"Nie widziałam nic prócz ciemności, która otaczała mnie z każdej możliwej strony. Leżałam w kącie na jakimś małym, nieco przemoczonym materacu. Moje obie dłonie były mocno przywiązane do wystającego ze ściany, zardzewiałego drążka. Szlochałam cicho, bo wiedziałam, że jak będę głośniej znów przyjdzie i zrobi to co wcześniej.
Moje rajstopy były całe dziurawe, a sukienka cała brudna. Wszystko mnie bolało, wręcz przestawałam już czuć jakiekolwiek cierpienie, jakie mi zadawał. Nie czułam już sensu, by żyć. Nie chciałam tego. Nawet jak mnie szukają, tu mnie nie znajdą, jestem zbyt głęboko pod ziemią. Doskonale to sobie zaplanował.
Zgrzyt zamka wywołał w moim ciele kolejną falę strachu. Wstrzymałam oddech i nastawiłam się na najgorsze. Znów to zrobi, jestem tego pewna.
Kolejny doskonale mi znany dźwięk zakołysał w moich uszach, pociągną za sznureczek, który zapalał małe, nikłe w dużym pomieszczeniu światło. Poruszyłam jedną nogą, czując, że mi zdrentwiała. Na stopach nadal miałam niewygodne szpilki. Przerażona popatrzyłam w stronę drzwi i zobaczyłam jego parszywą gębę. Podszedł bliżej i usiadł niedaleko mnie na krześle. Zaczął się mi przyglądać robiąc niezidentyfikowane miny. Brzydziłam się nim i tym co mi zrobił.
- Widzę, że rany się goją - wydawał się jakiś taki zainteresowany mną. Przyglądał się swojemu dziełu.
Poważnie rozcięta warga, która z każdą minutą puchła coraz bardziej, podbite oko nie jednokrotnie, rozcięty łuk brwiowy, z którego od czasu, do czasu sączyła się krew nieraz zakrywając mi pole widzenia. Nie mogłam jej zetrzeć i to mnie najbardziej irytowało. Kilka siniaków na twarz oraz wiele bolesnych obrażeń na reszcie ciała.
- Kiedy mnie stąd wypuścisz? - zapytałam naiwnie. Wydawał się zaskoczony, bo wcześniej nie mówiłam ani słowa. Nawet nie krzyczałam, gdy gwałcił mnie po raz kolejny. Zaśmiał się głośno.
- Nigdy - odpowiedział. Przełknęłam głośno ślinę, a z oczu poleciał mi potok łez na myśl, że mam tu zostać na zawsze.
- Policja na pewno już mnie szuka, zobaczysz niedługo mnie znajdą, a ty zgnijesz w więzieniu - nabrałam odwagi, ale widząc jego wzrok od razu moje usta się zamknęły, bojąc się cokolwiek wypowiedzieć.
- Wyobraź sobie, że już u mnie byli. Kilka małych kłamstw wystarczyło, by mi uwierzyli. Nie licz na odratowanie, zostaniesz tu na zawsze - powiedział pewny siebie i zaśmiał mi się prosto w twarz.
- Dlaczego mi to robisz? - wyjąkałam niepewnie.
- Bo jesteś taką samą dziwką jak twoja matka - oznajmił pochylając się do przodu. Włożył w te słowa tyle jadu i nienawiści. Znał prawdę, musiał ją znać inaczej by się tak na mnie nie mścił - Śledziłem cię od dawna, więc wiem, że poznałaś swojego biologicznego tatusia. I co jest lepszy ode mnie? - zapytał retorycznie.
- Każdy by był lepszy - uleciało z moich ust zanim zdołałam się ugryźć w język. Od razu pożałowałam tego, co powiedziałam.
Ukląkł przede mną i znów uśmiechnął się obleśnie.
- Sama się o to prosisz - powiedział. Zbliżył się i rzucił się na mnie bez ostrzeżenia. Jego dłonie odnalazły drogę. Nie miałam siły się już bronić, leżałam bez ruchu zaciskając mocno powieki z przerażenia i bólu "
Wspomnienia z ostatnich dni zlewały mi się w jedną całość. Doprowadzało mnie to do istnego szału.
Z jednej strony wolałabym nie pamiętać nic, a z drugiej te luki bardzo mi przeszkadzały.
Już drugi dzień leże w szpitalnej sali, znowu. Wszystkie chwile sprzed wprowadzenia się do wujka, a szczególnie ostatnia wizyta w tym miejscu, wracały do moich myśli i nękały mnie nieprzerwanie. Czułam ten strach, co kiedyś. Nie tylko przed nim, ale i przed ludźmi.
Wiem, że rodzina się chciała ze mną koniecznie zobaczyć, ale ja kategorycznie zabraniałam pielęgniarce wpuszczać ich do mojej małej salki. Źle robiłam, wiedziałam o tym. Chodzi o to, że nie chciałam by mnie taką zobaczyli. Moja twarz była zmasakrowana i pozaklejana plastrami. Trzy złamane żebra również dawały o sobie znać. Nawet moje własne ciało nie dawało mi zapomnieć.
Do sali weszła niska blondynka, sprawdziła wszystkie maszyny, zapytała jak się czuje, poinformowała mnie o nadchodzącym obchodzie i wyszła.
Znów wróciłam do rozmyślania... Sama się zamęczałam, ale nie mogłam tego zatrzymać.
Najbardziej dręczyła mnie myśl, że on wiedział. Znał prawdę o tym, że nie jest moim ojcem. Wydawało mu się, że w takiej sytuacji to, co robi jest bezkarne. Chciał się zemścić, tak paskudnie i egoistycznie zemścić. Nie na mnie, a na mojej mamie. Doskonale wiedział, że by ją to zabolało, taki miał w tym cel.
Straciłam wszystko. Życie, siebie.. Tak długo nad tym pracowałam, tak bardzo chciałam stworzyć nowy wizerunek, swoje życie na nowo... Nic z tego. W jednej chwili wszystko nad czym pracowałam runęło jak domek z kart pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia.
Poczułam jak oczy mnie pieką, po policzku płynie łza. Językiem oblizałam swoje spierzchnięte usta i nie zatrzymując płaczu przymknęłam powieki.
Nacisnęłam wielki czerwony guzik na białym pilocie, wzywając kogoś z personelu. Potrzebowałam snu, natychmiast. Tylko wtedy mogłam nie myśleć, tylko to dawało mi wytchnienie.
Do sali wpadła ta sama pielęgniarka. Za pewne zauważyła łzy, ale nie dopytywała. Wychrypiałam prośbę o leki nasenne, a ta jedynie kiwnęła głową. Po kilku minutach poczułam jak zmęczenie ogarnia całe moje ciało, a powieki bezwładnie się przymykają. Zasnęłam na pozór spokojnym snem.
"- Jedz - powiedział mi rzucając przed nogi tackę z dwoma kromkami suchego chleba.
Żołądek wydał z siebie kolejny protest prosząc o cokolwiek do spożycia, a do ust napłynęła ślina. Byłam tak głodna, że nic nie było w stanie mnie powstrzymać. Drżącą dłonią złapałam jedną z nierówno ukrojonych kromek i odgryzłam kawałek. Z każdym gryzem czułam niesamowitą ulgę. Miałam wrażenie, że mój żołądek właśnie w tej chwili się uśmiecha. Z ust wymsknęło mi się westchnięcie.
- Wodę przyniosę ci później - burknął, siadając na tym samym krześle, co zawsze. Znów chciał rozmawiać, bo gdyby tak nie było przeszedł by do rzeczy - Wiesz Lola wypuściłbym cię, ale jakoś mam wrażenie, że od razu pobiegłabyś na psy, a ja przecież nie chce siedzieć za kratkami - oznajmił. Zdziwiły mnie jego słowa, ale nie zastanawiałam się nad nimi szczególnie. Żądza jedzenia mną zapanowała - Szkoda, że nie jestem twoim ojcem - dodał. Na te słowa przestałam wgryzać się w kromkę chleba i spojrzałam na niego zdziwiona - No co się tak patrzysz? Myślisz, że sprawia mi to przyjemność ? - to pytanie retoryczne? Chyba zrobiłam dziwną minę, bo jego oczy niebezpiecznie pociemniały - Jesteś tak do niej podobna i to mnie chyba najbardziej denerwuje. - oznajmił.
- Czemu mnie po prostu nie zabijesz? - zadałam pytanie. Naszła mnie fala odwagi, ale jak szybko przyszła tak szybko odeszła.
- To by było za proste... - zamyślił się na chwilę - To zemsta.. Żeby twoja matka wiedziała, że jest i zawsze będzie nikim - odpowiedział. zachłysnęłam się powietrzem.
- Ale dlaczego ja?
- To dla twojego dobra. Nie chce żebyś była taką samą dziwką jak ona - powiedział, a moim ciałem zawładnęło przerażenie. Cofnęłam się - Chce cię czegoś nauczyć - dodał robiąc dziwną minę.
- Jesteś wariatem! - krzyknęłam. Pożałowałam tego natychmiast.
Rzucił się na mnie, znów. Wpakowałam ręce pod moją sukienkę i zdarł z moich bioder majtki. Czułam chłód, który muskał moje uda. Widząc jak rozpina rozporek zaczęłam się wiercić, chciałam się jakoś wyrwać. Siedział na mnie więc nic nie mogłam zrobić. Pochylił się do przodu, zamknął moje ręce w swoich dłoniach.
Zrobił to, znów.
Płakałam i krzyczałam, znów
Chciałam umrzeć, znów.
Nie dawałam rady, znów.
Skrzywdził mnie, znów"
*Oczami Harry'ego*
Siedziałem na korytarzu przed salą, w której znajdowała się ona, już drugi dzień. Nie chciała nas widzieć, nikogo. Przerażała mnie myśl, że już mnie nie chce. Przez te dni, w których jej nie było wpadałem w jakiś szał. Ta niewiedza i bezradność mnie denerwowała. Wiedziałem, że to on. Byłem tego pewien. Był sprytniejszy niż my wszyscy, już dawno to sobie zaplanował.
Gdyby nie ta starsza pani, nie wiem jakby się to skończyło...
Schowałem twarz w dłoniach czując jak po moich policzkach spływają kolejne łzy. Z tego, co mówił lekarz to mało mówiła, a wręcz w ogóle. Nie jadła, nie piła, nie mówiła, unikała kontaktu i dalej unika. Pragnąłem ją przytulić, ale nie mogłem nic zrobić.
Usłyszałem krzyk z sali, w której leżała. Nie zastanawiając się długo, nie czekając na reakcję innych, wbiegłem do środka. Zobaczyłem jak krztusi się własnym płaczem, jak próbuje usiąść, ale gips jej to utrudnia, jak w jej tęczówkach majaczy strach.
Spojrzała na mnie i się nieco uspokoiła. Widziałem jej twarz. Pełno opatrunków, które zasłaniały jej rany. Czerwone od płaczu oczy, podpuchnięte wargi, fioletowe oko. Przełknąłem ślinę nie wiedząc, co zrobić. Zaraz za mną do pomieszczenia wszedł Dave.
- Chodź Harry, ona musi odpoczywać - powiedział ciągnąc mnie za ramię.
Spojrzałem na blondynkę, która w tej samej chwili wskazała krzesło obok łóżka. Nie powiedziała nic. Zatrzymałem Dave'a i pokazałem mu gest dziewczyny. Zostawił mnie i sam wyszedł. Ja natomiast podszedłem do jej łóżka, po czym usiadłem obok. Dokładnie mnie obserwowała, ale z jej ust nie wydobyło się ani jedno słowo. Usiadłem wygodnie na metalowym krzesełku. Wyciągnąłem rękę przed siebie i chciałem złapać ją za rękę. Odsunęła się przestraszona. Widząc to zabrałem dłoń i spuściłem głowę.
Moja Lola się mnie boi.
*Oczami Roni*
- Przepraszam, ale mam do państwa prośbę - powiedziała pielęgniarka wychodząca na korytarz. To już piąty dzień, jak tu siedzimy na zmianę i czekamy. Spojrzałam na nią zainteresowana - Pacjentka będzie dziś brała kąpiel i potrzebna jest jakaś kobieta, która ją zna i ewentualnie doda jej otuchy - oznajmił nam o co chodzi. Nie miałam wyjścia i pomimo wielkiego strachu postanowiłam pomóc - Tylko proszę jej się dokładnie nie przyglądać, nie robić przerażonej miny i ciągle mówić, nie jest istotne o czym - poprosiła. Kiwnęłam głową, dając znak, że rozumiem.
Bałam się tego, co zobaczę.
Weszłam do sali za kusą blondynką i spojrzałam na Lolę siedzącą na łóżku. Z tego co zauważyłam to miała na sobie jedynie szlafrok. Kilka opatrunków już zostało ściągniętych, ale nadal nie wyglądała dobrze. Jej oczy były takie puste, bez wyrazu.
- Hej Lola - szepnęłam podchodząc do niej. Ostrożnie wyciągnęłam dłoń, podała mi swoją z lekkim wahaniem.
Poprowadziłam ją do łazienki, która znajdowała się w pokoju. Pielęgniarki zajęły się zasłanianiem gipsu folią, a ja przysiadłam na jakimś krzesełku. Szlafrok został ściągnięty, a ja w pełni zobaczyłam jej ciało. Starałam się nie okazywać swoich emocji i wciąż się uśmiechałam, tak jak kazała mi pielęgniarka.
- Wiesz, że chłopcy napisali nową piosenkę, niedługo ma być jej premiera - zaczęłam opowiadać - Jest świetna, wszyscy śpiewają po kolei. Na prawdę godna podziwu - mówiłam dalej, co mi ślina na język przyniesie - No i ostatnio trochę sprzątaliśmy u ciebie w pokoju i Niall znalazł twoją piosenkę, ona też jest fantastyczna. Pokazaliśmy ją Dave'wowi, ale on powiedział, że już ją widział...
Wciąż do niej mówiłam, starałam się jej bacznie nie przyglądać i się uśmiechałam, ale miałam wrażenie, że to nic nie daje. Ona siedziała niewzruszona, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji i chyba mnie w ogóle nie słuchała.
Gdy tylko pielęgniarki poprosiły mnie bym wyszła, od razu to zrobiłam. Wraz z trzaśnięciem drzwi po moich policzkach poleciały łzy. Mogłam w końcu okazać jakieś emocję. Od razu doskoczył do mnie Zayn i trzymając mnie w ramionach kołysał się lekko.
- Co się stało? - spytał po kilku minutach uspokajania mnie. Ciągle miałam przed oczami obraz jej pokiereszowanego, wychodzonego, skrzywdzonego ciała. To było ponad moje siły.
- Z nią naprawdę jest źle... - szepnęłam płacząc - Wszędzie ma siniaki, takie fioletowe, małe rany, duże też... Nie mogłam na to patrzeć... A jej twarz.. Nie wyrażała żadnych emocji... - mówiłam nieskładnie, jąkając się - Martwię się o nią - dodałam wtulając głowę w ramie mojego chłopaka.
*Oczami Loli*
Leżenie w tym szpitalu mnie już przytłacza. Ten zapach przyprawia mnie o wymioty, ta sterylność doprowadza mnie do szału, a na kolor biały już nie mogę patrzeć ze spokojem. Chce już do domu, ale to chyba nie jest możliwe jak na razie.
Westchnęłam patrząc na datę w telefonie, który przynieśli mi wczoraj. Nie był to ten, co miałam wcześniej, tylko jakiś nowy.
Jedenasty luty. Dni mijały mi dość szybko i samotnie. Raz tylko był przy mnie Harry, właściwie sama go poprosiłam by został, ale od tamtej pory go nie widziałam. Może przeraził się moim wyglądem ?
Nie miałam na nic siły, bo w mojej kroplówce wciąż był lek przeciwbólowy, który działał, ale i jednocześnie mnie osłabiał. Często też prosiłam o leki nasenne, choć koszmary mnie nie opuszczały. Westchnęłam i oblizałam swoje spierzchnięte wargi.
Podniosłam się delikatnie do góry i wspomagając się łokciami na wpół usiadłam.
Poruszałam palcami u stóp, wszystko w porządku.
Zgięłam kolana, wszystko w porządku.
Napięłam mięśnie ud, wszystko w porządku.
Do sali weszła nagle jakaś brunetka w okularach. Nie miała tego obrzydzonego już fartucha, tylko była normalnie ubrana. Czarna marynarka, tego samego odcienia spodnie z kantem i biała koszula. Usiadła na krześle Harry'ego i założyła nogę na nogę. Ściągnęłam brwi, zastanawiając się o co chodzi. Nie odpowiedziała na moje nieme pytanie. Zaglądnęła do jakiegoś zeszytu, który przyniosła ze sobą.
- Witaj Lolitto - odezwała się po kilku minutach ciszy. Nie lubiłam jak ktoś się tak do mnie zwracał, więc zrobiłam zniesmaczoną minę. Kiwnęłam głową na przywitanie, wciąż jej się przypatrując. Coś mi się w niej nie podobało.
- Pewnie zastanawiasz się kim jestem. Już spieszę z odpowiedzią, jestem psychologiem i przyszłam tu z tobą porozmawiać - oznajmiła jakimś takim pustym tonem. Nic nie powiedziałam, nie czułam takiej potrzeby - Słyszałam, że mało rozmawiasz - dodała patrząc na mnie wyczekująco. Nadal nic - Boli cię coś? - kiwnęłam przecząco głową. Uśmiechnęła się i odznaczyła coś w swoim zeszycie - Chce Ci pomóc, ale do tego potrzebna mi jest rozmowa z tobą - powiedziała powoli i spokojnie. Nie wiem dlaczego, ale poczułam się urażona. Zwracała się do mnie jak do kogoś nienormalnego. Nie spodobało mi się to - Dlaczego nie chcesz mówić?- dalej próbowała. Nic z tego, odpuść sobie.
Westchnęła i wstała z krzesła. Nie żegnając się wyszła z pomieszczenia zamykając za sobą cicho drzwi.
Złapałam telefon w dłoń i zaczęłam szukać potrzebnego mi numeru. Znalazłam szybko i od razu postanowiłam napisać wiadomość. "Przyjdź do mnie, proszę.." Wyślij.
Nie czekałam długo. Po piętnastu minutach pojawił się. Miał rozczochrane włosy i zapadnięte oczy. Wyglądał na zmęczonego. Bez słowa przysiadł na krzesełku i wpatrywał się we mnie, próbując z twarzy wyczytać jak się czuję. Udało mi się do niego lekko uśmiechnąć, co chyba dało mu ulgę. On również się uśmiechnął ukazując mi swoje słodkie dołeczki. Widziałam jak głowa mu leci i ledwo ją utrzymuje. Niepewnie poklepałam miejsce na mojej kołdrze. Spojrzał zdziwiony.
- Mogę położyć sobie tu głowę ? - zapytał jakby nie dowierzał. Kiwnęłam głową. Pochylił się do przodu i automatycznie opadł na zieloną pościel. Zasną natychmiast z lekkim, prawie niewidocznym uśmieszkiem na ustach.
Powoli wyciągnęłam dłoń przed siebie i dotknęłam jego włosów. Przeszedł mnie dreszcz, ten doskonale mi znany dreszcz. Położyłam odważnie rękę na jego włosach, czując ich miękkość. Pogłaskałam go delikatnie i zabrałam ją z powrotem. Przyłożyłam ją do policzka i uśmiechnęłam się. To dobry znak.
------------------------------------------------
No, więc mamy kolejny rozdział. Muszę się pochwalić, że zaczęłam ostatnio pisać coś nowego. Nie wiem jak to nazwać... Może kiedyś tu coś z tego wstawię, ale wróćmy do rozdziału!
Ja nie jestem z niego jakoś szczególnie zadowolona. Wszystko miało wyglądać nieco inaczej, ale postanowiłam, że zrobię to w ten sposób. Zobaczymy co będzie później. Mam nadzieję, że nie spitole tego opowiadania :)
30 komentarzy= nowy rozdział!
Życzę wam miłego weekendu majowego! Słoneczka, uśmiechu, radość i spędzonego czasu z rodziną!
Następny rozdział najpóźniej za dwa tygodnie, może wcześniej, ale nic nie obiecuje!
Całuje was mocno skarbeczki, Zaczarowana! ♥
Smutno mi :( cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńBoze chciało mi sie płakać.
OdpowiedzUsuńCo za dupek z tego jej ojczyma czy tam kogos! Takich ludzi powinno sie trzymać w zakładach psychiatrycznych! Wykastrowac ich i dać do jakichś robot. Palanty jedne.
Mam nadzieje ze z Lola wszystko bedzie ok chociaz wiem ze pewnie długo nie bedzie sie mogła po tym wszystkim pozbierać.
Dodaj szybko rozdział i prosze, niech bedzie troszeczkę bardziej wesoły :)
Black Star
czego-oczy-nie-widza.blogspot.com
czarna-otchlan-pustki.blogspot.com
Fajny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńPłakać mi się chce to takie smutne. Rozdział jest wspaniały. Najbardziej podoba mi się końcówka. Jast taka piękna. Masz ogromny talent i mi się u nie sprzeciwiaj. Zawsze uważał am, że świetnie piszesz, ale teraz przzeszłaś samą siebie. Cudowne. Uwielbiam pisarki takie jak ty. Umieją przekazać emocje o się nimi dzielić. Jesteś wspaniała i nie zapominaj o tym. Kocham cię. Obiecaj, że nigdy nie zostawisz pisania bo się załamie. Cudowną jesteś i nie zapominaj. Czekam na nexta słońce. Wiem, że wcześniej nie komentowałam, ale teraz już będę I Promise :-) przepraszam za ten brak komentarzy, ale zawsze czytał am i podziwiał am cię i nadal podziwia za taki talent
OdpowiedzUsuńBoze ten blog jest niesamowity zawsze czekam na rozdzialy
OdpowiedzUsuńHmm... 11 luty? Lola zaniedługo powinna mieć urodziny, a Harry miał je 10 dni temu...
OdpowiedzUsuńWzruszył mnie ten rozdział, był świetny. Czekam na następny z niecierpliwością!
Ojejku przepraszam za to niedopatrzenie, ale po prostu totalnie zapomniałam o jego urodzinach! Wydaje mi się, że on nie za bardzo miał ochotę je świętować :)
UsuńSmutne.... mam nadzieje że później bedzie wiecej Loli i Hazzy;)
OdpowiedzUsuńSuper ROzdział . FAntastyczy . KOCHAM TO . Ciekawie czy Lola się w końcu zacznie odzywać . Z niecierpliwością czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńtak bardzo smutno ;c świetny rozdział, czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski. Wzruszyłam się- wiem, że Harry pomoże Loli- ona mu ufa i w końcu na pewno się przełamie. Piszesz genialnie- czekam na nn. :* :*
OdpowiedzUsuńPiękny, płakać mi się chciało;c Mam nadzieję, że lola zaufa ponownie Hazzie;> A jej ojczyma to bym na drzewie powiesiła ale pierwsze jeszcze skatowała tak jak on Lolę!!! Czekam na nn;3
OdpowiedzUsuńwow. po prostu masz talent ! fajnie że wykorzystujesz swoją wenę na takie cudne opowiadanie . Czekam na nexta :))
OdpowiedzUsuń! <3 świetne
OdpowiedzUsuńCzekam z niecerpliwoscia :)
OdpowiedzUsuńChamski ,,ojciec". Może zacznie mówić znowu :D
OdpowiedzUsuńJakie zaskoczenie. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :-) Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny! Już nie mogę doczekać się następnego! :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńkiedy czytałam wspomnienia Loli z tego porwania, to płakałam razem z nią :(
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że w końcu otworzy się dla ludzi, aby jej pomogli się z tym wszystkim uporać.
rozdział jest bardzo smutny, ale idealny ♥
http://between-love-and-hate-is-a-fine-line.blogspot.com/
Woo.... Zaskoczyłaś mnie! MEGA!
OdpowiedzUsuńomg znowu ryczę jak głupia :(((
OdpowiedzUsuńbiedna Lola znowu musiała przechodzić piekło ten ugh.. nienawidzę go, jak on tak mógł...
cieszy mnie fakt, że Lola chciała żeby Harry do niej przyszedł awh <3
mam nadzieję, że uda się jej znowu żyć normalnie... biedactwo :(((
ps. jesteś najlepsza w pisaniu. ten blog jest najlepszy i cieszę się, że postanowiłaś pisać 2 część :33
Nominowałam cię do Liebster Award :) Więcej info u mnie na blogu: czego-oczy-nie-widza.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBlack Star
Jeejku, jak smutno ;cc Biedna Lola;// Świetna końcówka <33 Czekam na następny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie *-*
OdpowiedzUsuńOjeju, ten blog jest GE-NIAL-NY!!!!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, kiedy przeczytałam wszystkie rozdziały!
Masz T-A-L-E-N-T!!!!!
Ludzie! Jeszcze tylko 2 komentarze!!! Komentować!
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
Kat xx.
Ps. Jakbyś mogła wejść na feeling-in-lovee.blogspot.com i skomentować, to byłabym bardzo wdzięczna i zobowiązana :)
Rozdział super, jak zawsze zresztą. Biedna Lola :( Szkoda mi jej. Nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM twoje opowiadanie! Nie mogę doczekać sie kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńCo ? Jak ? Gdzie ? Kiedy ? Nie wieże...
OdpowiedzUsuńChyba mam za mały mózg, aby ogarnąć co się dzieję. A ja głupia myślałam, że to jakieś fanki albo coś podobnego a tu BUM i mamy (nie wiem jak określić takiego potwora). Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział, bo jak nie to chyba zajdę w ciąże z przyciskiem do odświeżania strony (nie wiem jak się to gówno nazywa hah) Może powiem coś nie odpowiedniego do zaistniałej sytuacji ale ta końcówka była taka słodka, że darłam się na cały dom "Awww..." No tak, nienormalna ja. Mam nadzieję, że Lola jakoś przejdzie przez to (oczywiście wraz z Harry'm). A wszystkim czytelnikom, jak i samej sobie, życzę, aby było jak najmniej tak smutnych momentów, bo nie długo mój dom będzie punktem turystycznym o nazwie "Zbyt uczuciowa krowa". Zapomnijcie o tym co przed chwilą napisałam. A Tobie kochanie, życzę jak najlepszych pomysłów, jak najwięcej weny i jak najwięcej czasu na pisanie tak pięknego opowiadania (Liv egoistka). W ogóle to nie wiem z jakiego powodu składam wszystkim życzenia... Dobra kończę te moje wypociny, bo już oczami wyobraźni widzę jak wszyscy umierają pod wpływem blasku moich złotych myśli. Nic nie mówiłam (raczej nic nie pisałam, błąd logiczny). Do następnego rozdziału hah @Harry_MyGod
Bomba! Nie mam zastrzeżeń, będę polecać to fanfiction wszystkim Directionerką. ;3
OdpowiedzUsuń33
OdpowiedzUsuńGenialne a końcówka najlepsza :3 Czekam na następny <3 Mam nadzieję że Lola przez to wszystko przejdzie z Harry'm i resztą no i mam nadzieję że zacznie przestać myśleć o tym wszystkim i zacznie się uśmiechać a Harry będzie dla niej dobrym chłopakiem :3
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział??
OdpowiedzUsuńMam nadzoeję że nie odbije się ta sytuacja na związku Harrego i Loli,a ich wzmocni.Czytam ten blog od wczoraj(?) więc stosunkowo krótko ale i tak cie pokochalam! Czasem gdy czytam, że piszesz, że słaby rozdział napisałaś... wiesz jakie jest moje zdanie? Jesteś głupia!!:* Nie masz słabych rozdziałów, wszystkie są idealne :) Jestem dość wybredna i surowa w stosunku do ff bo moim 1 przeczytanym ff był Dark (więc mam nadzieję że rozumiesz :D ), a mimo wszystko uważam że twój jest cudowny. Chciałam ci podziękować za to że piszesz to cudo,kocham Cię<3
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno to jest niesamowite. Kocham tego bloga, jest cudowny. Czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że będzie trochę weselszy. :* A do tego "ojca" to szkoda mi słów.
OdpowiedzUsuńspam:
http://storyofournewlife.blogspot.com/
Biedna Lola! Tyle musiała przejść!
OdpowiedzUsuńTak jak prosiłaś, od wczoraj czytam Twojego bloga. Wisisz mi dwie zawalone noce! :P
Ale do rzeczy: masz świetny styl pisania i nawet jeśli w tekście pojawi się jakiś błąd, to jest niezauważalny, czego baaardzo Ci zazdroszczę! <3
Co do postaci, to miałaś świetny pomysł! Widać, że masz świetną wyobraźnię. :)
Co by tu jeszcze napisać?
Sama nie wiem, to miał być długi komentarz, a wyszło jak zawsze...
Dobra, idę w końcu się myć i spać!
Czekam na nexta i życzę dużo weny! <3
~Niewidoczna Z :*
Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńWiesz, codziennie tu zaglądam i patrzę, czy pojawiło się coś nowego. Niestety, jeszcze się nowego rozdziału nie doczekałam :( nie jestem zła czy zawiedziona - wierze,ze pewnego dnia wejdę na Twój wspaniały blog i sprawisz, ze znowu będę płakać, śmiać się i krzyczeć z bohaterami. Wierzę i dalej czekam. Caluski. Lilithium
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://storyofournewlife.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuń