Mały pokoik Roni, który obecnie zamieszkiwałam ja, w niczym nie przypominał mojego strychu.
Ściany w kolorze woskowym obwieszone wszelkimi możliwymi ramkami bądź zdjęciami i innymi pamiątkami. Do tego metalowe łóżko w kolorze waniliowym z ciekawymi zdobieniami oraz fioletowa narzuta, która dodawała takiego pazura temu pokojowi. Czarny, okrągły, ogromny żyrandol, który mi osobiście się nie podobał. Mała szafeczka przy łóżku, pasująca do reszty, na na niej świecznik, który kontrastował z narzutą i żyrandolem. Do tego kilka napisów na ścianie, świątecznych światełek, przy których genialnie się czyta i zasypia. Jedyny minus tego wszystkiego to, to że łazienkę musiałam dzielić ze starszą panią, z którą mieszkała moja przyjaciółka. Bardzo miła kobieta i bardzo lubiłam z nią pogawędzić przed wyjściem lub wieczorem przy kolacji. Nie wytłumaczyłam dlaczego właściwie się przeprowadziłam do pokoju mojej przyjaciółki. Miałam ferie i postanowiłam zacząć pracować. Znalazłam pracę w kawiarni, w której byłam dzień po sylwestrze, a stąd miałam do niej bliżej. Często musiałam otwierać lokal, co wiązało się ze wczesnym wstawaniem, więc to było najlepsze wyjście.
Ubrana i umalowana postanowiłam wyjść już do pracy.
Miałam na sobie czarne, dopasowane spodnie, koszulę z jasnego jeansu z kołnierzem, a na to biały sweterek, nie za krótki i nie za długi. Czarne buty, ocieplane białym futerkiem. Na ramiona założyłam płaszcz w kolorze mosiądzu z czarnymi guzikami i czarną torbę, w której mieściłam wszystko co było mi potrzebne. Zegar wybił szóstą rano. Wymknęłam się z domu, najciszej jak mogłam, by nie obudzić przemiłej staruszki. Zbiegłam po schodach, nadal nie mogłam się przyzwyczaić, że to czwarte piętro. Byłam zmuszona po nich chodzić kilkanaście razy na dzień. Jest to czasem dość męczące, zresztą ja nie jestem do takich spacerów przyzwyczajona. Pewnie spaliłam już, co najmniej trzy kilo. Do tego mój transport po mieście był bardzo ograniczony, wszędzie chodziłam pieszo. Choć nie powiem, służyło mi to, czułam się jakaś taka bardziej energiczna i radosna.
Gdy tylko wyszłam na ruchliwą ulicę. Ludzie już jechali do pracy, tak jak i ja. Miałam ochotę napisać do Harry'ego, ale u niego była jeszcze noc. Nie chciałam go budzić, bo był bardzo zmęczony po koncercie. Dużo pracowali, ale o dziwo zawsze znalazł czas dla mnie. Często powtarzał mi, że mnie kocha. Zachowywaliśmy się jak prawdziwa para, choć to był związek na odległość, nie narzekaliśmy.
Przebiegłam na drugą stronę i szybkim krokiem szłam w stronę ulicy, na której była kawiarenka. Truchtałam, na tyle na ile pozwalały mi jeszcze zaspane kończyny, bo wiedziałam, że jeszcze chwila, a będę spóźniona. Moja szefowa była tolerancyjna, ale nie chciałam tego nadużywać.
Szybko otworzyłam lokal i już przy lekkim uchyleniu drzwi poczułam zapach mielonej kawy. Zamknęłam za sobą i zostawiłam klucz w zamku. Od razu poszłam na zaplecze i zostawiłam tam swoje osobiste rzeczy w metalowej szafce na kod. Założyłam firmowy fartuszek, który wpasowywał się w kolorystykę lokalu i podeszłam do blatu, przy którym pracowałam. Zaparzyłam sobie kawę, pościerałam stoliki i poukładałam wszystkie krzesła. Gdy już lokal wyglądał tak jak miał wyglądać postanowiłam go otworzyć. Przewróciłam karteczkę na drugą stronę i otworzyłam drzwi.
Pracę czas zacząć.
~*~
O czternastej wyszłam z kawiarni i złapałam taksówkę. Miałam dziś wrócić do domu. Wieczorem w mojej szkole miał odbyć się bal, na który postanowiłam pójść. Nigdy nie chodziłam, więc czemu miałabym teraz nie pójść. Tylko w domu miałam wszystkie sukienki, głównie po to tam jechałam. No i jeszcze, żeby w końcu zobaczyć dziewczyny. Czasem wpadały do mnie, ale bardzo rzadko. Zresztą wszystkim nam brakuje czasu. Roni niedawno wróciła z Francji, była tam na kolejnych mistrzostwach. Z tego, co wiem wieczorem znów wychodziła tym razem na piłkę, czasem lubiła sobie pograć. Natomiast Meg dorabiała sobie w studio, gdzie nagrywają chłopcy. Podobno Paul coś jej załatwił. Ma niesamowite ucho. A Blair, starała się doprowadzić ogródek w około domu do porządku. Wszelkie remonty, przede wszystkim łazienki na dole i malowanie ścian w korytarzach, też należały do jej tymczasowych obowiązków.
Zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam.
Spacerkiem szłam w stronę wejścia i rozglądałam się na boki, faktycznie Blair usunęła kilka nie potrzebnych grządek. Śnieg już stopniał, więc było to dostrzegalne. Pomimo tego, że wyszło słońce i robiło się coraz piękniej na dworze czułam, że niedługo znów zrobi się chłodniej.
Nie pukałam, po prostu weszłam, przecież to też mój dom. Rozebrałam się i postanowiłam znaleźć domowników.
- Roni? Meg? Blair? - krzyczałam, ale nikt nie odpowiadał. To dziwne, bo przecież drzwi były otwarte. No, ale na reszcie dostrzegłam narzeczoną wujka siedzącą na sofie z słuchawkami w uszach. Podeszłam do niej od tyłu i zasłoniłam jej dłońmi oczy. Podskoczyła przestraszona i obróciła się w moją stronę - Zamykaj drzwi, bo cię okradną! - krzyknęłam do niej z uśmiechem.
- Lola, aleś ty mnie wystraszyła! - odkrzyknęła wciąż trzymając dłoń na klatce piersiowej. Oddychała trochę szybciej niż zazwyczaj, starała się uspokoić. Spojrzała na zegarek, który ozdabiał jej nadgarstek - No tak zapomniałam, że miałaś przyjechać.. Jejku, ale ten czas leci, co zjesz? - zapytała bez ogródek i ruszyłyśmy wspólnie w stronę kuchni.
- Może zrób jakaś swoją specjalność, hm? - zaproponowałam, siadając na jednym z wysokich krzeseł. Kiwnęła rozentuzjazmowana głową i zabrała się za pracę. Oczywiście od razu postanowiłam jej pomóc.
~*~
- Oj Harry nie narzekaj, przecież jesteś wielką gwiazdą! Coś za coś - powiedziałam. Rozmawiałam z loczkiem przez skayp'a już od jakiejś godziny i w tym samym czasie przygotowywałam się na bal.
- No wiem i jestem z tego powodu szczęśliwy, ale wolałbym teraz siedzieć tam z tobą - oznajmił z radosnym uśmiechem, który przyozdabiały dwa piękne dołeczki.
- Nie podlizuj się kochany.
- Uśmiechnij się - poprosił, a ja od razu to wykonałam. Odpowiedział mi tym samym - No pokaż się piękna - dodał. Odsunęłam się nieco do tyłu. Miałam na sobie białą sukienkę z rękawem trzy czwarte. Z przodu był delikatny dekolt, a z tyłu kobieco wycięte plecy, w kształcie litery 'V'. Talie upiększała granatowa, dość gruba wstążka z tyłu związana w kokardę. Do tego, tego samego koloru guziczki przy początkach rękawów oraz na plecach pod rozcięciem. Była ona niedużo przed kolano oraz miała dwie kieszenie, praktycznie niewidoczne w rozkloszowanym dole. Na stopy ubrałam ciemnoniebieskie szpilki na niedużym obcasie, a włosy podkręciłam lokówką. Srebrna biżuteria dodawała elegancji temu ubiorowi. - Wyglądasz prześlicznie - powiedział zszokowany i zachwycony. Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Dziękuję - odpowiedziałam rumieniąc się - Ty w tym dresie też wyglądasz niczego sobie - zaśmiałam się, chcąc zmienić temat. Średnio lubiłam być w centrum uwagi. Z powrotem usiadłam przy laptopie.
- A kto tam będzie na tym balu?
- Kilka osób z mojej klasy, trochę z innych klas.. No wiesz mieszanka towarzyska - powiedziałam poprawiając włosy.
- A ten taki Will? - zapytał mając na myśli chłopaka, z którym się kiedyś umówiłam. Byliśmy na randce, ale nie skończyło się to za dobrze (przyp. rozdział X).
- No tak, właściwie to on mnie zaprosił... - odpowiedziałam. Nabrał powietrza w usta i wypuścił z głośnym świstem.
- No to już wiem dlaczego się tak wystroiłaś - przemawiały przez niego nerwy.
- Oj no weź zazdrośniku! - chciałam jakoś załagodzić sytuację, ale chyba to nic nie dało.
- Masz tam nie iść - zażądał oschle.
- Chyba żartujesz - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Nie wkurzaj mnie Lola! - krzyknął. Tym razem się nie poddam, nie ma takiej opcji.
- To Ty mnie nie wkurzaj Harry!
- Jak z nim pójdziesz, to możesz już do mnie nie dzwonić.
- I dobra, Cześć.
Rozłączyłam się rozzłoszczona. Spojrzałam na zegarek, spakowałam wszystkie swoje rzeczy i zeszłam na dół. Ubrałam płaszcz i pożegnałam się krótko z Blair. Widziała, że coś jest nie tak, ale nie dopytywała. Nie lubiłam tego i ona doskonale o tym wiedziała.
Wyszłam z domu mocno tupiąc nogami o asfalt, próbowałam wyrzucić z siebie tę złość. Brałam głębokie wdechy, ale to nic nie dawało. Postanowiłam się przejść na nogach, pomimo niewygodnych butów i lekkiego ziąbu na dworze. Kroczyłam powoli i zdecydowanie, starając się nie myśleć o tym, co wydarzyło się przed chwilą. Zamierzałam się doskonale bawić na balu, nie po to tyle na niego czekałam.
Kroczyłam przez pusty park, w ciemnościach. Nie bałam się. Za dużo złości się we mnie kłębiło.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Gdy tylko go znalazłam wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak?
- Lola? Gdzie jesteś? Czekam już przy wejściu.. - Will.
- Już niedaleko, tylko przejdę przez park i jestem prawie na miejscu - odpowiedziałam podkręcając tempo.
Rozłączyłam się i z powrotem wcisnęłam komórkę do małej kieszonki.
Nagle poczułam uderzenie w tył głowy. Nie mogąc utrzymać równowagi, więc ani się obejrzałam, a opadłam na ziemną ziemie. Jęknęłam głośno. Przed oczami mi się ściemniło, widziałam jedynie ciemną plamę. Wyciągnęłam przed siebie ręce chcąc złapać się jakiejś niewidocznej gałęzi, która wyciągnie mnie z tej przygnębiającej ciemności. Nic takiego się nie wydarzyło, a ja zapadłam w nieprzewidzianą śpiączkę.
---------------------------------------------------------
Rozdział jest nieco szybciej niż wszyscy przypuszczali!
Taki ze mnie lisek chytrusek!
Drugą część czas zacząć i tym oto niewyjaśnionym akcentem go rozpoczynam.
Jest dosyć krótki, ale treściwy. Chyba zawarłam w nim wszystko, co chciałam, żeby się w nim znalazło.
Jeśli coś ktoś ode mnie by chciał, lub ma ochotę popisać, to kontakt do mnie:
gg: 50101507
mail: yourselfbe950@gmail.com
Pierwsza kłótnia kochanków najbardziej boli! Och już widzę te komentarze :)
A właśnie a pro po komentarzy... Mam wrażenie, że jest ich coraz mniej... Smutno mi, bo jest dużo obserwujących.. Ehh...Chyba, że blogger ze mną w kulki leci i coś jest tu popsute..
No więc wprowadzam limit, bo chyba tak będzie najbezpieczniej...
Chce wiedzieć, co myślicie o tych rozdziałach, to dla mnie jak najbardziej ważne!
20 komentarzy=nowy rozdział!
Jak myślicie, co będzie dalej? Może jakieś intrygujące pomysły, hm? :)
A i jeszcze jedno! Może chcecie, żebym założyła coś gdzie będę was informowała o nowych rozdziałach, bo jak wiecie pojawiają się one w różnym czasie? :)
Całuje was mocno! Zaczarowana ♥