Moje życie się zmieniło, rozpoczęło na nowo. Cały mój kalendarz został stworzony od początku. W każdym dniu szukam czegoś wyjątkowego, rozmawiam z moją mamą, opowiadam o wszystkim. Jest mi poniekąd lepiej, ciężar spadł z serca, a sumienie przestało mnie nękać. Teraz mogę dotykać instrumentów, przysłuchiwać się różnym melodiom i piosenkom, nie muszę udawać, że mi się nie podoba, mogę się uśmiechać. Jednak od tamtego czasu nie zagrałam i nie zaśpiewałam już ani razu. To wydawało mi się za trudne. Bałam się, że ktoś mnie usłyszy i zacznie chwalić. Tylko za co ? Za to, że w ten sposób kontaktuje się z rodzicielką, że robię coś co było jej pasją, że w pewnym sensie to małpuje. Ja jestem tylko uczennicą, moja nauczycielka odeszła, bez niej to nie jest to samo.
Minął kolejny miesiąc od powrotu Dava z Hiszpanii. Z nieba spadają małe, białe, różnorodne płatki śniegu. Powoli przysłaniają zieloną trawę, dając jej zasnąć w zimowy sen. Wszystkie pomarańczowe, żółte i brązowe liście spadły z drzew i zostały zgrabione przez chłopaków.
Zegar wybił godzinę piątą rano. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Znów nie mogłam spać. Odsłoniłam roletę i spojrzałam na bladoniebieskie niebo, z którego spadały małe płatki.
Był dwunasty grudnia, zostało zaledwie dwanaście dni do wigilii i urodzin Louisa. Chłopcy podobno coś kombinują, ale nie za bardzo chcą mnie w to wciągnąć, tylko dlaczego ?
A co Harry’m ? Dotrzymał obietnicy, żaden z domowników nie ma pojęcia o tym co się wydarzyło. Często widzę jak mnie obserwuje, jak przeszywa mnie tymi swoimi zielonymi tęczówkami i czeka na to aż nie wytrzymam, i ulegnę pokusie. Zawsze jak przechodzę przez salon czuje jakieś niewidzialne fale, które kuszą mnie, żebym usiadała do fortepianu. Biało-czarne klawisze, które aż się proszą by zagrać. Staram się nie zwracać na to uwagi.
Od tej akcji w klubie Will mnie unika, a może to ja go omijam szerokim łukiem. Trudno powiedzieć.
Nie wiedziałam co mam począć. Zeszłam ze strychu i ruszyłam w stronę pokoju Zayn’a. Wiedziałam, że do niego zawsze mogę przyjść o każdej porze dnia i nocy, pod byle jakim pretekstem.
Miałam na sobie krótkie białe spodenki w granatowe paski i do tego białą koszulkę z kieszonką po prawej stronie. Włosy miałam związane w luźnego warkocza. Czułam się nieco dziwnie, bo nigdy nie chodziłam po domu w takim stroju, ale miałam świadomość, że wszyscy jeszcze śpią.
Zastukałam w drzwi do pokoju przyjaciela, odpowiedziała mi cisza. Postanowiłam wejść do środka. Uchyliłam lekko drzwi i zaglądnęłam. Bałam się, że zobaczę tam jakąś blond lale czy coś, w końcu nic nie wiadomo.
— Co się tak czaisz ? – usłyszałam zachrypnięty głos. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu nie wiedząc kto to powiedział. Nagle z pod kołdry wyłoniła się uśmiechnięta twarzyczka mulata. Miał zamknięte oczy.
— Wiesz nie chciałam ci w niczym przeszkadzać – powiedziałam i weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi – Ale skoro jesteś sam, to się posuń – dodałam i wryłam mu się pod kołdrę – Jak tu cieplutko – wymruczałam i wtuliłam się w tors Zayn’a.
— A czym sobie zasłużyłem, że mnie odwiedziłaś i to o … - przerwał i spojrzał na zegarek – piątej rano ? – dodał i popatrzył na mnie. Wiedziałam, że jest troszeczkę zły. Pocałowałam go w policzek, by załagodzić sytuację.
Wypuściłam głośno powietrze z ust. Przy nim poczułam się zmęczona, powieki stały się cięższe, przestałam nad nimi panować.
— Ej młoda nie śpij, przecież niedługo musisz wstawać do szkoły – usłyszałam cichy pomruk. Zlekceważyłam jego słowa i przewróciłam na drugi bok – Dave będzie wściekły – wyszeptał mi prosto do ucha. Uśmiechnęłam się.
— Powiem mu, że przyszłam do ciebie w nocy, bo nie mogłam spać i zaspałam, bo budzik został na strychu … - wyszeptałam i nie czekając na odpowiedz zapadłam w spokojny sen.
~*~
— Myślisz, że oni ten ? – usłyszałam jakieś szepty nad głową. Postanowiłam troszeczkę jeszcze poudawać i podsłuchać ich rozmowę.
— Jakoś tak się strasznie ściskają, a on dodatkowo bez koszulki – powiedział ktoś inny. Tak strasznie musiałam się hamować, by nie wybuchnąć śmiechem.
— A ona tak skąpo ubrana, przecież w tym spodenkach cały tyłek jej widać – już wiedziałam kto nade mną stoi, postanowiłam się w końcu odezwać.
— Wara od mojego tyłka Tomlison – powiedziałam z zamkniętymi oczami i uśmiechem. Nie musiałam ich otwierać, żeby wyobrazić sobie ich miny.
— O proszę królewna się obudziła, a Dava wie, że nie poszłaś do szkoły ? – zwinnie zmienił temat. Westchnęłam i przewróciłam się na drugi bok, by być przodem do niechcianych przybyszów. Otworzyłam jedno oko.
— Jeszcze nie, ale niedługo się dowie, a teraz dajcie nam spać – odpowiedziałam i znów przymknęłam obie powieki.
— Naszym obowiązkiem jest was obudzić i bezpiecznie przetransportować na dół, a że ja jestem grzeczny to wykonuje swoje zadania – powiedział i rzucił się na mnie. Poczułam jego kościste paluchy na biodrach. Zaczął mnie nimi nieprzyjemnie dźgać.
— No Louis, a Megan wie, że obmacujesz inne dziewczyny w łóżku swojego przyjaciela ? – zapytałam przez śmiech. Nienawidziłam jak ktoś mnie łaskotał, byłam wtedy zdolna do wszystkiego, a poziom mojej agresji z każdą minutą wzrasta.
— Jeszcze nie wie – odpowiedział mi damski głos – No skarbie wyganiam cię, żebyś obudził naszego Bad boy’a, a ty zabawiasz się z Lolą, nie ładnie, nie ładnie – dodała podchodząc do nas i grożąc palcem wskazującym w powietrzu. Próbowała zrobić poważną minę, ale słabo jej to wychodziło.
— Ależ misiu, przecież wiesz, że ja bym ciebie nigdy … - przerwała mu długim i namiętnym pocałunkiem. Odwróciłam głowę w przeciwną stronę, nie mogłam patrzeć jak wymieniają ślinę. Byłam zazdrosna ? Zdecydowanie tak, ale w żadnym stopniu nie chodziło o Lou, tylko o szczęście, które sobie dawali.
Moje oczy spotkały wesołe spojrzenie Zayn’a. Uśmiechał się widząc jak ci dwoje się kochają.
Chyba jak każda dziewczyna zawsze marzyłam o wielkiej miłości na całe życie. O chłopaku, który będzie się ze mną śmiał, ale i płakał. Nigdy nikogo nie miałam. Dlaczego ? Wstydziłam się swojego ojca. Wiedziałam, że nie będę mogła zapraszać ukochanego do domu, rozmawiać o błahostkach i wychodzić wieczorami na długie romantyczne spacery.
Czułam się nieco niezręcznie, więc powoli wygramoliłam się spod kołdry i ruszyłam w stronę drzwi. Chyba nikt nie zauważył, że zniknęłam.
Na boso i w piżamie zeszłam na dół, i od razu skierowałam się do kuchni, bo stamtąd dochodził piękny zapach. Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech.
Wszystkie poranki w Hiszpanii wróciły w mojej głowie. Pamiętam jak zawsze schodziłam na dół i moim obciachowym mundurku, który składał się z spódnicy w niebiesko-żółtą szkocką kratę, przed kolano i białej koszuli z kołnierzem, z logo mojej szkoły na prawej piersi. Zawsze zakładałam do niego białe podkolanówki i czarne trampki, choć doskonale wiedziałam, że nie pasują do reszty stroju, ale chciałam się wyróżniać spośród tłumu. Mama zawsze stała przy kuchence i przygotowywała coś smakowitego. Najlepsze było to, że nigdy nie było wiadomo co czeka na stole. Codziennie słyszałam, że wyglądam pięknie, choć szanse były małe, bo w tym mundurku to nawet najsławniejsza modelka prezentowałaby się fatalnie. Śmiechy, żarty, wspólnie spędzony czas przy posiłku…, tak było kiedyś.
W Londynie, jak jeszcze mieszkałam z tatą, poranki były zupełnym przeciwieństwem. Zazwyczaj spędzałam je samotnie. Musiałam wstać pół godziny wcześniej i zrobić sobie śniadanie oraz przygotować coś do szkoły. Czasami pojawiał się tata, rzucał ciche i niewyraźne „Cześć”, po czym znów znikał z butelką wody. W kuchni było smutno i szaro, a za oknem nawet jak świeciło słońce to uważałam, że pogoda jest brzydka. Wszystko było takie przygnębiające.
— Dlaczego tu tak stoisz ? – usłyszałam rozbawiony głos za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam przytulonych Meg i Lou oraz Zayn’a. Patrzyli na mnie z szerokimi uśmiechami.
— Yyy… zaraz wracam – wyszeptałam cicho, po czym wyminęłam ich na schodach i pobiegłam w stronę mojego pokoju.
Złapałam za paczkę papierosów i bluzę. Zbiegłam na dół i nie zważając na pogodę, i to że moje stopy są nagie wyszłam na taras. Nie przejmowałam się tym czy Dave jest w domu, czy też go nie ma. Miałam wielką potrzebę zapalenia i nie obchodziło mnie nic.
Wepchnęłam do ust jednego papierosa i szybkim zwinnym ruchem podpaliłam jego końcówkę ogniem, z mojej fioletowej zapalniczki. Pociągnęłam zachłannie, a po chwili poczułam jak po moich płucach rozchodzi się dym nikotynowy, który je przyjemnie pieścił. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Trawa była przysłonięta śnieżnobiałym, puszystym śniegiem, a na drzewach nie było liści. Huśtawka, która jeszcze niedawno stała na końcu ogrodu zaraz obok miejsca na ognisko i drewnianych ławek, zniknęła. Chłopcy schowali ją do garażu.
Nocy były dłuższe, a dni krótsze. Szybciej robiło się ciemno, a niebo przybierało granatowy odcień. A teraz niebo jest koloru bladoniebieskiego, nie widać na nim ani jednej białej, wesołej chmurki. Jest nijakie.
Spaliłam papierosa i rzuciłam go na ziemię. Uklęknęłam i wzięłam w dłonie pierwsza lepszą małą doniczkę, po czym przygniotłam peta.
Weszłam z powrotem do domu zamykając za sobą szczelnie drzwi pod tarasu. Nie odwracałam się, skupiałam się na tym, żeby mnie nikt nie zauważył.
— Ciekawe co by powiedział Dave, jakby się dowiedział, że jego ukochana siostrzenica pali – powiedział, ktoś za moimi plecami. Podskoczyłam nieco wystraszona, ale od razu rozpoznałam charakterystyczny głos.
— Nic, bo się nie dowie – odpowiedziałam nadal stojąc tyłem. Bałam się odwrócić, bałam się, że stoi zbyt blisko.
— Skąd pewność, że nic mu nie powiem ? – szepnął mi do ucha. Po moim ciele przeszły niezliczone liczby dreszczy. Podeszłam krok do przodu i dopiero wtedy postanowiłam, że stanę z nim twarzą w twarz.
— Wydaje mi się, że nie jesteś aż takim dupkiem – odpowiedziałam i go wyminęłam.
Weszłam do kuchni, a Styles za mną. Usiadłam na pierwszym lepszym krześle i się wyłączyłam. Nie docierały do mnie rozmowy prowadzone w pomieszczeniu, zręcznie odpychałam je od swojej świadomości. Czułam, że drżę z zimna, ale to również zignorowałam.
W mojej głowie rozbrzmiewała jakaś melodia, nie znałam jej. Wydawała mi się taka łagodna i delikatna, a zarazem stanowcza. Miałam straszną ochotę zagrać, tak po prostu. Nie musiało być to nic konkretnego. Chodziło o sam dźwięk i przyjemne dreszcze na całym ciele. Może, żebym w końcu się całkiem odważyła, powinnam wyjechać. Udać się tam gdzie narodziła się moja miłość do muzyki, tam gdzie prowadzą mnie wszytki wspomnienia.
Wstałam od stołu i popędziłam w stronę strychu. Po co ? Nie wiem sama, chciałam pobyć sama i odreagować. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Było takie lodowate i przesiąknięte słonymi łzami.
Z pod poduszki wyciągnęłam zeszyt.
„Droga mamo,
To już postanowione. Muszę wyjechać, dać upust wszystkim zgromadzonym we mnie emocją. Ten dom i ci ludzie mi nie pomagają. Muszę pobyć sama, wtedy zrozumiem czego tak naprawdę potrzebuje …”
~*~
— Cześć jestem Paul – przywitał się ze mną chłopak jak tylko weszliśmy do studia. Wstał ze swojego czarnego krzesła i podszedł do mnie, po czym wyciągnął swoją dużą dłoń.
— Lola – odpowiedziałam i podałam mu swoją rękę. Uśmiechnął się tylko – To z tobą gadałam przez telefon ? – bardziej stwierdziłam niż zapytałam, kiwnął głową i wrócił na swoje poprzednie miejsce.
Chłopcy rozsiedli się na kanapach, a Dave gdzieś zniknął. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Za wielką szybą leżało wiele instrumentów, na których grał zespół. Za pewne to oni akompaniowali chłopakom. Na środku stała wielka perkusja, uwielbiałam ten instrument, ile bym dała, żeby na nim zagrać. Wpatrywałam się w szybę, konkretnie w chłopaka, który walił w bębny z taką siłą i energią, że aż mi się udzielało. Zaczęłam stukać palcami w blat, przy którym stałam, obok mnie na fotelu siedział Paul. Wyglądał dość chłopięco, niebieskie oczy błyszczały mu z ekscytacji, a te wielkie czarne słuchawki dodawały mu uroku. Brązową grzywkę miał postawioną do góry, tak że jego czoło prezentowało się w pełnej okazałości. Nagle odwrócił głowę, chyba poczuł, że się w niego wpatruję. Uśmiechnął się, a ja speszona spuściłam głowę.
— Chłopaki co wy tu jeszcze robicie ! Za szybę już ! – krzyknął wchodzący i zdeterminowany wujek. Podnieśli się jak na komendę i wykonali jego rozkaz. Ja natomiast zaśmiałam się cicho – Paul dasz sobie z nimi radę ? Szefostwo mnie wzywa – zwrócił się tym razem do bruneta, a ten skinął głową. Znów przyłapałam się na tym, że się w niego wpatruję.
— No to na pierwszy ogień Zayn – powiedział do jakieś mikrofonu. Spojrzałam za szybę, wszyscy chłopcy byli już wyposażeni w słuchawki i siedzieli koło dość dziwnych mikrofonów.
Perkusja mnie tak kusiła, że nie wiedziałam co ze sobą począć. Chciałam z tamtą wyjść i iść się rozejrzeć po okolicy, ale doskonale wiedziałam, że mnie nigdzie nie puszczą. Choć teraz są zajęci, może nie zauważą mojej nieobecności ?
— Chcesz ? – moje przemyślenia przerwał jakiś głos obok.
Zdezorientowana odwróciłam głowę w tamtą stronę. Pierwsze co zauważyłam to piękne niebieskie tęczówki, wpatrujące się właśnie we mnie. Zahipnotyzował mnie. Nie mogłam się ruszyć, odezwać, a on zadowolony przeszywał mnie swoim spojrzeniem. W końcu udało mi się zejść na ziemię, spojrzałam w dół na jego dłonie i dostrzegłam, że trzyma w nich słuchawki, które wcześniej miał na uszach. Uśmiechnęłam się. Złapał mnie za rękę i zwinnie posadził na fotelu po czym klęknął obok i założył mi je na głowę. Po moich uszach rozlała się fala dźwięków. Z tego co wiem to właśnie śpiewał Harry. Zaparło i dech w piersiach, czułam się tak jakby śpiewał tylko dla mnie. Odwróciłam głowę w stronę wielkiej szyby, patrzył na mnie. Moje oczy spotkały się z jego, nie mogłam oderwać wzroku.
"I've just let these little things slip out of my mouth/ Właśnie pozwoliłem, by te małe rzeczy opuściły moje usta
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to/ Ponieważ to Ty, to Ty, och to Ty... to do ciebie się odnoszą
And I'm in love with you and all these little things/ Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach"
Wystarczyły tylko te słowa zaśpiewane przez niego, a moje serce zabiło szybciej. Śpiewali już wszyscy. Spojrzałam na Paula, uśmiechał się do mnie szeroko.
— To jest niesamowite – powiedziałam ściągając wielkie, czarne słuchawki. Zaśmiał się melodyjnie po czym wstał. Zaraz za nim podniosłam się i ja. Ruszyłam w stronę drzwi – Muszę do ubikacji – szepnęłam i wyszłam. Nie miałam pojęcia gdzie właściwie mam się pokierować.
Szłam długim korytarzem prosto przed siebie, a w głowie ciągle odtwarzałam sobie sytuacje która wydarzyła się przed kilkoma minutami. Dlaczego on musi być taki tajemniczy ? Może ja źle odczytuje jego gesty ?
— Lola, co ty tu robisz ? – na ziemię ściągnął mnie głos mojego wujka. Spojrzałam na niego smutno.
— Właściwie to nie wiem – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Usiadłam na jakimś krześle i wpatrywałam się w ścianę przed mną.
— Ej mała co jest ? Ostatnio zachowujesz się jakoś dziwnie. Niby się uśmiechasz i udajesz, że wszystko jest dobrze, ale twoje oczy są ciągle przepełnione smutkiem – powiedział.
Nie zdawałam sobie spawy z tego, że przed nim nic nie ukryję. Nie odpowiedziałam. Po prostu sięgnęłam ręką do torebki, którą miałam przewieszoną przez ramię i wyciągnęłam z niej kartkę papieru. Podałam mu ją bez słowa. Zaczął czytać, a ja siedziałam.
— Nie wiedziałem – wyszeptał i mnie przytulił – Napisała ci list pożegnany, to ten, który znalazł Niall w albumie ? – dodał, a ja skinęłam głową na potwierdzenie. Nie miałam ochoty rozmawiać, ale chyba komuś musiałam o tym wszystkim powiedzieć. Potrzeba wygadania się wygrała.
— To nie wszystko – wyszeptałam i podałam mu druga kartkę. Zaczął czytać – Napisała mi piosenkę. Obiecałam sobie, że odizoluję się od muzyki raz na zawszę, nie chciałam mieć z nią nic wspólnego aż do tamtego wieczora – powiedziałam już nieco głośniej. Spojrzał na mnie zaciekawiony, wiec kontynuowałam – Po tym jak wyszliście do studia, pierwszy raz od dziesięciu lat zagrałam. Ta piosenka mamy jest niesamowita, wkładałam w nią wszystkie emocję, ale na moje nieszczęście wszystko usłyszał Harry. Zaczął mnie wychwalać, ale ja nie chciałam tego słuchać, kazałam mu obiecać, że nikomu nie powie – opowiadałam wszystko ze szczegółami, jak księdzu na spowiedzi – Obiecał – dokończyłam, ale nie to tak bardzo chciałam powiedzieć, nie w tym był problem – Dave ja się boję, że robię źle. Nie chce się już izolować, ale angażować też. Pomóż mi … - powiedział najciszej jak umiałam. Poczułam jego gorącą rękę, która mnie przyciąga do niego bliżej. Wtuliłam się w jego ramię.
Hej, hej to ja Zaczarowana :P Jeżeli czytasz to napisz w komentarzu słówko "sweet".
— „Któregoś dnia poznasz kogoś równie wyjątkowego jak ty, otworzysz serce i znów zagrasz, ale nie żeby uszczęśliwić wszystkich naokoło, tylko dla siebie, bo muzyka i miłość dadzą ci szczęście i radość….” – zacytował słowa mojej mamy z listu – Decyzja należy do ciebie – dodał po czym wstał i klęknął przede mną – Nie zastąpię ci jej, bo ona jest niezastąpiona. Też za nią tęsknie, ale nie załamuję się, bo ona by tego nie chciała – powiedział, a na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech – Słuchaj serca – dodał i pokazał palcem na miejsce, w którym ono się znajduję – Nigdy cię nie zawiedzie – po tych słowach przytuliłam się do niego mocno.
— Dave, ja muszę wyjechać – powiedziałam odrywając się od jego ciepłego torsu. Popatrzył na mnie zaskoczony, ale czekał aż powiem coś więcej – Wyjeżdżam do Hiszpanii. Zamieszkam w moim starym domu, muszę pobyć sama – dodałam i spuściłam głowę.
— Jeżeli tego potrzebujesz to nie będę cię zatrzymywał, ale musisz mi coś obiecać … - odpowiedział i dwoma palcami złapał mnie za podbródek, i podniósł tak bym spojrzała mu prosto w oczy. Kiwnęłam głową – Wrócisz przed moim wyjazdem w trasę z chłopakami, wole żebyś była w Londynie z dziewczynami – powiedział, a ja się uśmiechnęłam i pocałowałam w policzek.
~*~
Siedzieliśmy w studiu jakieś trzy godziny jak nie więcej. Bawiłam się wspaniale. Chłopak próbował mnie nauczyć niektórych sztuczek, ale szło mi to opornie. Pomagałam mu, ale polegało to na tym, że słuchałam i mówiłam co ma poprawić. Zdążyliśmy zamówić chińszczyznę, bo oboje nie jedliśmy nic przez cały dzień. Dużo się o nim dowiedziałam, sama też opowiedziałam mu o sobie co nie co.
— Bo widzisz muzyka to coś osobistego. Każdy lubi jakiś inny gatunek, każdy ma swój własny wyrobiony gust. Niektórzy nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że jak z instrumentu wydobywa się jakiś dźwięk to powstaje magiczna, niewidzialna gołym okiem fala, która unosi to niesamowite brzmienie i szuka ludzi, którzy ją pokochają, przyciąga ich jak magnes. Możesz teraz mnie wyśmiać i powiedzieć, że jestem zdrowo pokręcona, ale ja tak to widzę – zaczęłam mówić – Od niedawna wiem, że poprzez muzykę można się kontaktować z bliskimi ludźmi. Nie wiem jak to jest możliwe…. – przerwałam i uśmiechnęłam się nieznacznie. Widziałam zaciekawienie w oczach mojego towarzysza. Za pewne zastanawiał się co miałam na myśli – Nie wiem czy wiedziałeś, ale puszczając komuś jakąś melodię możemy sterować jego umysłem, wpłynąć na jego psychikę lub nastrój. Zauważyłeś, że jak słuchasz na przykład czegoś smutnego to od razu stajesz się jakiś taki przygnębiony, jakbyś utożsamiał się z wydobywanymi dźwiękami – dodałam z fascynacją w głosie. Naprawdę kiedyś się tym interesowałam. Uczyłam się o ludzkich strunach i innych takich głupotach, chciałam wiedzieć dosłownie wszystko.
— Jesteś niesamowita. To jak mówisz o tym wszystkim, słychać w twoim głosie taką pasję i miłość. Interesujesz się muzyką jakoś specjalnie ? – w końcu odezwał się po kilku sekundach, które dłużyły mi się niemiłosiernie. Zastanawiałam się co ma na myśli.
— Wiesz, kiedyś świat nut i melodii był dla mnie wszystkim, ale po śmierci mamy, odechciało mi się, bo bez niej to nie to samo – powiedziałam mu trochę więcej niż chciałam. Nie żałowałam. Przysunął się do mnie i po prostu przytulił. Zaśmiałam się cicho.
— Chyba powinienem cię już odwieść, zrobiło się późno– wyszeptał mi prosto do ucha.
~*~
— Jesteśmy na miejscu – powiedział Paul jak tylko podjechaliśmy pod mój dom. Czułam na sobie jego wzrok, ale kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić – Może odprowadzę cię pod drzwi, kto wie co się czai w krzakach – dodał i zaśmiał się melodyjnie, a ja mu zawtórowałam.
Chłopak wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył mi drzwi jak na gentelmana przystało. Wyciągnął rękę w moją stronę, bez zastanowienia ją chwyciłam. Uśmiechnęłam się do niego. Szliśmy w stronę drzwi wejściowych w ciszy, która nam nie przeszkadzała. Zdążyliśmy się już trochę poznać i czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie.
— Lola, jesteś cudowną dziewczyną i naprawdę cię polubiłem – mówił, a po jego twarzy widziałam, że jest strasznie zestresowany – Nigdy jeszcze nie spotkałem kogoś kto kochał by muzykę tak bardzo, kogoś kto dawałby mi tyle radości – dodał, a ja poczułam, że moje policzki płoną – Dobra nie będę owijał w bawełnę. Umówisz się ze mną ? – w końcu zapytał wprost. Zamurowało mnie, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Z jednej strony chciałam gdzieś z nim wyskoczyć, a z drugiej bałam się zobowiązań. Przecież ja go traktowałam jak przyjaciela, a przyjaciół nie można ranić !
— Widzisz Paul, bo ja pojutrze wyjeżdżam na jakiś czas. Nie wiem kiedy wrócę, dlatego nie mogę ci nic obiecać. Bardzo cię polubiłam, ale jak na razie widzę w tobie jedynie przyjaciela, za krótko się znamy, przykro mi – ostanie dwa słowa wyszeptałam. Zrobiło mi się tak cholernie głupio nie chciałam go ranić.
— Skoro tak, no to dobrze. Cieszę się, że nie zaczęłaś ściemniać tylko powiedziałaś mi prawdę – rzekł patrząc mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam się – Dobranoc – dodał i chciał odchodzić, ale zatrzymałam go. Bez słowa się w niego wtuliłam.
— Dobranoc – powiedziałam jak się od siebie oderwaliśmy i cmoknęłam go w policzek. Na jego twarz wskoczył szeroki uśmiech.
Odwrócił się i poszedł w stronę samochodu. Machałam mu do czasu aż samochód nie zniknął mi z pola widzenia. Nacisnęłam na klamkę i weszłam do domu, w którym panowała dziwna cisza. Słyszałam jedynie stłumione odgłosy telewizora. Ściągnęłam swoje kozaki i płaszcz, który odwiesiłam na haczyku w przedpokoju. Wzięłam moją torbę, którą przed chwilą położyłam na podłodze i weszłam w głąb mieszkania. Wszyscy siedzieli przed telewizorem, oglądali jakieś wiadomości i udawali zaciekawionych. Na fotelu siedział Dave, a w rękach trzymał książkę do góry nogami, już wiedziałam o co tu chodzi. Nie zwrócili na mnie uwagi. Podeszłam do wujka i złapałam za jego „interesującą” lekturę, za czubek, po czym ją przekręciłam tak jak ma być.
— Podglądaliście – powiedziałam i wryłam się między Zayn’a, a Niall’a. Udawali poważnych, ale nie wychodziło im to najlepiej – Umówiłam się z Paul’em na randkę jutro. Pewnie pójdziemy do jakiegoś klubu potańczyć, a później może przeniesiemy się do jakieś małego hoteliku na obrzeżach Londynu i tam romantycznie zakończymy nasz wieczór – powiedziałam udając niewzruszoną.
— Chyba oszalałaś nigdzie nie pójdziesz – powiedział mój wujek odkładając książkę na stolik.
— Przecież ona mu odmówiła – wypalił Lou, a wszyscy na niego spojrzeli.
— Wiedziałam ! – krzyknęłam i podskoczyłam stając na równe nogi – O wy stare wścibskie czarownice ! – dodałam.
Zaczęłam grzebać w torebce nie zważając na ich głupie wymówki i wytłumaczenia skąd niby wiedzieli. Wyciągnęłam z niej płytę i podeszłam do wieży strojącej w rogu pokoju. Wsadziłam ją do środka i nacisnęłam „Play”. Po pokoju rozniosły się pierwsze nuty piosenki „Little Things” w wykonaniu One Direction. Zaśmiałam się widząc im miny.
— Przerabialiśmy ją trzy godziny, zdążyłam się już nauczyć jej na pamięć, więc mam nadzieję, ze docenicie nasz trud i wam się podoba – powiedziałam i zaśmiałam się widząc ich miny.
— Skąd ty to masz ? – zapytał mnie wujek.
— Pierwsza piosenka, którą pomagałam doprowadzać do stanu słuchalności, dostałam na pamiątkę – odpowiedziałam i schowałam płytę z powrotem do torby – Ja już pójdę na górę, jestem strasznie zmęczona, dobranoc – powiedziałam i pocałowałam wujka w policzek. Miałam już ruszyć, ale zatrzymał mnie czyjś krzyk.
— A my !
Odwróciłam się i podeszłam do nich z powrotem. Pierwszy w kolejce był Niall, który aż pokazywał palcem na policzek. Zaśmiałam się i musnęłam jego gładką, bladą skórę. Następny był Zayn, a za nim Liam. Szczerzyli się jak myszka do sera. Wyglądali prze słodko, jak takie małe dzieci, które chcą buziaka na dobranoc od zmęczonej mamy. Louis, Megan i ostatni został Harry. Nie za bardzo wiedziałam co mam zrobić. Patrzyłam na niego, a on na mnie. Po raz pierwszy chyba odważył się spojrzeć mi prosto w oczy i utrzymał ten kontakt. Stałam tak nieruchomo i tonęłam w zieleni jego tęczówek. Była taka piękna, radosna i świeża. Jego długie, czarne rzęsy rzucały cień na powieki, a dolna powieka lekko drżała. Nie uśmiechał się, nie był też smutny. Na jego twarzy malowała się obojętność, a w oczach tańczyły małe iskierki szczęścia i radości. Trudno mi rozszyfrować tego chłopaka, był taki tajemniczy. Otrzeźwiałam po kilku sekundach, które przyjemnie mi się dłużyły.
— Dobranoc Harry – szepnęłam i ruszyłam w stronę schodów. Czułam, że moje policzki płoną, a oddech zdecydowanie przyspieszył, zresztą tak jak serce. Próbowałam to wszystko unormować i się trochę uspokoić, ale wychodziło mi to dość słabo.
— Lola czekaj, bo zapomnę zarezerwowałem ci bilet na jutrzejszy wieczór – krzyknął za mną Dave.
— Dzięki – powiedziałam słabym głosem nie odwracając się.
------------------------------------------------------
Witam moje kochane myszki !
Ale mam dzisiaj dobry humor. Ferie są zarymbiste ! Pomimo tego, że praktycznie nic nie robię, ani nigdzie nie wyjechałam, bawię się cudownie, a to wszystko zasługa moich CUDOWNYCH rodziców <3 Pewnie nikt się nie spodziewał, że to o nich chodzi hahahah xd.
Miałam ten rozdział dodać już dawno, chciałam, ale oczywiście ciągle kasowałam i przerabiałam ;) Jest taki jaki jest. Może was zawiodłam, ale mam dobrą informację, TERAZ dopiero się zacznie dziać. Ten wyjazd dużo wniesie, mam taką nadzieję :)
Co ja jeszcze chciałam.....
No oczywiście zapraszam was na mojego drugiego bloga, na którym mam nadzieję pojawi się niedługo nowy rozdział, za którego muszę się wziąć :) Jest na nim pierwsza scena łóżkowa, mojego autorstwa ! Wiem szok ! Sama byłam zdziwiona, że jednak umiem takie rzeczy pisać, ale skromnie uważam, że nie jest najgorsza :)
Dobra muszę już kończyć ten dopisek. Mam nadzieję, że zbiorę się teraz i nowy rozdział pojawi się nieco wcześniej niż za tydzień. Musze korzystać puki mam ferie :P
Jeszcze jedno ! Chciałam podziękować wszystkim za przemiłe komentarze !
KOCHAM WAS NA ŻYCIE <33
świetny rozdział, czekam na nowy ; ) [ zapraszam do mnie]
OdpowiedzUsuńsweet :)Chyba dobrzeeee;p
OdpowiedzUsuńAww<3 Zacznie się dużo dziać? Okej, to czekam z niecierpliwością xd Świetny rozdział, kochana :) Bardzo mi się podoba ;p Ale Lola ich wrobiła xd Ale Louis podsłuchiwał xd Hehe ciekawy jest, ale co mu się dziwić :) Świetny rozdział, bardzo mi się podoba ;p
Rozdział jest super i sweet <3
OdpowiedzUsuńAkcja rozkręca się z rozdziału na rozdział i to mi się podoba ;)
Zapraszam cię na http://xdangii.blogspot.com/
No super. Strasznie długi rozdział, ale świetny i dobrze, że długi. Kocham cię i czekam na nn
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Bardzo mi się podoba! ;)
OdpowiedzUsuńSweet ;3
hahah ale sie usmiałam! :D o co chodzi z Harrym? ma cos do niej? "D czekam na to co wyjdzie. a to ze spodenkami bylo zajebiste. Fajny pomysł z tym ' sweet' tak więc SWEET. hahah
OdpowiedzUsuńmiłych feri! ♥
dreamergirlxoxo.blogspot.com
Sweet! Kocham kocham i jeszcze raz kocham twojego bloga! Hahaa świetna akcja z tym podsluchiwaniem! :D ciekawa jestem jak to wszystko się dalej potoczy! Czekam na nn!! xx
OdpowiedzUsuńRozdział jest cu-do-wny.
OdpowiedzUsuńPiszę Ci to chyba za każdym razem, jak komentuję, post ale cóż poradzić.
Jejku, ja chcę już następny rozdział. No jejku, jak to dzisiaj moja polonistka powiedziała 'Podnieciłam się'. (plz,bez skojarzeń xd)
Ogólnie dobra robota.
Weny, kochana <3
Świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńWeny na kolejny ♥.
Sweet ;* Haha xD To z kim ona w końcu kręci ? Haha xD Osobiście wolę, żeby to był Harry <333333
OdpowiedzUsuńWeny. <3 A rozdział świetny ;*******
"sweet"
OdpowiedzUsuńA więc rozdział jest Niesamowity, Fantastyczny, Fenomenalny, Zajebisty, Genialny, Cudowny, Wspaniały, Świetny, Idealny, Ciekawy.!!!!! *.*
Co do bloga to uważam, że jest równie Niesamowity i Fantastyczny co rozdziały.
Harry jest jakiś dziwny w stosunku do Loli.
Haha, a akcja Loli w salonie mnie rozwaliła i to pozytywnie.
Czekam na następny rozdział i życzę Ci dużo weny.!!!!! *.*
P.S. Zapraszam na mojego bloga na rozdział dwudziesty.
we-and-1d.blogspot.com
rozdział jest SWEETaśny ;) na prawdę super :) uwielbiam tego bloga :*
OdpowiedzUsuńSweet! Genialny! Kocham twojego bloga :) rozpisałabym się na ten temat, ale wybacz, nie potrafię :(
OdpowiedzUsuńsweet! świetny jest 4 nad ranem a ja nie mogłam się oderwać i przeczytałam wszystko jednym them to naprawdę niesamowite jeszcze nigdy czegoś takiego nie zrobiłam zawsze wolałam spać niż czytać a ty razem było inaczej♥ jesteś niesamowita cudowna i w ogóle najlepsza!!!!
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać nexta ♥♥♥♥♥
Sweet
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział jak zwykle
rozdział cudnyyy *.* bosko piszesz :D czekam na nastepny. No i sweet !! ;3 i zapraszam na nowy rozdział na blogu: negatywy-uczuc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietne, ciekawi mnie co się stanie jak Lola wyjedzie.
OdpowiedzUsuńOczywiście masz tu - sweet ^^
Weny <33
Rozdział jak zawsze zarąbisty i sweet :D Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńsweet.
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć! genialne!
sweet kochana heheh rozdział świetny. Kurde szkoda, ze musiał odmówić Paulowi śliczny jest ale kurde ja nie chce żeby ona wyjeżdżała!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSweet :)
OdpowiedzUsuńLola wyjeżdża, a mimo to będzie działo się dużo? Podoba mi się. Mam nadziej, że nic się jej nie stanie, ani nie będzie gorzej, a już tylko lepiej. :)
Plotkowanie chłopaków o tym czy Zayn i Lola ze sobą spali to było mistrzostwo! :D
Miałam taka nadzieję, że pocałuje Hazze w polik.. :< Rozumiem ją, muszę jeszcze na to poczekać. :)
Paul jest uroczy i słodki, ale nie jest dla niej. :3
Do następnego! <3 x
Sweet :)
OdpowiedzUsuńJejku kolejny niesamowity rozdział :) pisz dalej bo bardzo dobrze Ci to wychodzi :) czekam z niecierpliwością :D
Sweet! Piszesz cudownie! Czekam na NN :-*
OdpowiedzUsuńtwój blog jest naprawdę świetny , bardzo podoba mi się ten rozdział :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://wlasnietutaj.blogspot.com/
aha no i sweet oczywiście :D
UsuńProszę proszę proszę!!!!!!! napisz już kolejny rozdział nie mogę się doczekać kolejnego ten jest świetny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kinga :)
jeszcze zapomniałam o jednym...sweet :P
UsuńMega <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba.
Chcę moree ^^
Isiia <3.
P.S
Zapraszam do siebie ; >
sweet :)
OdpowiedzUsuńjejku, jak ja uwielbiam jak ty piszesz. nopo prostu nie wiem co napisać, że świetnie, wspaniałe, cudownie
? te przymiotniki nie potrafią tego określić.
"- Podglądaliście – powiedziałam i wryłam się między Zayn’a, a Niall’a. Udawali poważnych, ale nie wychodziło im to najlepiej – Umówiłam się z Paul’em na randkę jutro. Pewnie pójdziemy do jakiegoś klubu potańczyć, a później może przeniesiemy się do jakieś małego hoteliku na obrzeżach Londynu i tam romantycznie zakończymy nasz wieczór – powiedziałam udając niewzruszoną.
- Chyba oszalałaś nigdzie nie pójdziesz – powiedział mój wujek odkładając książkę na stolik.
- Przecież ona mu odmówiła – wypalił Lou, a wszyscy na niego spojrzeli.
- Wiedziałam ! – krzyknęłam i podskoczyłam stając na równe nogi – O wy stare wścibskie czarownice ! – dodałam." zdecydowanie to jest najlepszy moment. *-*
Czekam na następny rozdział i życzę weny xx :)
Ps :też mam ferie *__* tak i też są Zajebiste ;)
cudny rozdział *o* jestem ciekawa co będzie dalej + dodaje do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :) http://socanwedoitalloveragain11.blogspot.com/
Swietny ;pp
OdpowiedzUsuńTeż mam ferie <33
Świetny rozdział! Czekam z niecierpliwością na następny, ponieważ to opowiadanie jest fantastyczne! ^^
OdpowiedzUsuńWeny życzę xx
Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie mam nadzieję, że uda mi się nadrobić zaległe rozdziały :)
OdpowiedzUsuńBTW :
"Violet już drugi raz zostaje sama, jednak poznaje Destiny, dziewczyny nie wiedzą jak bardzo są do siebie podobne i jak łatwo mogą znaleźć wspólny język."
Zapraszam: wildworld69.blogspot.com/
sweet .this blog is really amazing
OdpowiedzUsuńSweet ^^ ten blog rzadzi !
OdpowiedzUsuńsweet /Lola
OdpowiedzUsuń(Podoba mi się Twój blog, bo bohaterka ma tak samo na imię jak ja hahah)
OdpowiedzUsuńsweet :)