*Oczami Loli*
„Droga mamo,
Siedzę właśnie w samolocie. Jestem w drodze do Hiszpanii. Unoszę się nad ziemią w wielkim plastikowym „ptaku” i boję się jak cholera. To jedyna maszyna służąca do przemieszczania się, w której cała się trzęsę. Dwa głębokie wdechy. Kolejne dwa. I nic. Przymykam powieki i próbuję usnąć, ale przeszkadza mi w tym mały chłopiec kopiący w mój fotel. Najchętniej bym się odwróciła i zwróciła uwagę, ale jestem zbyt roztrzęsiona. Przegryzałam dolną wargę tak mocno, że w końcu zraniłam ją niechcący.
Roni, która leci ze mną już dawno zasnęła z słuchawkami w uszach, a ja nie mogę. Tak właśnie. Nie chcieli mnie puszczać samej, żebym nie czuła się samotna…. Nie protestowałam.
Wspominam. Wspominam wczorajszy dzień (jest 12 w nocy). Wszyscy już wiedzą. Na myśl o reakcji loczka uśmiech wskakuje mi na twarz, nawet jak jest niechciany. Dlaczego ? Chyba w końcu jestem szczęśliwa…., to wszystko dzięki Harry’emu ….”
Zamknęłam mój czarny, zmasakrowany zeszyt i włożyłam go do torby podręcznej. Mieliśmy małe opóźnienie w związku z czym siedziałam w tym samolocie już jakieś cztery godziny …
Lada chwila mieliśmy lądować, bo stewardessa biegała po całym pokładzie i przypominała wszystkim o zapięciu pasów. Obudziłam moją przyjaciółkę, nieco zaspana spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie. Wykonałam jej rozkaz i przymknęłam powieki. Próbowałam skupić się na czymś innym niż miejsce w jakim się aktualnie znajdowałam. Wyobrażałam sobie, że leże już na wielkiej piaszczystej plaży i opalam się. Szum fal dochodzi moich uszu i ich delikatne, relaksujące dźwięki uspakajają moją już doszczętnie zmęczoną psychikę oraz pomagają rozluźnić się mięśniom. Nagle poczułam jak ktoś ściska moją dłoń. Roni.
Ani się obejrzałam, a stałyśmy już przy wyjściu z lotniska z naszymi wielkimi, przepełnionymi walizkami. Veronica ciągle zachwycała się ciepłym powietrzem, które muskało naszą skórę oraz widokami. Jeszcze nie widziała tego co najpiękniejsze. Czekałyśmy na taksówkę, którą zdążyłam zamówić. Wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się sama do siebie. Dom. Mój najprawdziwszy dom. Od razu zrobiło mi się gorąco więc pozbyłam się bluzy, bo kurtkę już po wydostaniu się z wielkiej maszyny wepchnęłam do walizki. Poczułam wolność, swobodę i radość.
Z rozmyślań wyrwała mnie nadjeżdżająca taksówka. Razem udało nam się zapakować bagaże do samochodu. Wsiadłyśmy zmęczone do środka, a ja po hiszpańsku podałam adres mojego domu, przy okazji ucinając sobie krótką pogawędkę z kierowcą.
Roni nie rozumiejąc o czym mówimy wybrała numer do któregoś z chłopaków, mogę się założyć, że do Zayn'a. Ostatnio są bardzo ze sobą zżyci. Z jednej strony się cieszę, bo on jak i ona powinni sobie kogoś w końcu znaleźć, ale z drugiej straciłabym dwójkę przyjaciół. Choć nie, oni tacy nie są !
Oparłam się o fotel i z kieszeni wyciągnęłam komórkę. Włączyłam ją i na wyświetlaczu ukazała mi się nowa wiadomość od Louis'a.
„Zadzwońcie na skype’a rano, będziemy czekać ;)
Niall, Zayn, Liam, Louis, Dave, Harry, Megan, całujemy i już tęsknimy <3”
Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Schowałam telefon i wyjrzałam przez szybę. Nic się tu nie zmieniło. Pomimo tego, że był środek nocy to po chodnika chodziły przytulone pary, albo ledwo trzymający się na nogach, pijani nastolatki.
Pamiętam jak w nocy nie mogłam spać, szłam do mamy. Wykradałyśmy się razem z domu i spacerowałyśmy po plaży do rana. Obie miałyśmy problemy ze snem, jak ona była chora. Martwiłam się o nią. Męczyły mnie koszmary…. Była ze mną do końca.
Podjechaliśmy pod bramę mojego starego domu. Właściwie to była nieduża szeregówka, w której
mieszkaliśmy. Pamiętam jeszcze naszych sąsiadów. Zwykły budynek koloru kremowego z białymi wykończeniami. W świetle lamp wyglądał magicznie.
— Jesteśmy – oznajmił miły mężczyzna. Na oko po trzydziestce. Kilkudniowy zarost, brązowe oczy, ciemna karnacja i oczywiście czarne włosy, typowy Hiszpan. Uśmiechał się przyjaźnie. Wysiadł z samochodu i podążył w stronę bagażnika. Poszłam w jego ślady.
— Dziękuję bardzo – powiedziałam jak brunet podał mi walizkę. Wyciągnęłam z kieszeni jakiś pomięty banknot i mu go podałam. Od razu zaczął przeszukiwać portfel w celu oddania mi reszty, ale powstrzymałam go pewnym gestem – Reszty nie trzeba – powiedziałam, po czym z uśmiechem ruszyłam w stronę bramy. Usłyszałam jak krzyczy za mną „Dziękuję”, na co kąciki moich ust uniosły się jeszcze bardziej ku górze. Za mną ślamazarzyła się Roni, która ciągle szeptała coś do telefonu. Widziałam jak się męczy z ciągnięciem walizki, ale sama miałam zajęte obydwie ręce.
Zaczęłam przeszukiwać torebkę. Jak zawsze miałam problemy ze znalezieniem kluczy. Po żmudnych poszukiwaniach znalazły się w bocznej kiszeni. Dopiero wtedy przypomniało mi się, że sama je tam wepchnęłam, by się w środku nocy nie męczyć. Jak widać moja skleroza jest w bardziej zaawansowanej fazie niż przypuszczałam… Veronica nie powstrzymała się od kąśliwego komentarza, ale wybaczyłam jej, bo obydwie byłyśmy bardzo zmęczone.
Od razu po wejściu zaczęły się poszukiwania włącznika od światła. Przedpokój rozświetliła żarówka, a moim oczom ukazała się stara komoda, którą uwielbiała moja rodzicielka. Położyłam na niej kluczę i torebkę, po czym szczelnie zamknęłam za przyjaciółką drzwi. Zauważyłam małą karteczkę na owym meblu. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam.
„Dave zadzwonił wczoraj, że przyjeżdżasz i zatrzymasz się tu, więc wpadłam i trochę posprzątałam. Lodówkę masz pełną, ale na śniadanie wpadnij do nas.
Babcia”
Uśmiechnęłam się, po czym odwiesiłam bluzę na haczyk i weszłam w głąb domu. Zaświecałam światła w każdym pomieszczeniu. Spodziewałam się zakurzonych przedmiotów i równie zaniedbanej sofy, ale babcina ręka czyni cuda. Choć w sumie dałabym sobie nogę uciąć, że przychodziła tu dość często i robiła porządki.
Ten pamiętny salon. Dwie duże białe sofy i dwa białe fotele z różnorodnymi poduchami, dookoła małego
stolika. Na ścianie kominek otoczony brązowymi cegłami, a obok okno przyozdobione beżowymi, lnianymi firanami. Duże wiszące lustro i mały obdrapany stolik na kwiatki. To wszystko dawało niesamowity klimat, a ile wspaniałych wspomnień.
Jak miałam jakiś problem przychodziłam z nim do mamy. Ona robiła kakao i razem zasiadałyśmy na wygodnych kanapach lub fotelach i rozmawiałyśmy bardzo długo przy zapalonym kominku. Każdy przedmiot miał dla mnie wartość sentymentalną.
Moja przyjaciółka zdążyła się porządnie rozgościć. Konkretnie to rzuciła się na sofę, ściągnęła buty rzucając je na ziemię, oczywiście nie przerwała swojej rozmowy ani na sekundę.
Zostawiałam walizkę w przedpokoju i pobiegłam schodami na górę do swojego starego pokoju. Otworzyłam drzwi i od razu na moją twarz wskoczył promienny uśmiech. Nic się nie zmienił. Łóżko, które zawsze stało przy oknie, nadal tam było, tak jak malunki obok. Wszystko było na swoim miejscu. Ściany dalej miały kolor pudrowego różu. Podeszłam do legowiska i usiadłam na nim. Materac zapadł się, ale już czułam, że wyśpię się tu za wszystkie czasy. Przejechałam dłonią po poduszce. Moja ulubiona pościel, pomyślałam. Była ona uszyta z różnorodnych i różnokolorowych kwadratów. Na jednym były kwiatki, takie polne, na drugim niebiesko-biała kratka, trzeci był koloru różowego i tak dalej… Uszyła ją moja mama z babcią, na moje dziewiąte urodziny.
Odłożyłam telefon na szafkę i zbiegłam na dół. Zajrzałam do salonu i co zobaczyłam ? Roni spała na sofie wtulona w poduszkę, obok niej leżał telefon, z którego wydobywały się jakieś śmieszne dźwięki. Podeszłam bliżej i załapałam go w dłonie, po czym przyłożyłam sobie do ucha. Zaśmiałam się cicho słysząc chrapanie po drugiej stronie. Spojrzałam na ekran, by zobaczyć kto jest takim śpiochem. Okazało się, że to Zayn, a czego innego miałam się niby spodziewać. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i odłożyłam urządzenie na stolik. Ostatnią czynnością jaką zrobiłam to przykrycie mojej przyjaciółki.
Cichutko na palcach przeszłam do korytarza i otworzyłam moją walizkę. Wyciągnęłam z niej koszulkę na szelkach. Pogasiłam światła, upewniłam się, że drzwi są zamknięte na cztery spusty i pobiegłam z powrotem na górę. Od razu po przebraniu poszłam spać, postanowiłam prysznic odłożyć na rano….
~*~
Obudziły mnie promienie słońca, które oświetlały cały mój pokój. Pojedyncze z nich drażniły moje zamknięte powieki. Przewróciłam się z drugi bok i z uśmiechem na twarzy otworzyłam oczy. Myślałam, że wyjazd do Hiszpanii to tylko sen, myliłam się. Ucieszona usiadłam powoli i ziewnęłam przeciągle. Ile bym oddała by w tej chwili mogli być ze mną wszyscy, najważniejsi dla mnie ludzie. Owszem Roni jest na dole, a dziadkowie zapewne czekają na moje przybycie, ale mamy już nie ma. Odeszła niepowracalnie.
Wstałam, zapominając o użalaniu się nad sobą i ruszyłam w stronę drzwi. Zapomniałam, że mam na sobie jedynie jakąś skąpą koszulkę i majtki, jedynym pragnieniem był odświeżający prysznic. Uśmiechnięta weszłam do łazienki. Nic się nie zmieniło.
Kolorami przewodnimi były brąz, biel i mięta. Pomieszczenie skrajnie wykonane w jasnych odcieniach, ale z ciemnymi wstawkami. Dość mała, ale przytulna. Naprzeciwko wejścia było małe okienko oprawione w białe okiennice. Ściany koloru miętowego i białe płytki z beżowym paskiem, idealnie zgrywały się z brązowymi meblami. Wielka wanna na całą ścianę, a nad nią pułki z różnymi przydatnymi rzeczami do pielęgnacji.
Z uśmiechem na twarzy wyciągnęłam z jednej szafki czysty ręcznik i napuściłam wody do wanny. Zaczęłam szperać po pozostałych szufladach w poszukiwaniu jakiś płynów do kąpieli czy coś. Niestety nic nie znalazłam, zresztą czego mogłam się spodziewać, tego domu nikt nie zamieszkiwał od pięciu lat.
Zbiegłam na dół i z walizki wyciągnęłam pierwszy lepszy płyn do kąpieli, mój ulubiony o zapachu truskawki. Wbiegłam z powrotem na piętro i wlałam zawartość buteleczki do wody. Patrzyłam jak rozpuszcza się w wodzie i powoli pieni.
Z zaparowanej łazienki wyszłam jeszcze szczęśliwsza. Że też człowiek nie zdaje sobie sprawy ile radości daje mu zwykła kąpiel. W samym śnieżnobiałym szlafroku, który był przesiąknięty zapachem fiołka. Po drodze rozczesywałam moje poplątane włosy. Najdziwniejsze jest to, że zaczęłam sobie nucić, z własnej nieprzymuszonej woli.
Pierwsze co zrobiłam to weszłam do salonu, by zbudzić moją przyjaciółkę. Wiem, że powinnam była ją zostawić, ale ktoś musi się rozpakować, a ja nie zamierzam tego robić za nią.
— Roni wstań - powiedziałam spokojnie siadając na fotelu obok. Dziewczyna coś mruknęła i przewróciła się na drugi bok - Zayn przyjechał - powiedziałam obojętnie, a ona aż podskoczyła. Wstała na równe nogi i zaczęła poprawiać włosy. Zaśmiałam się - Skoro już wstałaś, to marsz do przedpokoju po walizkę i pokaże ci twój pokój - powiedziałam i wstałam z miejsca. Wyraźnie rozśmieszona jej zachowaniem ruszyłam schodami w górę, przy okazji zgarniając swój bagaż.
Otworzyłam pierwsze drzwi na prawo i zaprosiłam ją do jej tymczasowego królestwa.
Malutki pokój, nazywany przez moją mamę gościnnym. Niebieskie ściany w tym na jedną nałożone białe cegłówki, które idealnie kontrastowały z pomieszczeniem. Dość duże okno naprzeciwko wejścia, a przed nim biała roleta. Na praktycznie cały pokój w miarę duże łóżko, po prawej stronie dwie półki. Zaraz przy drzwiach stała biała szafka, gdzie spokojnie można było pomieścić najważniejsze rzeczy.
— Stwierdziłam, że ci się spodoba - powiedziałam i spojrzałam na przyjaciółkę. Uśmiechała się promiennie.
— Jest cudownie - wyszeptała i rzuciła mi się na szyję. Ona lubiła takie miejsca.
Zostawiłam ją samą i poszłam do siebie. Z walizki wyciągnęłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Kręciłam się tak po całym domu wszędzie zostawiając swoje rzeczy, zresztą Veronica tak samo. Zdarzyło nam się nawet pokłócić o szafki w łazience, ale doszłyśmy do kompromisu.
W między czasie dzwoniła babcia, prosząca abyśmy przyszły na śniadanie, bo czeka.
Musiałam się zacząć szybciej zbierać, bo Roni była już gotowa i czekała na mnie w salonie ciągle pośpieszając. Jak na złość wszystko wypadało mi z rąk.
Zdenerwowana do granic możliwości ubrałam na siebie zwykłą, białą, przewiewną koszule i jeansowe spodenki. Rozpięłam pierwsze dwa guziki, założyłam zegarek na rękę, a na stopy sandały w srebrnym kolorze i zeszłam na dół.
~*~
— Ja już nie mogę – powiedziałam przełykając ostatni kęs. Ostatnimi czasy mało jadłam, więcej piłam, byłam bardziej ospała i wykończona. Babcia chyba dała radę odbudować moją zanikłą tkankę tłuszczową i to w pół godziny. Opadłam na krzesło i wzięłam głęboki wdech – Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio aż tyle zjadłam – dodałam. Dziadek się ze mnie śmiał, a jego żona wydawała się nieco zaniepokojona.
— Tak mało ?! Oj Lola widzę, że muszę się ostro za ciebie wziąć ! – pogroziła palcem – No weź jeszcze kawałeczek, no dasz radę – powiedziała i podsunęła mi pod nos kolejną kromkę z szynka i pomidorem. Spojrzałam na dziadka błagalnie. Uśmiechnął się.
— Daj spokój kochanie, zjadła już trzy. Nie widzisz, że ma już dość, uszami jej wychodzi – wybronił mnie, a starsza kobieta odpuściła.
— Babciu popatrz na Roni, ona prawie nic nie zjadła ! - poskarżyłam się an dotąd milczącą brunetkę. Wydawała się zamyślona, a może raczej rozmarzona. Była nieco zaspana, ale próbowałam to ukryć. Ciągle zerkała na zegarek, jakby się gdzieś spieszyła.
— No właśnie, dlaczego ty nie jesz moje drogie dziecko ? - tym razem babcia przyczepiła się do brunetki. Ta uśmiechnęła się słodko i zabrała za swoją porcję naleśników.
Miała na sobie koszulę z jasnego jeansu z podwiniętymi rękawami, włożoną w rozkoszną białą spódniczkę. Do tego założyła torebeczkę w miodowym kolorze i sandały tego samego koloru.
Siedzieliśmy wszyscy przy dużym stole w kuchni. Wszystko było po staremu. Białe meble, przyozdobione brązowymi, wyblakłymi wzrokami. Każda rzecz w tym domu przypominała mi o dawnych czasach, o lepszych czasach. Gdyby tata wiedział, że poleciałam do Hiszpanii zapewne by się zdenerwował. Stop ! Jak ja mogę myśleć o nim po tym wszystkich. To już chyba taki dziwny nawyk, którego nie umiem zahamować. Westchnęłam i postanowiłam się włączyć do rozmowy.
— To co dziewczyny zostajecie do świąt ? - zapytał dziadek przewracając kolejne strony gazety.
— Raczej tak - odpowiedziałam odkładając naczynia do zlewu. Zawsze po sobie sprzątałam. Spojrzałam na Roni, wydawała się zasmucona. Może nie chciała tu ze mną przyjeżdżać, może powinnam ją odesłać do domu.
Po posprzątaniu w kuchni udaliśmy się do salonu, by spokojnie porozmawiać przy kubku mrożonej kawy. W domu rzadko było poważnie, a jak już się zbierało na kłótnie to ja albo dziadek rozładowywaliśmy napiętą atmosferę.
Rozglądałam się po pomieszczeniu. Wydawało mi się, jakbym ostatni razy była w nim wczoraj, a nie pięć lat temu. Ściany były pokryte beżową tapetę w nieco ciemniejsze kwiaty. Na jeden z nich było wiele ramek ze zdjęciami. Wstałam z krzesła i podążyłam w tamtym kierunku. Przyglądnęłam się każdemu z wielką uwagą.
Hej, hej to ja Zaczarowana ! Jeżeli przeczytałaś rozdział to napisz w komentarzu słowo : dżem. Dziękuję xx
Niektóre sytuacje uwiecznione fotografią pamiętam, ale nie wszystkie. Uśmiechałam się.
Przy drugiej ścianie stał wielki kredens, w którym moja babcia trzymała zastawę na ważniejsze okazję, takie jak zjazd rodzinny czy wigilia. Dziadek zawsze się śmiał, że dba o nie bardziej niż o niego.
Na środku stał wielki stół, z dwunastoma krzesłami. Pokój był dość duży i „podzielony” na dwa mniejsze. Po drugiej stronie stała biała sofa i ulubiony fotel staruszka, w którym często przysypiał przed telewizorem, który stał naprzeciwko. Po środku spoczywał mały stolik. W pokoju znajdowało się wiele pamiątek, nie tylko zdjęć, ale i przedmiotów, które wywoływały ciekawe wspomnienia. Na przykład na jednej ze ścian wisiała moja pierwsza piosenka, którą napisałam z mamą, oprawiona w złota ramkę. Doskonale pamiętam to przekrzywione pismo, a pod spodem koślawe literki dziecka. Na komodzie stojącej koło wejścia leżały statuetki, które otrzymała moja rodzicielka oraz mój pierwszy wygrany puchar w kategorii „Muzyk roku, juniorzy”. Byłam z siebie dumna. Grałam wtedy na fortepianie i śpiewałam, jednocześnie, a widownia i jurorzy byli zachwyceni. Później dostałam wiele propozycji, ale odmawiałam. Dlaczego ? Z prostej przyczyny, dowiedziałam się o chorobie mamy i chciałam być z nią do końca.
— No to może opowiedz nam co tam u ciebie ? Dave jak był, wydawał się bardzo tajemniczy, nic nam nie chciał powiedzieć oprócz tego, że z nim mieszkasz – odezwała się babcia, wyrywając mnie z zamyślenia. Wróciłam na swoje miejsce i złapałam w dłonie kubek. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, oczekując od niej wsparcia, a ona uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę pod stołem. Ścisnęłam ją lekko.
— No tak, teraz mieszkam z nim i jego pięcioma podopiecznymi. Ciekawi i bardzo utalentowani chłopcy – odpowiedziałam wymijająco. Przedstawiłam im sytuację, ale nie rozgadywałam się na temat mojej przyszłości.
— Dlaczego nie mieszkasz z tata ? – zadała kolejne pytanie babcia. Spojrzałam na nią, a moje oczy się zaszkliły.
— Czy moglibyśmy na razie o tym nie rozmawiać ? Jak będę gotowa to wam wszystko opowiem, ale teraz nie mam ochoty niszczyć sobie wakacji i nadchodzących świąt – odpowiedziałam. Oboje kiwnęli głowami, wiedziałam, że mnie zrozumieją.
— No, a może spodobał ci się któryś z tych chłopaków, którzy z wami mieszkają ? Wiesz, nam możesz powiedzieć – zmienił temat dziadek i mrugnął do mnie. Zaśmiałam się.
— Nie, to tylko przyjaciele – skłamałam. Przecież Harry mnie przyciągał jak magnes, ale wolałam nikomu o tym nie mówić – A co tam u was ? Jak zdrowie ? – zmieniłam temat na nieco inne tory.
— A wiesz u dziadka gorzej – odpowiedziała szybko babcia, jakby chciała go wyprzedzić.
— Nie strasz dziecka ! Wszystko jest w najlepszym porządku – usprawiedliwił się.
— No oprócz tego, że wiecznie muszę ci przypominać, że masz brać leki na nadciśnienie – dodała swoje staruszka. Zawsze się przekomarzali, a że jej mąż miał krótka pamięć i sklerozę, takie sytuację były tutaj codziennością.
— Oj kochanie nie gniewaj się – załagodził spór jak zawsze dziadek. Szybko pocałował ją w policzek, a ona udała zdziwioną. Zaśmiałam się cicho.
Pomimo tylu lat kochali się jak nastolatki. Nigdy nie spotkałam się jeszcze z taką miłością. Zwykli dziadkowie. Obydwoje nosili okulary i mieli siwe włosy, ale pomimo swojego wieku lubili się dobrze bawić, i żartować.
Siedziałyśmy z nimi jeszcze jakąś godzinę. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nawet Veronica się zaczęła udzielać, widać było, że się polubili. Nie obyło się bez sprzeczek i bójek o ostatnie ciastko maślane. Graliśmy również w szachy i warcaby. Nagle zadzwonił mój telefon. Jak oparzona podskoczyłam na krześle, po czym sięgnęłam do torebki po komórkę. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
— Lola miałaś zadzwonić ! Czekamy już godzinę ! – usłyszałam krzyk Dave w słuchawce – Martwię się o ciebie – dodał nieco ciszej, a ja się zaśmiałam.
— Przepraszam, ale zasiedziałam się u dziadków, zadzwonię za piętnaście minut dobrze ? – próbowałam załagodzić sytuację.
— No dobrze, pozdrów ich – odpowiedział, po czym się rozłączył.
— Niestety musimy się już zbierać, ale obiecuje, że wpadniemy do was jutro – powiedziałam i wstałam z krzesła.
Musiałam poganiać moją przyjaciółkę, bo nie potrafiła się pożegnać z moją rodziną. Dostałyśmy słoik dżemu truskawkowego na kolację i paczuszkę z własnoręcznie robionymi ciastkami.
~*~
Siedziałyśmy na tarasie przed domem i piłyśmy zimne koktajle. Próbowałam się połączyć z internetem by móc zadzwonić do przyjaciół, ale szło mi to dość opornie.
— No daj ja to zrobię – powiedziała zdenerwowana Roni. Czekała na tą rozmowę od rana.
— Ja wiem, że już nie możesz się doczekać aż zobaczysz swojego ukochanego, ale cierpliwości dziewczyno ! – krzyknęłam i tak rozpętałam wojnę. Zaczęłyśmy się kłócić i to tak poważnie, nie zwracając uwagi na laptopa, który w dalszym ciągu chodził.
— Ile razy mam ci powtarzać, że my się tylko przyjaźnimy ! - krzyknęła i wstała z krzesła. Zaczęłam się śmiać widząc jej wściekły wyraz twarzy.
— Dobra wyluzuj – powiedziałam normalnym tonem i znów wybuchłam głośnym śmiechem. Veronica dołączyła do mnie po kilku sekundach.
Praktycznie leżałam na krześle i zachodziłam się ze śmiechu. Najgorsze było to, że obie nawzajem się nakręcałyśmy. Nie mogłam już wytrzymać.
— Ej laski ! - ktoś krzyknął, przerywając naszą skromną maskaradę. Obydwie jak na zawołanie się uspokoiłyśmy i spojrzałyśmy w stronę ekranu.
— Hej chłopaki - przywitałyśmy się jakby nigdy nic – Nie wiem jak tobie, ale mi się strasznie chce pić – powiedziałam podnosząc ze stołu szklankę z koktajlem owocowym.
— Jaka jest u was pogoda ? – zapytała chamsko Roni – Bo u nas świeci od rana – dodała z uśmiechem. Zauważyłam, że Niall je Nutelle prosto ze słoika.
— Smacznego – powiedziałam. Popatrzyłam na moją przyjaciółkę, która zajadała dżem ciastkami. Roześmiałam się – Co ty robisz ?
— Jem – odpowiedziała obojętnie.
— Ej dobra ja muszę się zbierać, bo się spóźnię na samolot, Wesołych Świąt dziewczyny ! – krzyknął Harry i puścił nam buziaczka. Znów zaczęłam się śmiać.
— Tobie też Haroldzie – odpowiedziałam. Tyle go widziałam, poleciał do swojej rodziny.
Rozmawiałyśmy z chłopakami jakiś czas, ale niestety musieli się powoli zbierać, każdy jechał na święta do rodziny. Dave też miał do nas przylecieć, a właściwie do Blair. Cieszyłam się, że w końcu sobie kogoś znalazł.
~*~
Zegar wybił godzinę dwudziestą pierwszą, a my siedziałyśmy na sofie w salonie i oglądałyśmy hiszpańskie telenowele. W pewnym sensie, ja tłumaczyłam każdy dialog, wczuwając się w scenę i odgrywając ją na nowo. Ciągle wybuchałyśmy śmiechem.
— Ej przecież nie będziemy tak siedzieć cały wieczór – powiedziała brunetka, zaraz po tym jak zmęczona opadłam obok niej na sofie – Jesteśmy żałosne – skwitowała.
— No, ale co chcesz robić ? Do klubu nie pójdziemy, bo mi się nie chce, a na zwiedzanie trochę za późno – odpowiedziałam ziewając.
— To może coś ugotujmy ! – krzyknęła moja towarzysza i nie czekając na odpowiedź pobiegła do kuchni.
— To będzie ciężka noc – powiedziałam sama do siebie i poszłam za nią.
Następny dzień....
Już od samego rana przygotowywałam się na podróż i zwiedzanie Barcelony. Miał nas oprowadzić mój kuzyn Teodor, nie widziałam go już kilkanaście lat. Jak miałam siedem lat wyjechał do Nowego Yourku, do szkoły muzycznej, miał wtedy jakieś trzynaście lat.
Nie mogłam się doczekać aż go zobaczę. Kiedyś byliśmy sobie dość bliscy. Często razem grywaliśmy na
gitarze i robiliśmy na konkurs improwizowanej piosenki. Czasami śpiewaliśmy takie głupoty, że rodzice mieli nas dość.
Zaśmiałam się przypominając sobie tamte chwilę. Wstałam z sofy słysząc dzwonek do drzwi. Pobiegłam z nadzieją, że to Teo. Z rozmachem otworzyłam drzwi i uśmiech sam wskoczył mi na twarz.
— Lola ! – wykrzyknął uradowany brunet i przyciągnął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. Czułam jak jego mięśnie się napinają. i rozluźniają - Kiedy przyjechałaś ? - zapytał odsuwając mnie od siebie.
Wyglądał całkiem inaczej, wyprzystojniał. Ciemnobrązowe włosy i postawiona grzywka dodawała mu uroku i jednocześnie męskości. Brązowe oczy i ten słodki pieprzyk na brodzie. Przegryzłam wargę, po czym westchnęłam przeciągle.
— Musisz być taki przystojny ? – zapytałam. Roześmiał się.
— Ty też wypiękniałaś, w końcu wyglądasz jak kobieta – odpowiedział poważnie, a ja udałam obrażoną.
— Ej Lita widziałaś gdzieś moją maszynkę ?! – krzyk Roni z góry rozśmieszył nas oboje - Słyszysz mnie ! - dodała i pokazała się na schodach. Miała na sobie szlafrok i turban na głowie, a w ręce trzymała piankę do golenia - Nie mówiłaś, że mamy gościa - dodała i uśmiechnęła się słodko. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się cicho śmiać.
— Teodor to Roni, Roni to Teodor nasz dzisiejszy przewodnik – przedstawiłam ich sobie. Brunetka zeszła po schodach i wyciągnęła dłoń w stronę chłopaka, trzepocząc rzęsami.
— Zapomniałaś dodać, przystojny i osobisty przewodnik – powiedział całując szarmancko wierzch dłoni dziewczyny. Zauważyłam, że Roni się rumieni. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, speszona udawałam, że ściana na przeciwko jest wyjątkowo ciekawa.
— To ja pójdę się ubrać i przygotować, dajcie mi dziesięć minut – powiedziała uśmiechając się. Brunet odwzajemnił uśmiech i poszedł do salonu, czuł się jak u siebie w domu – Czemu nie mówiłaś, że twój kuzyn to takie ciacho – szepnęła Veronica i z dziwnym wyrazem twarzy weszła na kilka schodków wyżej, po czym znów się odwróciła - No to gdzie ta maszynka ? – zapytał zdesperowana.
— Druga szuflada od dołu – odpowiedziałam.
---------------------------------------------------------------
Dobrze więc tak. Przerobiłam ten rozdział. Wszytko się zmienia. Harry jak na razie nie przyjedzie, nie wiem czy przyjedzie w ogóle. Zobaczę co się da z tym zrobić.
Zarządzam przerwę ! Moją przerwę.
Do wakacji raczej nie dodam żadnej notatki, ponieważ mam problemy w szkolę.
Muszę poprawiać oceny i nie mam czasu na pisanie.
Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe.
No więc do zobaczonka w lipcu ! <3
Zarządzam przerwę ! Moją przerwę.
Do wakacji raczej nie dodam żadnej notatki, ponieważ mam problemy w szkolę.
Muszę poprawiać oceny i nie mam czasu na pisanie.
Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe.
No więc do zobaczonka w lipcu ! <3
Kocham was <3
Mleko !
OdpowiedzUsuńohh Nareszcie Hazza przyznał się co czuje do loli :D
szkoda że puki co Louisowi ;DD
coś mi się wydaje, że to właśnie on jest tą NIESPODZIANKĄ <3
Pozdrawiam ;)
Mleko - a tak ogólnie to bardzo je lubię xd najlepsze kakao, ale zimne hehe xd Świetny rozdział :) Bardzo mi się poodba ;p Dobrze, że Louis przemówił Harremu do rozsądku :) Mam nadzieję, że tam w drzwiach jest nasz loczek... :) Świetny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńMleko!!! Fajnie, że Louis pogadał z Harry'm. Mam nadzieję, że to on właśnie stoi za drzwiami/
OdpowiedzUsuńMleko :P Świetny rozdział, jeden z lepszych. Myśle, że to Harry odwiedził naszą kochaną Lole ( boże, niech oni będą już razem):D Też kocham nowy teledysk przystojniaków z 1d <3
OdpowiedzUsuńczesc kochanie ;) mowilam ci juz tysiac razy ze cie uwielbiam i powiem to jeszcze raz - uwielbiam cie jestes niesamowita ! ;33 twoj madzik ;**
OdpowiedzUsuńmleko. <33
OdpowiedzUsuńrozdział jest bardzo fajny, naprawdę mi się podoba.
myślę że to Harry odwiedził dziewczynę. ;))
w wolnej chwili zapraszam do mnie : http://wlasnietutaj.blogspot.com/
Mleko i na 100000000000000% to Harry :) Oj będzie się działo, haha <3 One way or another to cover, ale w wykonaniu chłopaków - odpływam!
OdpowiedzUsuńmleko i dodaj szybko nowy rozdział bo chce wiedzieć co dalej :D no dobra... wręcz umieeeeeeeeeeram z ciekawośći! :D no to już... szybciutko :D
OdpowiedzUsuńMleko heheh ;)
OdpowiedzUsuńOd początku wydaje mi się że Harry cos kombinuje kiedy gadał z Loui ;) To na 10000% Hazza ;P Czekam na nn ;)
mleko ; D czekam na nastepny rozdział, umieram z ciekawosci ; )
OdpowiedzUsuńMleko ; p
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, mi się wydaje, że to Harry, przyjechał do Loli : )
Czekam na nexta, weny ^^ < 33
Mleko x3 Coś tak myślę, że to Harry, haha :D Rozdział zayebisty *___________*
OdpowiedzUsuńCzekam na NN. ;*Wenyyy <33333333
Mleko! ;)
OdpowiedzUsuńTo pewnie Harry do niej przyjechał :)
Świetny rozdział, czekam na następny! ^^
mleko
OdpowiedzUsuńrozdział jest super, i myślę, (chyba jak wszyscy) że to Harry ją odwiedził. Ooo nasz kochany Loczek się zakochał. Czekam na następny i życzę weny.
No nareszcie doczekałam się następnego rozdziału i już nie moge się doczekać następnego rozdziału :))
OdpowiedzUsuńprzecież to było pewne, że on do niej pojedzie!!! zawsze po takich rozmowach robi sie takie rzeczy!! ciekawe tylko jak to sie rozwinie :) mleko.
OdpowiedzUsuńMleko :D ŚWIETNE !
OdpowiedzUsuńhejo jestem na 100% pewna ze przyjechał do niej harry kocham cie życze weny i nieprzejmuj się ja terz nielubie zkoły haha pewnie nikt nie lubi tak mnie wciągneło to opowiadanie ze prawie zapomniałam MLEKO hihi
OdpowiedzUsuńMasz zajebistego blog
OdpowiedzUsuńMleko
zapraszam
http://allicandyou.blogspot.com/?m=1
zajebiście genialny rozdział<3
OdpowiedzUsuńJaraaam się nim:D
Nie wiem jak to robisz ze tak świetnie piszesz....ale zazdroszczę ci z calych sił! :)
Mlekoo? :D
Hmmm...myślę że to będzie Harry? Ale nie jestem pewna;( Ja bym już chciała wiedzieć♥
Dodaj szybko nn:D
Zapraszam takze do mnie;
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
Liczę na twoją opinię, jest dla mnie ona bardzo ważna♥
Mleko ;* Rozdział genialny, jak zawsze. Mam same kompleksy przez Ciebie. Ostatnio poleciłam twój blog mojej koleżance i właśnie mi wczoraj opowiadała, że jest przy 15 rozdziale i się nie może oderwać :D Naprawdę zazdroszczę Ci takiego talentu :) ( u mnie nowy rozdział jak coś : http://selectrightdirection.blogspot.com/ ) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOo, sorry xD To nie miało być 15 rozdział, tylko 5, haha xD
UsuńKocham cię! ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;*
Czekam na nn ;)
A tak w ogóle to mleko ;)
UsuńWracając do rozdzialu to na pewno Harry przyjechał!
JUUPII :)
Czekam na nn kiedy sie pojawi? ;*
Mleko ;DD
OdpowiedzUsuńCudny ;*
Chciałam Cię poinformować, że czeka na ciebie recenzja twojego opowiadania.
OdpowiedzUsuńhttp://zrecenzuj-opowiadanie.blogspot.com/
Pozdrawiam.
MLEKO :) BOSKI *.* MIE MOGE SIE DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO :) ROZDZIAŁ CUDNY !! u mnie nowy rozdział : negatywy-uczuc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńwspaniały blog. czekam na następny rozdział. zapraszam do siebie : http://koffyou.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMLEKO!! Aaaaaaa jaki ty masz świetnego tego bloga! Nooo myślę że to Hazza:D Czekam na następny i nie mogę się doczekać... szybko dodawaj! Pozdrawiam gorąco Lola:***
OdpowiedzUsuńJakiego*
OdpowiedzUsuńMleko :D
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga. Jesteś po prostu genialna :)
http://neverending-friendship.blogspot.com/
Mleko <3 naprawde świetny... nie moge sie doczekać nastęnego!!! <3
OdpowiedzUsuńMleko :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Harry nie przyleci do Hiszpani. W ogóle tak dziwnie czytać coś co wcześniej miało zupełnie inne zakończenie, ale mimo wszystko podoba mi się i jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wytrzymam do lipca. Karzesz nam tak długo czekać, ale rozumiem, szkoła oczywiście jest ważniejsza;)
Zżyłam się z tym opowiadaniem i nie wyobrażam sobie końca...
Poprawiaj oceny i pisz rozdział, czekam z ogromną niecierpliwością!<3
Jak wiele innych czytelniczek prosiłam byś nic nie popsuła między Harrym a Lolą, niestety postąpiłaś inaczej i teraz sama nie wiem czy jest seans to czytać. Może kiedyś jeszcze wrócę do tego opowiadania, ale jak na razie zrobię sobie DŁUŻSZĄ przerwę
OdpowiedzUsuńproszę,aby Harry i Lola byli razem! :)
OdpowiedzUsuńGenialne! *-* Ja to na pewno poczekam do lipca *0* I błagam, niech Harry przyjedzie ;-; xD
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <333333333333
Coś mi się wydaje że Harry troche namiesza xd
OdpowiedzUsuńLola ma być z Zaynem .. :*
Nie ważne jest to że gdy się całowali czuli się jakby calowali rodzenstwo. Oni mają być razem :***
Tymczasem ja zapraszam do mnie i proszę o szczere opinie :
http://zapomnianeslowa.blogspot.com/
Jejku..... I love it! Świetny rizdział. Nooo ten ci na prawdę fajnie wyszedł.
OdpowiedzUsuńSzkoda że następnyvdodasz dopiero w lipcu no akurat wtedy nie będę miałq dostępu do internetu.. Powodzenia w szkole.
xxEwikxx
Fajnie to zmieniłaś ; 33 Ale chcę, alby Harry przyjechał <33
OdpowiedzUsuńFajna przeróbka ,szkoda że dopiero w lipcu będzie kolejny :(
OdpowiedzUsuńPowodzenia w szkole
Mleko, hahahah nie no zabawne to trochę. Dobra to tak przeczytałam dziś cały blog i przepraszam za opóźnienie, rzadko zaglądam do zakładki spam i trochę niechętnie niestety muszę to przyznać, ale zaciekawiłaś mnie strasznie i od razu stwierdziłam ze to będzie coś nie pomyliłam się, naprawdę spodobało mi się to opowiadanie, będę wpadać częściej i na pewno komentować,z niecierpliwością czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńps. obserwuje :D