wtorek, 25 grudnia 2012

Czwarty

       Biegłam przez kręte korytarze, szukając jakiegoś wyjścia. Nie miałam pojęcia co teraz ze mną będzie i co zamierzam, liczyło się tylko by zniknąć z tego przeraźliwego miejsca. Po drodze minęłam kilka zdenerwowanych pracowników tej placówki. Trochę dziwnie na mnie patrzyli, ale nie przejmowałam się tym. Dążyłam do postawionego sobie celu : Uciec z tego odkażonego, sterylnego miejsca, raz na zawsze !

     W wyjściu minęłam jakiegoś faceta. Czarne włosy, lekko postawione do góry, ciemne oczy, nieźle umięśniony i kolczyki. Tylko tyle zdążyłam wyłapać. Dlaczego się nim zainteresowałam ? Bo się dziwnie na mnie patrzył, nawet przystanął. Minęłam go, szturchając go lekko w ramię i wybiegłam na plac przed szpitalem. Rozglądałam się, byłam zestresowana. Nie miałam pojęcia gdzie jestem i gdzie mam uciekać.
     ‘Na prawo !’, krzyczał mi jakiś głosik w głowie. Poszłam za jego radą. Okazało się, że powoli wydostaję się z parkingu. Po drugiej stornie ruchliwej ulicy znajdował się jakiś park. ‘Idealne miejsce na przenocowanie’, pomyślałam uradowana i pobiegłam w tamtą stronę.  
     Usiadłam na małej ławce, gdzieś w głębi tego zielonego, przepełnionego radością, szczęściem i dziecięcym śmiechem, miejsca. Pamiętam, że jak byłam młodsza chodziłam z mamą na plac zabaw do parku, ale to było jeszcze w Hiszpanii. W tym przepięknym kraju każdy dzień jest wspaniały.
     Czym jest park ? To wspomnienie każdego dzieciaka. Nikt nie zapomni pierwszego upadku, pierwszej rany, czy pierwszego pocałunku. Tak naprawdę często te czynności są w zielonym ogrodzie otwartym dla wszystkich. Beztroskość, radość, śmiech….
      Wspomnienia wróciły, znowu. Dlaczego ostatnio tak często płaczę ? Dlaczego ciągle jestem smutna i przygnębiona ? Przecież mama mi kazała żyć… Po moim policzku spłynęła łza. Nie ocierałam jej, to nie miało by sensu, bo zaraz za nią poleciała kolejna i jeszcze jedna…
       Na dworze robiło się ciemno, a ja siedziałam na jasnobrązowej ławce. W parku robiło się coraz ciszej. Wszyscy się pochowali w swoich ciepłych domkach, zapewne przed deszczem. Z ciemnoniebieskiego nieba zaczęły lecieć duże krople wody. Kap, kap, kap … Poczułam jak powoli moknie mi koszulka, jak moje ciało przeszywa dreszcz, dreszcz z zimna. Zaczęłam pocierać dłońmi o ramiona, by je rozgrzać, chociaż trochę. Płakałam razem z niebem, a może to były łzy mojej mamy, może cierpiała tak jak ja ….

*Oczami Dava*

          Przez kilka dni nie przychodziłem do niej, po prostu stchórzyłem. Na bieżąco byłem informowany przez lekarza, o jej stanie. W tym czasie wyremontowałem pokój dla niej. Nie malowałem ścian, ani nie wstawiałem mebli czekałem, aż ją poznam. Chłopakom nic nie mówiłem. Znając ich od razu zaczęli by coś kombinować, wypytywać mnie o nią, a Harry zapewne zaczął by o niej fantazjować.
W końcu udało mi się. Obudziłem się rano z myślą, że dzisiaj ją poznam. Kopnąłem się w dupę i obiecałem, że dzisiaj nie stchórzę.
     Ubrałem się i wyszedłem z domu bez słowa. Jakoś specjalnie mi się nie spieszyło, więc po drodze wstąpiłem do cukierni. Kupiłem kilka muffin. W szpitalu jedzenie jest straszne, chciałem jej trochę umilić dzień i naszą rozmowę.  
      Jak już wchodziłem do szpitala, minęła mnie ona. Miała na sobie jedynie spodnie dresowe i białą bokserkę, a na dworze było zimno. Na ramieniu spoczywał pasek o torebki. Jej blond włosy był związane w kucyka. Patrzyła na mnie z przerażeniem i strachem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Przystanąłem i spojrzałem na nią. Uciekała przez parking, a ja zamiast za nią biec stałem spokojnie. Byłem tak zaskoczony tym wszystkim, że nogi odmówiły mi posłuszeństwa.Wrosłem w ziemie. Po prostu stałem na środku korytarza w wpatrywałem się w oddalającą się blondynkę.

~*~

      Szukałem jej ponad godzinę, ale ona jakby wyparowała. Sprawdziłem wszystkie pobliskie kawiarnie, meliny i inne schroniska. Zaczęło padać, a jej dalej nie było. Zaprzyjaźniony lekarz prosił, że jak ją znajdę, to żebym od razu przetransportował ją do szpitala. Ja nie wiem co ona sobie myślała. Odłączyła się od maszyn i uciekła. To nie jest dojrzałe i odpowiedzialne. A jak jej się coś stało ? Przecież ona była bliska śmierci ! Ta myśl mnie dobiła.
       Kręciłem się po paru zrezygnowany. Nikogo już w nim nie było, zresztą nie dziwne. Lało jak scebra. Nagle zauważyłem jakąś postać na ławce. Była to na pewno dziewczyna. Podbiegłem do niej z nadzieją, że to ta, której szukam. Pocierała dłońmi o ramiona, pewnie jej było zimno. Od razu ściągnąłem bluzę i zarzuciłem na jej ramiona. Odwróciła się przerażona.
— Lola ? – zapytałem niepewnie, zachowując bezpieczną odległość.
— Chyba tak – odpowiedziała. Jej piękne niebieskie oczy były przepełnione strachem. Patrzyła na mnie. Nagle odwróciła się i szybko zaczęła biec. Teraz zareagowałem natychmiastowo, nie to co poprzednio. Nie zamierzałem znów jej stracić.
    Chyba była bardzo przemęczona, bo dogoniłem ją bez problemu. Nie wiedziałem co mam zrobić. Przecież ona była przez kogo bita, może się mnie bać.
— Lola proszę zatrzymaj się ! Nic ci nie zrobię, chce tylko porozmawiać – krzyknąłem za nią. Na nic innego nie było mnie stać. Musiałem być ostrożny. Zatrzymała się.
— Kim jesteś i skąd znasz moje imię ? – zapytała odwracając się w moją stronę. Po jej nosie spłynęła kolejna kropla deszczu. Wtedy sobie przypomniałem, gdzie się znajdujemy.
— Może chodźmy do jakiejś kawiarni, nie chce, żebyś się przeziębiła – poprosiłem spokojnie. Nie miałem zamiaru wykonywać żadnych nieprzemyślanych ruchów.
—  No dobrze, prowadź – odpowiedziała po dłuższej chwili zastanowienia.
     Szliśmy. Ja z przodu ona tuż za mną. Czułem, że mi się przygląda, ale nie odwracałem się. Od czasu do czasu tylko sprawdzałem czy na pewno idzie moimi śladami.
    Weszliśmy do małego lokalu. Był przytulny i nowocześnie urządzony. Zacząłem się rozglądać. W koncie dostrzegłem czerwoną kanapę, od razu skierowałem się w jej stronę. Nie chciałem siadać obok niej, by nie czuła się nieswojo, więc spocząłem na małej pufie obok. Spojrzała na mnie przelotnie po czym usiadła. Zdjęła moją przemoczoną bluzę.
— Dziękuje – powiedziała oddając mi ją .- Możesz mi teraz powiedzieć kim jesteś i dlaczego się mną tak zainteresowałeś ? – zapytała spokojnie wpatrując się w swoje drobne dłonie – Czy ja cię nie widziałam w szpitalu ? – dodała przypominając sobie sytuacje spod wejścia do szpitala.
— Podać coś ? – przeszkodziła nam kelnerka. Wysoka brunetka z zielonym oczami. Uśmiechnąłem się do niej promiennie i spojrzałem na moją towarzyszkę. Dała mi znak, żebym ja coś wybrał.
— Poprosimy dwie gorące czekolady – powiedziałem zdecydowanie. Kobieta zapisała coś w notesiku i odeszła – Nazywam się Dave White – przedstawiłem się, a ona otworzyła oczy ze dziwienia.
— Moja mama … - przerwała spuszczając głowę.
— Tak wiem. Jestem bratem twojej zmarłem mamy, a twoim biologicznym wujkiem – powiedziałem. Nadal się bardzo stresowałem. Czułem jakby w żołądku skakały mi małe chochliki. Wziąłem głęboki wdech, po czym znów się odezwałem – Szukałem cię, dość długo.
— Ale jak to jest możliwe ? Mam mi nic nie mówiła o jakimś bracie – stwierdziła wpatrując się we mnie tymi swoimi lazurowymi oczkami.
— Jesteś bardzo do niej podobna – wypaliłem nie na temat. Uśmiechnęła się delikatnie – Widzisz, jak miałem 18 lat wyjechałem z Hiszpanii. Nie dogadywałem się z ojcem, więc postanowiłem się odsunąć od nich wszystkich. Straciłem jakikolwiek kontakt z rodziną. Nie miałem pojęcia, że moja siostra wyszła za mąż i urodziła ciebie. – zacząłem moją historie – Ostatnio przeglądałem stare albumy ze zdjęciami i postanowiłem w końcu zadzwonić do rodziców. Wiedziałem, że będą źli. Wtedy się dowiedziałem o Margaret i o tobie – zakończyłem patrząc w czarny stół. Nagle do naszego podeszła zielonooka i bez słowa podała nam gorącą czekoladę, po czym odeszła. Lola od razu zaczęła ogrzewać sobie nią ręce, musiała nieźle zmarznąć.
— No dobrze, ale po co mnie szukałeś ?- zapytała po chwili ciszy. Spojrzałem na nią.
— Chciałem cię poznać, chciałem, żebyś wiedziała o moim istnieniu – odpowiedziałem. Uśmiechnęła się.
— Wiesz, głupio mi to mówić, ale spadłeś mi z nieba – wyszeptała cicho – Potrzebuje schronienia – dodała nadal na mnie nie patrząc.
— Powiesz mi skąd się wzięły te wszystkie siniaki ? – zapytałem spokojnie. Nie chciałem naciskać. Zbledła. Wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać.
      Nie spodziewałem się, że tak młoda i delikatna dziewczyna mogła już tyle przeżyć. Opowiedziała mi wszystko, od początku do końca. Nie przerywałem jej, choć z każdym słowem wzbierała we mnie złość. Jak ten koleś może się uważać za jej ojca ? Wyrządził jej tyle krzywdy. Z jej oczu ciągle spływały świeże łzy. Nie mogłem się powstrzymać. Wstałem, usiadłem obok niej i po prostu przytuliłem. Na początku poczułem, że zadrżała, ale po chwili sama się we mnie wtuliła.
— Chyba musimy się już zbierać. Jest późno, a ja cię muszę jeszcze odstawić do szpitala – powiedziałem stanowczo.
— Nie chce tam wracać – wyszeptała.
— Spokojnie. Zrobią ci tylko podstawowe badania i mam nadzieję, że jutro będę cię mógł zabrać do nowego domu – po tych słowach uśmiechnęła się.

17 komentarzy:

  1. Może zwykły, ale świetny ^^
    Mam nadzieję, że Lola, już nigdy nie wróci do "ojca"
    Weny < 333

    Zapraszam do mnie :

    http://summer-paradise-1d-story.blogspot.com/

    http://historiajedendee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, rozdział podoba mi się i to bardzo, ale jedyne co wybiło mnie z rytmu to to, jak Dave zamówił czekoladę, a kelnerka podała herbatę ;D Jeżeli tak ma być, chociaż nie wydaje mi się, to przepraszam! Poleciłam twój blog, może chociaż troszkę pomoże Ci się wybić, bo na prawdę zakochałam się w tym opowiadaniu! <3

    I zapraszam na moje pozostałe blogi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak to beznadziejny?! Jest świetny, boski, wspaniały, cudowny, rozkoszny i jeszcze raz świetny, naprawdę mi się bardzo, bardzo podoba, błagam dodaj jak najszybciej ♥ ♥
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny. Nie mogę się doczekać tego jak potoczą się dalsze losy Loli. OK, czekam na następny z niecierpliwością.
    Weny i pozdrawiam
    < 3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jest beznadziejny! Jest świetny. ;**
    Czekam na kolejny. Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś świetna, genialnie piszesz :)
    Zostałaś nominowana do Liebster Award :)
    Szczegóły na moim blogu
    http://inlovewith1dstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. omg jest świetny! :D fajnie że dodałaś ;* jesteś fantastyczna. czekam na nn. xoxo
    dreamergirlxoxo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisz jeszcze raz beznadziejny to ci coś zrobię!!! Obiecuję ci ;P
    Rozdział jest świetny i koniec kropka! Chcę więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! ;)
    Czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest świetny!! Nie czepiaj się !!! Podobał mi sie, kocham już tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie się tam podoba, super, fajny, świetny blog. Dopisz sobie co tam jeszcze chcesz. Heh. Cieszę, się że do mnie wpadłaś, ale chciałabym zaprosić cię na moje 7 innych blogów. jeśli chcesz to linki znajdziesz tu http://wtymsamymkierunku-onedirection.blogspot.com/ w zakładce moje blogi albo w najnowszym poście. Dziękuje i jeszcze raz super blog.

    OdpowiedzUsuń
  12. ekstra blog ;) czekam na nn. bardzoooooo ładnie piszesz :) zycze weny i zapraszam http://ifindyourlips.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział! ♥
    Przyznaję się, że pierwszy raz tutaj wpadłam, ale jestem przekonana, że nie ostatni! ;)
    Bardzo mnie zaciekawiłaś, więc już za chwilkę zamierzam przeczytać poprzednie rozdziały!
    Życzę dalszej weny i pozdrawiam ciepło! ♥

    W wolnej chwili zapraszam również do siebie na:
    marrymeharrystyles.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zawitam na twojego bloga z wielką przyjemnością ;)

      Usuń
  14. Bardzo piękny rozdział:)
    zimowy-poranek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 HOPE , Blogger