki, Harry zaraz po kąpieli poszedł spać, zostałam sama ze swoimi myślami. Wpatrywałam się bezmyślnie w ścianę, nie wiedząc zbytnio co mam sama ze sobą zrobić.
Niezdecydowana i lekko zaspana ruszyłam po schodach na piętro. Rozważałam pójście spać do mojego pokoju lub pójście spać do Harry’ego. Z każdym krokiem miałam coraz większą ochotę przytulić się do loczka. Związałam włosy w niechlujnego koczka i poprawiłam spodenki, w których zawsze śpię. Ciągle kręciło mi się w głowie i czułam jak gorąco bije od mojego ciała.
Niepewnie ruszyłam w stronę sypialni moich rodziców, z której było słychać spokojne pochrapywanie. Z lekkim uśmiechem na ustach podeszłam do drzwi i je uchyliłam zaglądając do środka. Leżał rozwalony na brzuchu, na dwuosobowym łóżku. Twarz zwrócona w stronę drzwi, rozchylone wargi i roztrzepane loczki. Uśmiechnęłam się na ten widok.
— Harry – szepnęłam wchodząc do środka. Mruknął coś pod nosem i poruszył nogą – Harold – powiedziałam już normalnie, zareagował od razu.
— Lola ! Co, co się stało? – zapytał zaspany, patrząc na mnie przez uchylone powieki. Był zaskoczony, ale chyba tak pozytywnie.
— Bo ja nie wiem co mam ze sobą zrobić…  - szepnęłam, nie ruszając się z miejsca. Zachichotał, po czym było słychać jak poruszył prześcieradłem.
— Dobra wskakuj - powiedział i ziewnął. Potruchtałam bosymi nogami w stronę łóżka i wsunęłam się pod cieniutkie prześcieradło z gracją. Nie wiedziałam czy mogę się przytulić, więc przysunęłam się delikatnie i czekałam na jego pierwszy krok - Chodź tu do mnie maleństwo - szepnął tym swoim zachrypniętym głosem i jednym ramieniem mocno przyciągnął mnie do siebie.
Poczułam mokry pocałunek na czole. Przymknęłam powieki rozkoszując się jego bliskością. Uśmiechnęłam się, po czym odwróciłam na bok. Przytulił się do mnie, ciepły i nagi tors przycisnął do moich pleców.
— Dobranoc - znów ten ukochany przeze mnie szept.
— Dobranoc Harry - odpowiedziałam zaspana.

~*~

Stałam nad przepaścią, możliwe, że na jakiejś skarpie. Spojrzałam zaciekawiona w dół. Barcelona nocą, coś pięknego. Oświetlone ulice i chodniki obok plaż. Morze, szumiące fale... Niesamowity widok.
Poczułam coś przyjemnego pod stopami. Spuściłam głowę i zauważyłam, że stoję na czymś białym, przyjemnym w dotyku, wyglądającym trochę jak bita śmietana. Poruszałam palcami i zaśmiałam się cicho.
— Witaj moja mała śmieszko – szept tuż za mną. Ten głos, ukochany i utęskniony głos – No już nie taka mała, aleś ty urosła - śmiech. TEN śmiech.
Odwróciłam się, chwiejąc się delikatnie i ujrzałam JĄ. Moją kochaną mamę, tak piękną jak zawsze. Biała sukienka do ziemi i nieduże skrzydła na plecach dodawały jej uroku. Mieniąca się aureolka unosząca się tuż nad jej głową i ten niebiański uśmiech. Wyglądała jak królowa niebios.
— Mama – szepnęłam zszokowana. Podbiegłam do niej, ledwo utrzymując równowagę, i wtuliłam się w nią tak jak dawnej. Trzymała mnie mocno w swoich ramionach, przyciskając moje ciało do jej. Głaskała mnie opiekuńczo po plecach i wtuliła głowę w moje włosy. Z oczu wypływał mi potok łez, łez szczęścia. Cieszyłam się jak małe dziecko, tak bardzo za nią tęskniłam.
— Gdzie my właściwie jesteśmy ? - szepnęłam wiedząc, że mnie usłyszy.
— W niebie kochanie... Zazwyczaj to ja odwiedzałam Ciebie, a teraz chciałam Ci pokazać mój dom... - odpowiedziała - Chcesz zobaczyć jak wygląda moje życie teraz... ? - zapytała, odsuwając się ode mnie.
Kiwnęłam entuzjastycznie głową uśmiechając się radośnie. Otarłam łzy, wierzchem dłoni, po czym złapałam ją za rękę. Czułam się jak taka mała dziewczynka, która chce być jak najbliżej swojej mamy, chce czuć, że jest bezpieczna. To ona dawała mi szczęście. Ona i ... Harry. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że przy nim czuje się tak samo jak przy niej. Że czas spędzony z nim jest cudowny nawet jak nic nie mówimy.
— O czym myślisz Lola ? - z zamyślenia wyrwał mnie głos rodzicielki. Szłyśmy przez niebo? Chyba mogę to tak nazwać.
Na około było biało, jakby wszędzie była mgła, gęsta. Rozglądałam się wyostrzając wzrok, chciałam coś zobaczyć. Dlaczego nic nie widzę ?
— Niestety osoby, które jeszcze żyją, a są tu w odwiedzinach nie zobaczą tego wspaniałego świata... To ma być niespodzianka - odpowiedziała na moje niewypowiedziane pytanie.
— To mi opowiedz co widzisz mamo - poprosiłam. Na prawdę chciałam to wiedzieć, lubiłam sobie wyobrażać miejsca, których tak na prawdę nie widziałam.
— Wszędzie palą się białe światełka, oświetlając to małe miasteczko. Na chodniku stoi chór, który śpiewa świąteczne kolędy. Anioły biegają po sklepach, które mieszczą się w kamienicach, w poszukiwaniu potrzebnych im rzeczy. Za to małe aniołki czekają na swoje mamy i wpatrują się w wystawy sklepowe z rozmarzeniem. Wszyscy przygotowują się do świąt. W oknach niedużych, białych kamienic, które nie są stabilne, anioły trzepią swoje wielkie poduchy...- zaczęła opowiadać, rozglądając się z uśmiechem - To stąd bierze się śnieg kochanie - dodała spoglądając na mnie - Dzieci lepią bałwany lub rzucają się śnieżkami, śmiejąc się radośnie - dokończyła z uśmiechem.
Żałowałam, że nie mogę tego zobaczyć i tego, że u mnie w tym roku na święta nie będzie śniegu. Doszłyśmy do końca chmury, tak mi się wydaje. Znów było widać panoramę Hiszpanii. Mama puściła moją dłoń i usiadła, tak że je nogi zwisały. Zrobiłam to samo. Przytuliła mnie i cmoknęła w czoło opiekuńczo.
— Mamo, a dlaczego ty zawsze przychodzisz do mnie w snach ? - zapytałam ciekawa.
— Bo tylko wtedy możesz mnie zobaczyć... Jestem z tobą wciąż, tylko ty mnie nie widzisz w świetle dnia - odpowiedziała. Czułam się tak magicznie.
Czy to możliwe, że przed chwilą zwiedzałam niebo, a teraz siedzę sobie na skraju chmury z moją ukochaną mamą? Była aniołem, pięknym aniołem... Moim aniołem stróżem.
— Co to za chłopak ? - zapytała nie patrząc na mnie.
— Jaki ?
— Ten w loczkach, co cię dziś pocałował - na samo wspomnienie tamtego wydarzenia serce zabiło mi szybciej, a policzki przybrały odcień czerwieni. Spuściłam głowę i przegryzłam dolną wargę.
— To Harry - odpowiedziałam.
— Łączy cię z nim coś więcej, prawda ? - zadawała wiele pytań.
— Właściwie to nie wiem sama... - nie skłamałam, przecież tak było - To był tylko pocałunek.
— Dobrze mu z oczu patrzy - powiedziała mama z uśmiechem - Wiesz troszeczkę szperałam w jego życiorysie.. On jest bardzo zagubiony.
— Jak to ? - zapytałam zdziwiona, nie wiedząc o co jej chodzi.
— Kiedyś był inny. Boi się miłości, a właściwie tego, że będzie cierpiał... Pokazać ci coś ? - zapytała patrząc mi prosto w oczy. Kiwnęłam głową.
Obiema dłońmi dotknęła swoich skroni, zamykając oczy. Przed nami wyświetlił się obraz...

"Dwoje chłopców. Jeden starszy, drugi prawdopodobnie młodszy. Leżeli razem na łóżku i wpatrywali się w sufit. Brunet o przesłodkich loczkach nagle podniósł się i schował twarz w dłoniach.
- Tęsknisz za nią, prawda ? - zapytał jeden z nich, ten co wciąż leżał. Loczek kiwnął zrezygnowany głową- To dlaczego ją tak traktujesz ? - kolejne pytanie padło z ust starszego chłopca.
- Pamiętasz jak kiedyś rozmawialiśmy o moich uczuciach ? O tym dlaczego nie chce mieć stałej dziewczyny ? - zapytał loczek spoglądając na towarzysza, który wyglądał na zamyślonego. Starał się przypomnieć sobie wspomnianą rozmowę -Wtedy co Dave się na mnie wydzierał, że te skandale, związane z moimi codziennymi wypadami do klubów, zniszczą nasz zespół - naświetlił mu sytuację.
- A teraz pamiętam ! No tak mówiłeś, że nie chcesz cierpieć po stracie ukochanej i dlatego wolisz przygody na jedną noc. W pewnym stopniu to zaakceptowaliśmy, ale co to ma do sprawy ?- zapytał zdezorientowany.
- Z nią jest inaczej niż z resztą dziewczyn. Jak tylko weszła do domu, spojrzałem na jej smutne i przerażone oczy, na kruche, blade, poobijane ciało i blond włosy opadające na posiniaczoną twarz, fala gorąca rozlała się po moim ciele, a serce biło coraz szybciej. Nogi miałem jak z waty, nie mogłem się ruszyć i odezwać. Spuściłem głowę, żeby nikt nie zauważył mojego dziwnego zachowania, którego sam do końca nie rozumiałem - opisał szczegółowo sytuację, która była dla niego w jakimś stopniu ważna. Był taki skoncentrowany.
- Stary ty się zakochałeś ! - krzyknął jego rozmówca siadając raptownie. Przytulił loczka, a wręcz się na niego rzucił.
- Właśnie o to chodzi Louis, że ja tego nie chcę. Próbowałem ją zniechęcić do siebie, sprawić, że mnie znienawidzi i tym samym, że ja o niej zapomnę. Sprowadzałam przeróżne panienki, codziennie. Nie miałem umiaru. Wiedziałem, że ona na to wszystko patrzy o to mi chodziło. Ale Lola wciąż się do mnie uśmiechała, patrzyła na mnie tymi swoimi lazurowymi, roześmianymi oczami. A swoją droga jej śmiech doprowadza mnie do stanu wiecznego szczęścia. Ten dźwięk wydobywający się z jej gardła daje mi taką radość, nie do opisania – zaczął nawijać rozmarzonym głosem, z przepięknym uśmiechem, któremu towarzyszyły dwa dołeczki w rumianych policzkach –  Jak jest smutna, ja też jestem... - przerwał na chwilę, koncentrując się. Zamyślona mina świadczyła, że zbiera myśli - Ja się boje, boje się, że mnie odepchnie, nie odwzajemni moich uczuć, a ja będę cierpiał - dokończył.
- Miłość przychodzi niespodziewanie zazwyczaj wtedy kiedy jej nie chcemy – odezwał się ten drugi po kilku sekundach ciszy - To normalne, że się boisz, ale nie możesz całe życie uciekać przed uczuciem  jakim ją darzysz - dodał - – Nawet nie wiesz jakie to uczucie jak budzisz się rano, a w twoich ramionach leży śpiąca ukochana, jak całujesz jej usta i czujesz magię, która się nad wami unosi, jak dotykasz jej ciała, i wiesz, że należy do ciebie - tym razem ten się nieco rozmarzył - Ale jak nie zaryzykujesz to się nie dowiesz Harry. Nigdy nie pożałuje tego, że tak walczyłem o Megan - powiedział poważnym tonem patrząc prosto w oczy swojemu rozmówcy.
- Wiesz co Tomlison, cieszę się, że moja siostra ma takiego zajebistego chłopaka – powiedział loczek i przytulił przyjaciela – Macie moje błogosławieństwo, tylko nie schrzań tego ! – krzyknął i zaśmiał się cicho."

Byłam zaskoczona. Moja mama właśnie pokazała mi szczerą rozmowę Louisa i Harry'ego. Nie wiedziałam co powiedzieć, nie mogłam się nawet poruszyć, byłam w tak wielkim szoku.
— Masz odpowiedź na wszystkie swoje pytania... - szepnęła - Powodzenia córeczko... Niedługo znów się zobaczymy... - ostatnie słowa jakie usłyszałam.
— Nie! Mamo! - krzyknęłam siadając. Byłam w sypialni moich rodziców. Promienie wschodzącego słońca rozświetlały pokój i podkreślały intensywność koloru ścian. Z oczu wypłynęły pojedyncze łzy - Nie odchodź... - szepnęłam sama do siebie.
— Lola ? Co się dziej ? Wszystko w porządku ? - rzucił serię pytań zaspany Harry. Spojrzałam na niego. wyglądał tak pięknie. Przymrużone oczy, roztrzepane loczki…
— Już tak... - odpowiedziałam i wtuliłam się w jego nagi tors. Znów czułam się jak przy mamie... Szczęśliwie.

*Oczami Roni*

Wysłałam już ponad tysiąc sms'ów do Zayn'a, ale nie dostałam odpowiedzi. Jedyne co mogłam zrobić w tej sytuacji to zmusić go do rozmowy. Wzięłam od Loli klucz do domu chłopaków, w którym prawdopodobnie przebywał mulat.
Weszłam cicho do środka. W przedpokoju było pusto. Na wieszakach wisiała tylko jedna kurtka. Jego kurtka. Jednak został w domu. Odwiesiłam swój płaszczyk i zdjęłam kozaki. Cichutko na paluszkach ruszyłam w stronę salonu w którym świeciła się lampka i chodził telewizor. Bałam się tej rozmowy jak cholera.
Siedział na sofie tyłem do mnie. Jego naturalnie podburzone, kruczoczarne włosy odstawały w każdym kierunku. Kichnął  głośno, po czym wysmarkał nos w chusteczkę. Płakał ?
Podeszłam nieco bliżej i zobaczyłam, że wszędzie po podłodze walają się zasmarkane, przypominające kształtem kulki, chusteczki. Odchrząknęłam. Odwrócił się i wtedy zobaczyłam, bladą i zmęczoną twarz. On był chory.
— Roni ? Co ty tu robisz ? - zapytał słabym głosem.
Jego zmarnowane i wykończone ciało, było przykryte jedynie cieniutkim kocem, dodatkowo był dość mały. Pokręciłam głową zrezygnowana i nie odpowiadając podeszłam do niego. Pochyliłam się do przodu i pocałowałam go w czoło, by sprawdzić czy ma temperaturę. Było ciepłe, nawet bardzo.
Z kuchni przyniosłam termometr i podałam go Zayn'owi, a następnie wróciłam się do pomieszczenia, z którego wyszłam. Postawiłam wodę w czajniku i do czerwonych kubów wrzuciłam torebki z herbatą. Musiałam o niego zadbać. Stanęłam na krześle i z szafki znad lodówki wyciągnęłam średniej wielkości pudełko wypełnione lekarstwami.
W miarę dobrze znałam ten dom. Szczególnie kuchnie. Często w nocy zdarzało nam się, mi i Zayn'owi, skradać się do lodówki, bo mieliśmy ochotę coś zjeść. Pamiętam ten śmiech, jak któreś się potknęło, te brudne buzie od zawodów "kto szybciej zje". Te czasy były takie cudowne, nie chce ich stracić.
Oparłam się o blat i nadgryzłam jabłko leżąc nieopodal. Czajnik zaczął głośno piszczeć, a ja stałam nieruchomo, jakbym nie słyszała. Nagle ucichł.
— Po co przyjechałaś ? - zapytał stojąc do mnie tyłem. Nie odpowiadając zalałam obie herbaty i odstawiłam gorący czajnik na jego miejsce. Teraz oboje staliśmy przy blacie obok siebie wpatrzeni w ścianę na przeciwko.
— Chce ci wszystko wyjaśnić - odpowiedziałam niepewnie. Bałam się tego, że każe mi się wynosić, przecież mógł to zrobić - Zayn, bo ja…
— Nie mów tego, nie chce tego słyszeć. Masz nowego chłopaka, tak ? To dobrze, życzę wam szczęścia - przerwał mi. Walną pięścią w blat i ruszył w stronę salonu. Nagle przystanął - Myślałem, że coś do mnie czujesz... - szepnął zasmucony, stojąc do mnie tyłem.
— Zayn, bo... - znów chciałam to powiedzieć.
— Powiedz mi dlaczego ?! Dlaczego zrobiłaś ze mnie takiego kretyna ?! - znów krzyknął, tak głośno, że aż się wystraszyłam.
— Dasz mi w końcu dokończyć ?! - teraz to ja podniosłam ton. Westchnął i ruszył przed siebie. Zebrałam w sobie siłę, głęboki wdech i czas na prawdę - Kocham Cię do cholery ! - krzyknęłam. Zatrzymał się, odwrócił i wpatrywał w moje oczy....
--------------------------------------------------------------------
Przepraszam za tydzień zwłoki, ale miałam referat z historii, dodatkowo musiałam go pisać sama z podręcznikiem, bo nic w internecie nie było na ten temat. 
No, ale rozdział jest! Jestem w niego zadowolona, nie jest jakiś super idealny, ale pokazuje coś co chciałam wam pokazać od samego początku. Ogromną wieź matki z córką... 
Wszystkie dodatkowe informację, zawsze będę na moim FACEBOOK'U, polecam zaglądać !    
Jeżeli chcecie ze mną popisać to można na;  
Facebook'u, 
GG:10892519, lub na 
maila: yourselfbe950@gmail.com. 
TUTAJ też możecie zadawać pytania o nowy rozdział i o cokolwiek innego! 

Całuje i ściskam, Zaczarowana! 
Copyright © 2016 HOPE , Blogger