sobota, 19 stycznia 2013

Dziewiąty

Otworzyłam oczy, ale automatycznie tego pożałowałam. Znów je zamknęłam i przeciągnęłam się na łóżku. Doprowadzałam moje kości do normalnego stanu. W pokoju panowała cisza, przerywana trzaskami moich rozleniwionych kości, które zostały popędzone do pracy po dłuższym odpoczynku. Wyciągnęłam rękę i na oślep błądziłam nią po szafce, w poszukiwaniu telefonu.
        W końcu znalazłam mój ulubiony wynalazek. Uchyliłam jedno oko i nacisnęłam na pierwszy lepszy klawisz. Wyświetlacz zaświecił niepostrzeżenie, odruchowo przymrużyłam powieki. Na tapecie miałam zdjęcie moje i Roni jak robiłyśmy sobie małą sesję po zakupach. Na samo wspomnienie tamtej radosnej chwili uśmiechnęłam się mimowolnie. Skupiłam się jednak na małych cyferkach z boku ekranu, które układały się w godzinę 7:45.
—  Cholera zaspałam ! – krzyknęłam zdenerwowana i zerwałam się z łóżka.
     Przestałam myśleć racjonalnie, w głowie miałam tylko wściekły wyraz twarzy mojej nauczycielki od historii, bo to właśnie z nią miałam pierwszą lekcję. Wbiegłam do łazienki i odkręciłam kurek z zimną wodą. Zaczęłam nią ochlapywać twarz, by się choć trochę otrząsnąć i wy budzić. Po porannej toalecie, w szybkim tempie przyszedł czas na spotkanie z garderobą.
              Otworzyłam szafę jednym sprawnych ruchem i zaczęłam w niej szperać. Chciałam znaleźć coś odpowiedniego. Z tego co widziałam na dworze świeciło słońce. Nie zastanawiałam się nad temperaturą. W moje dłonie wpadły krótkie dżinsowe spodenki. Złapałam jeszcze białą bokserkę i akwamarynowy, za duży sweter. Wpadłam do łazienki jak burza. Naciągnęłam na nogi spodenki i zapięłam biały biustonosz. Szybkim ruchem założyłam koszulkę i wtedy przypomniałam sobie, że nie mam transportu, bo autobus już dawno odjechał. Wyleciałam z pomieszczenia z niespotykaną szybkością. Zmierzałam do pokoju mojego przyjaciela.
— Zayn śmierdzielu wstawaj ! – krzyknęłam otwierając drzwi do jego królestwa. Panował tam mały bałagan. Na podłodze walały się ubrania, na biurku obok laptopa stały puste, brudne kubki,  a na łóżku leżał mulat bez koszulki. Przegryzłam dolną wargę. Jak nie zareagował postanowiłam się do niego przedrzeć. Sprawnie ominęłam różne dziwne przedmioty leżące na zakurzonej wykładzinie i dotarłam do dużego, dwuosobowego łoża. – Zayn musisz mnie odwieść do szkoły – szepnęłam mu do ucha. Zaczął coś mruczeć. Musiałam wymyślić coś innego – Kochanie otwórz oczka – wymruczałam i zaczęłam jeździć palcem po jego nagim torsie. Kąciki jego ust uniosły się ku górze. Otworzył oczy. – No, a teraz wstawaj zawozisz mnie do szkoły, bo zaspałam ! – krzyknęłam i wstałam z łóżka. Wyraz jego twarzy mówił sam za siebie. Szok, oszołomienie, dezorientacja. – Za 10 minut na dole i bez dyskusji – dodałam otwierając drzwi.
               W odpowiedzi sapną, a później już tylko słyszałam jak wstaje z łóżka. „Szybko poszło” pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Byłam już przy drzwiach na strych jak ktoś chrząknął za moimi plecami znacząco. Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś śliczną, długonogą brunetkę. Uśmiechała się do mnie sympatycznie. Stała koło drzwi, które prowadziły do pokoju Stylesa.
— Schodami w dół i po prawej – powiedziałam. Nie musiała nawet pytać, od razu wiedziałam, że chce się zapytać o drogę do wyjścia. Już chciałam się odwrócić, kiedy usłyszałam skrzypnięcie. Z czystej ciekawości i złośliwości pozostałam na swoim miejscu i wpatrywałam się w zaistniałą sytuację.
        Zza drzwi wyłoniła się postać loczka w samych czarnych spodniach. Nie zważając na mnie uwagi przyciągnął dziewczynę do siebie i podał jej kawałek czerwonego, koronkowego materiału.
— Chyba o czymś zapomniałaś – wymruczał jej do ucha, po czym zaczął ją całować po szyi. Odchyliła głowę i dała się ponieść rozkoszy. Znów poczułam to dziwne ukłucie w klatce piersiowej. – Zadzwonię – wyszeptał kończąc swoje przedstawienie. Brunetka uśmiechnęła się i spojrzała w moją stronę. Jego wzrok podążył za nią. Wtedy mnie ujrzał. Uśmiechałam się złośliwie.
— Byłabym ci wdzięczna gdybyś nie robił z tego domu jakiegoś burdelu – powiedziałam, gdy usłyszałam trzask zamykanych drzwi wejściowych. Spojrzał na mnie zdziwiony, ale ja się odwróciłam na pięcie i złapałam za klamkę – Aha i jeszcze jedno, ja tu nie pracuję, nie mam zamiaru codziennie rano udzielać instrukcji jak dojść do wyjścia twoim, panienkom. Jakbyś mógł z łaski swojej sam ich nakierowywać – dodałam i pewnym krokiem weszłam do siebie. Biedak pewnie tam stał zdezorientowany i nie wiedział co powiedzieć.
    „Punkt dla mnie”, pomyślałam i zaśmiałam się.
     Złapałam za leżący na łóżku sweter i torbę i wybiegłam z pokoju. Udało mi się po drodze zgarnąć paczkę moich ulubionych papierosów i zapalniczkę. Na boso biegłam po schodach i nerwowo grzebałam w szkolnej torbie. Szukałam kluczyków do samochodu Zayna, bo po wczorajszych zakupach dał mi je na przetrzymanie. Jak na złość nigdzie ich nie było.
— Eureka – powiedziałam sama do siebie, trzymając w dłoni pęk brzęczących z każdym moim ruchem kluczy.
       Zawitałam jeszcze do kuchni i zgarnęłam z blatu dwa jabłka. Przy stole siedział skacowany Harry. Wpatrywał się w swoje dłonie z uśmiechem. Nie mogłam się powstrzymać od komentarza.
— Co cieszysz się, bo zaliczyłeś kolejną naiwną laskę – powiedziałam i uśmiechnęłam się zadziornie. Podniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy. Automatycznie odwróciłam się, bałam się, że ten jego wzrok mnie omami.  
— Nawet nie wiesz co to jest sex, jesteś za młoda – odpowiedział, a ja prychnęłam głośno.
— Zdziwiłbyś się – oznajmiłam i ugryzłam trzymany w dłoni owoc.
             Wyszłam z kuchni pozostawiając go samego ze swoimi myślami. Stopy wsunęłam w moje ulubione białe trampki i oparłam się o barierkę. Czekałam na tego lalusia.
— Zayn ! – krzyknęłam. Cisza.
           Trzask drzwi, stłumiony tupot stóp,  a później westchnięcie. Spojrzałam w górę i zobaczyłam zaspaną twarz czarnowłosego. Uśmiechnął się i zbiegł po schodach.
— Wynagrodzę ci to, obiecuje – powiedziałam. Zrobiło mi się go szkoda, że go tak wcześnie zdarłam. To był jeden z nielicznych dni, w których mieli wolne i mogli się wyspać.
        Dave wyjechał na kilka dni do Hiszpanii odwiedzić rodziców, czyli moich dziadków. Też chciałam jechać, ale niestety szkoła…

    Chodzę teraz to innej placówki. Nie społecznej, a prywatnej. Co prawda większość uczennic to nadęte, zapatrzone w swoje odbicie lustrzane lale, a chłopcy to niewyżyci seksualnie zboczeńcy, ale da się przeżyć.

    Jechaliśmy w ciszy. Było słychać tylko odgłosy przeżuwania, konsumowanych owoców.
— Może się tu gdzieś zatrzymać, mam ochotę zapalić – poprosiłam.
       Znów grzebałam w torebce w poszukiwaniu fajek, ale jak na złość nie mogłam ich znaleźć. Mulat wykonał moją prośbę i już po chwili staliśmy w jakiś polach i rozkoszowaliśmy się dymem nikotynowym.
— Meg przyjeżdża dzisiaj – odezwał się mój towarzysz. Spojrzałam na niego zdezorientowana – Siostra Harry’ego, a dziewczyna Louisa – wytłumaczył. Wtedy skojarzyłam.
— I co w związku z tym ? – zapytałam podejrzliwie.
— Szykuje się impreza – odpowiedział beznamiętnie, wypuszczając dym z ust.
— O nie ! Ja się wypisuje ! – krzyknęłam,  a Zayn wybuchnął śmiechem.

                                                 ~*~

       Na historię nie poszłam, ale nie rozpaczam z tego powodu. Matma, angielski, hiszpański i w końcu długo wyczekiwana przerwa na lunch. Uwielbiałam ten odłamek czasu w szkole. Nie ze względu na jedzenie czy spotkanie z przyjaciółmi, bo takowych w szkole nie miałam, ale dlatego, że mogłam pobić sama ze sobą. Codziennie uciekałam za budynek szkoły w poszukiwaniu samotności. Był tam mały plac na którym rosła zielona trawa, od czasu do czasu koszona przez woźnego. Rzadko kiedy ktoś tam zaglądał. Z boku stała mała „szopa”, w której trzymano sprzęt sportowy. Młodzież udawała się tam często na tak zwany „szybki numerek”. Skąd to wiem ? Przesiaduje tam praktycznie co przerwę i dlatego dużo wiem o ludziach przebywających tam. Wiem kto z kim zdradza swoich partnerów, ale nie wykorzystuje tej wiedzy do niecnych czynów. Nie interesuje mnie czyjeś życie, nie jestem typem dziewczyny, która kocha skandale i ploteczki.
     Usiadłam na trawie i wyciągnęłam paczkę papierosów z torebki. Odpaliłam jednego i zanurzyłam go w swoich wargach. Kocham to uczucie. Odprężenie, przyjemne pieszczenie w płucach, spokój…. Tylko Zayn wie, że pale, zresztą on też. Zazwyczaj razem wychodzimy pod pretekstem „spaceru”.
Wyciągnęłam nogi z zamiarem złapania chociaż kilku promieni słonecznych. Miałam trochę posiniaczone nogi, ale trzeba było by się dokładnie przyglądnąć, by zauważyć.  Nie skupiałam się na tym. Kogo obchodzi moje życie prywatne.
     Przymknęłam powieki i odchyliłam głowę do tyłu.  
— Hej Lola – usłyszałam za plecami. Odwróciłam głowę i spojrzałam na przybysza. W moje skromne progi zawitał William Smoke, szkolna gwiazda futbolu, kapitan drużyny „Buldogi”. Wysoki, umięśniony, krótko obcięty blondyn z zielonymi oczami. Niedawno zerwał Sylvią, największym plastikiem w szkole. Wydawał się dość sympatyczny, ale po za urodą nie wyróżniał się niczym szczególnym – Mogę się dosiąść ? – zapytał, przerywając moje rozmyślania. Lekko zaskoczona, skinęłam głową.
   Usiadł naprzeciwko, na zielonej, niedawno skoszonej trawie. Wpatrywał się we mnie z szczerym uśmiechem. Czekałam aż coś powie, ale jemu chyba ta cisza nie przeszkadzała. Próbował coś wyczytać z moich oczu.  
— Skąd wiedziałeś, ze tu będę ? – swoimi słowami zniszczyłam „romantyczną” chwilę.
— Nie raz widziałem, jak zmierzasz w tym kierunku – odpowiedział niewzruszony. Teraz rozglądał się dookoła – Ładnie tu – dodał i znów jego wzrok powędrował na mnie.
— A w jakiej sprawie przyszedłeś ? Zazwyczaj nie zwracasz na mnie uwagi – powiedziałam stanowczo i śmiało. Nie miałam zamiaru go urazić, czy wyrzucać, ale przyznam, że zaskoczył mnie swoim przyjściem.
— Wiesz …. – przerwał spuszczając głowę – bo ja chciałem cię zaprosić na … - znów przerwał. Wydawał się strasznie zestresowany. Bawił się swoimi palcami – na randkę – dokończył – Wiesz kino, lody czy coś – zaczął się tłumaczyć . Zastanawiałam się czy to ze stresu czy po prostu bredzi.
— Trochę mnie zaskoczyłeś….
— Jak nie chcesz iść, to powiedz nie obrażę się – powiedział i uśmiechnął się smutno, nie odwracając wzroku od swoich dłoni.
— Kto powiedział, że nie chcę. Spotkam się  tobą z miłą chęcią – czułam, że pożałuje tych słów, ale było mi go strasznie szkoda. Nie umiałam odmówić patrząc w te jego zielone smutne oczy.
Uśmiechnął się i szybko wstał, po czym przytulił mnie mocno. Nie opierałam się, choć czułam lekkie zażenowanie.
- Wpadnę po ciebie o 19 – powiedział i odszedł nawet nie czekając na moją odpowiedź.
„Dziwny jakiś”, pomyślałam.

        Autobus znów się spóźnił i w domu byłam dopiero po szesnastej. Przygnębiona weszłam do środka i ściągnęłam buty. Ciągle w mojej głowie siedziała ta sytuacja z Willem. O co mu chodzi ? Dlaczego akurat ja, przecież jest tyle ładnych dziewczyn ? Z zamyślenia wyrwały mnie jakieś trzaski i głośna muzyka dochodząca z salonu. Od razu włączyła mi się lampka, odpowiadająca za bezpieczeństwo. Wsunęłam się w głąb mieszkania i co zobaczyłam ? Sprzątających chłopaków.
       Harry ubrany w niebieski fartuszek w szkocką kratę, coś gotował w kuchni, a zapachy roznosiły się po pomieszczeniach i dekoncentrowały domowników. Louis i Zayn robili porządek w salonie, a Niall mył schody. Ten ostatni lekko mnie zaskoczył. Spodziewałam się go raczej w kuchni przy loczku.
Nigdzie nie widziałam Liama. Rozglądałam się w poszukiwaniu piątego chłopaka, ale jakby wyparował. Może porozdzielał zadania i poszedł do siebie.
         Bez słowa poszłam w stronę mojego pokoju. Zauważyłam, że Harry mnie dostrzegł, wiec mogłam być spokojna. Wpadłam na strych i pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na rozbabrane łóżko. W pomieszczeniu był bałagan. Wszędzie były moje ubrania, albo porozrzucane notatki. „Dobrze, że nie ma Dava, bo nieźle by mi się dostało”, pomyślałam i uśmiechnęłam się do swoich myśli. Podniosłam się i zaczęłam powoli sprzątać. Skoro chłopcy wzięli się za porządku dobrowolnie to ja też mogłam. Wszystkie ubrania wepchnęłam do szafy, a kartki poskładałam na kupkę i złożyłam na małej ławie w saloniku.
          Nudziło mi się. Nie chciałam schodzić na dół, ale też nie chciałam siedzieć u siebie bezczynnie. Stukałam palcami o drewniany parapet i patrzyłam w przestrzeń.
        Spojrzałam w bok, a moje oczy dostrzegły gitarę. Poczułam dziwną chęć zagrania na niej. Od razu odsunęłam tą myśl jak najdalej. Złapałam za ręcznik i weszłam do łazienki. Postawiłam na gorącą, długą kąpiel
         Siedząc w wannie, bawiłam się pianą, która otaczała mnie dookoła. Cieszyłam się jak małe dziecko i wtedy zdałam sobie z czegoś sprawę. Piana mydlana jest jak szczęście. Na samym początku jest jej dużo, powoduje uśmiech na twarzach ludzi i radość w sercu. Ale po chwili znika powoli i definitywnie, pozostawiając po sobie tylko przyjemne wspomnienia.
         Jednym zwinnym ruchem ściągnęłam gumkę z włosów rozpuszczając je i zanurzyłam się w wodzie. Nie wiem ile tak leżałam, ale zdecydowanie to była najlepsza relaksująca kąpiel w moim życiu.
       Wyszłam z łazienki wyluzowana i odprężona, w samym ręczniku. Miałam przymknięte powieki, szłam instynktownie przed siebie. Usłyszałam chrząknięcie. Otworzyłam oczy i ujrzałam Harry’ego. Wpatrywał się we mnie zaskoczony. Wybałuszył oczy i zacisnął wargi.
— Chłopcy kazali przekazać, że za dziesięć minut kolacja – powiedział oschle i wyszedł. Był jakiś spięty.

*Perspektywa Harry’ego*

     Jasna cholera ! Co to było ! Wybiegłem z jej pokoju, nie mogłem już dłużej na nią patrzeć. Pociąga mnie, tak cholernie mnie pociąga, ale nie może być moja. Nigdy jeszcze nie czułem takiego pożądania. Chęć bycia najbliżej niej, dotknięcia jej jedwabnej skóry, pocałowania jej wiśniowych ust …. Harry ogarnij się !
Sam ją odpychałem, ale tak będzie najlepiej i dla mnie, i dla niej.

-----------------------------------------------------------------
Rozdział jest dość normalny i przeciętny, ale to jest wprowadzenie do dalszych sytuacji. Ostrzegam, że piszę wątkami, więc nie wszystko jest powiązane. Nawiązuję do poprzednich rozdziałów, ale nie koniecznie jest to kontynuacja. Jeżeli chodzi o ten wątek to mogę wam już dzisiaj powiedzieć, że będzie kontynuacja. Nie zraźcie się tym rozdziałem, bo obiecuję, że druga część będzie emocjonująca. 
A jeżeli chodzi o mojego bloga "Po dwóch stronach lustra", to chce was poinformować, że się zmieni. Tamta historia wydała nam się dość nudna i zwykła więc wymyśliłyśmy coś innego. Prologi o bohaterowie zostaną opublikowani pod koniec stycznia, tak przyjmujemy. 
Co myślicie o końcówce rozdziału ? O co znowu chodzi Harry'emu ? 
Muszę niestety już spadać, bo robię jutro imprezę urodzinową i muszę ogarnąć i wgl ;) 

Do zobaczonka za tydzień :)

15 komentarzy:

  1. Zakochałam się w tym rozdziale! Niby taki zwykły i normalny, ale geniusz tkwi w prostocie ;3 Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział, bardzo mi się podoba :) Tylko nie rozumiem jednej rzeczy... Z początku Will miał zielone oczy jak pisałaś, a po chwili brązowe... Chyba się pomyliłaś :) Tak rozdział bardzo mi się podoba, jest świetny :) Jestem ciekawa co się wydarzy w następnym rozdziale ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, końcówka jest super, czekam na część drugą ^^
    Wenyy < 3333

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham <3 <3 <3 sto lat !

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany, świetny rozdział! Już nie mogę się doczekać następnego! ;)
    Lekko zdziwiło mnie zachowanie Harry'ego... Kurde, musiałaś skończyć w takim momencie?! ;D
    Życzę weny ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. Ten epicki moment palenia papierosa z Zayn'em :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest świetny jejku !
    Ja. Chcę. Następną. Część. I. To. Natychmiast.
    Harry, jest dla niej oschły, bo ją lubi ? Jejku, akcja zmieniła się dla mnie o 180 stopni.
    I jak zwykle musiałaś skończyć w takim momencie ? Kobieto, niedługo na coś toi zejdę :D
    Życzę weny : )

    P.S. Przypominam o 11 rozdziale na http://mylifeasstevie.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, mi sie rodział bardzo podobał! Huhu Hazza ni no nie moge! xd Czekam na następy jeju chce wiedzieć co bd dalej! : D xx

    OdpowiedzUsuń
  9. O ranyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy. Ja chcę juz kolejny rozdział !! Sytuacja z Harrym troche mnie zaskoczyła, ale to było pozytywne zaskoczenie *__* Czekam na kolejny + zapraszam na nowy blog www.without-reason69.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. sytuacja z Harrym = szok na mojej twarzy. xd
    ale i tak genialnie Ci to wyszło ;D

    spam.

    nowy rozdział na http://we-gotta-vibe-you-cant-define.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://we-gotta-vibe-you-cant-define.blogspot.com

      zapraszam na ostatni rozdział ; )

      Usuń
  11. Świetne i zaskakujące ♥ Zdecydowanie pozytywnie :P
    [SPAM]
    Lonnie nie umie pogodzić się ze śmiercią matki. Żyje w ciągłej niechęci do życia i własnego otoczenia. Spotyka Louisa – wesołego, pewnego siebie, wokalistę zespołu. Czy z tej dziwnej relacji pomiędzy tą dwójką może wyniknąć coś silniejszego? Czy Lonnie jest jeszcze w stanie kochać? I dlaczego Lou zachowuję się jak rozpieszczony bachor? Jeśli ciekawią cię losy zagubionej Lonnie zapraszam na: http://i-am-alone-onedirection.blogspot.com/ Jestem pewna, że nie będziesz żałować ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały rozdział zresztą jak cały blog ! Kocham go <33 Czekam na więcej,natchnienia życzę ;*
    Zapraszam też do mnie,nowy rozdział:
    http://truly-deeply-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Sorry że nie komentowałam. Piękny rozdział. Strasznie lubię czytać tą historie i czekam na kolejne rozdziały http://historialenyionedirection.blogspot.com/
    http://polskie-dziewczyny-w-londynie.blogspot.com/
    http://ona-tu-jest-i-tanczy-dla-nich.blogspot.com/
    http://in-london999-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Powinien być dzisiaj rozdział, bo minął tydzień ;*

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 HOPE , Blogger