Roni zapatrzyła się w jakiś punkt za mną. Czyżby zauważyła tam coś interesującego, akurat teraz jak mówiłam jej coś ważnego. Spojrzałam na nią zdenerwowana.
— Słuchasz mnie? – zapytałam czując narastającą złość. Przełknęła głośno ślinę i kiwnęła głową w stronę, w którą patrzyła. Odwróciłam się i zobaczyłam zszokowanego Harry'ego.
— Co ty tu.. ? – szepnęłam przerażona.
Wstałam szybko jakby uniosły mnie emocje, które nagle wybuchły we mnie niczym bomba. Słyszałam przyspieszone bicie mojego serca i czułam jak oddech ugrzązł mi w gardle. Pojedyncze sylaby wydobywały się z moich ust, ale było to coś w stylu jakiegoś pojękiwania. Byłam w totalnym szoku, nie mogłam się ruszyć.
Ile słyszał? Kiedy wszedł na strych? Czy on już wie?
— Lola... – szepnął zachrypniętym głosem loczek. Nie wiedziałam co chciał powiedzieć, nawet nie chciałam wiedzieć – Ja nie... Ehh… - westchnął i potarł dłonią po czole w geście zdenerwowania – Roni możesz nas zostawić samych.. – poprosił moją przyjaciółkę, którą niechętnie się zgodziła.
Uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco i zeszła po schodach. Słyszałam jak trzasnęła drzwiami i wtedy spokojnie usiadłam. Harry zbliżył się i zajął miejsce po drugiej stronie stołu, jakby bał się mojej bliskości. Spuściłam wzrok na stopy i oddychałam dość szybko.
— Wiesz jaki ja jestem… Wiesz, że nie miałem wielu dziewczyn… –zaczął mówić. Ze spokojem analizowałam każde słowo, doskonale zdając sobie sprawę z tego, do czego ta rozmowa prowadzi – Lola, ja nie jestem zdolny do miłości… Przykro mi.. – powiedział i wyszedł, zostawiając mnie samą z otaczającym mnie światem. Krótko, zwięźle i na temat... Cały Styles.
Mój świat runął. Niedawno sobie zdałam sprawę, że pierwszy raz w życiu się zakochałam i niedługo po tym wszystko się rozsypało jak domek z kart. Nie oczekiwałam od niego miłości. Chciałam jedynie zrozumienia, a teraz nie ma już nic.
Mama w śnie pokazała mi scenę, w której Harry mówił, że się we mnie zakochał. Może to było tylko moje urojenie, może to tylko wymysł mojego mózgu. Widziałam i słyszałam to co chciałam. Głupia ja! Jak można wierzyć we własne sny!
Ale co będzie teraz? Przestaniemy ze sobą rozmawiać? Przecież mieszkamy w jednym domu, mamy wspólnych przyjaciół, nie damy rady się ignorować. Ktoś coś zauważy. Było już tak dobrze, ale jak zawsze musiałam coś popsuć. Mogłam to uczucie zdusić w sobie, nie mówiąc o tym nikomu, przynajmniej dalej miałabym przyjaciela.
A co z tymi pocałunkami? One nic nie znaczyły? Widocznie dla niego nie...
Chciałam mu to wszystko wykrzyczeć w twarz, ale zwyczajnie nie mogłam. Wolałam się sama o wszystko obwiniać i udawać, że wszystko jest dobrze. Tak jest łatwiej.
Nie płakałam, nie tym razem. Wzięłam głęboki wdech i jeszcze raz wszystko przemyślałam i poukładałam sobie w głowie. Muszę, żyć tak jakby nic się nie wydarzyło. Tak będzie najlepiej dla wszystkich.
W pomieszczeniu panowała cisza. Jedyne co słyszałam to kroki ludzi po drugiej stronie drzwi. Babcie i dziadka trzeba było odwieźć na lotnisko, a przy okazji odebrać Niall’a, który dzisiaj miał wrócić. Tata postanowił zostać na kilka dni, zresztą Dave sam mu to zaproponował. Czas się poznać. Miałam tyle do zrobienia, a siedziałam na sofie jakbym była w nią wmurowana.
— Lola, zbieraj się! Zaraz wyjeżdżamy! – usłyszałam krzyk z dołu.
Zgarnęłam ze stolika telefon i zeszłam na dół. Byłam przygnębiona, ale to chyba normalna reakcja, po tym co się wydarzyło. Gdy zeszłam na dół nie patrzyłam na nikogo. Założyłam swoje wygodne trepy i narzuciłam na ramiona grubą kurtkę, którą kupił mi Dave. Kochany wujek. To chyba jedyny mężczyzna, który lubi chodzić na zakupy. Ma też niesamowity gust, większość ubrań wybrał mi on. Naciągnęłam na głowę czapkę, która w jakimś tam stopniu pasowała mi do reszty. Uśmiechnęłam się do śmiejącej się rodziny i czekałam aż oni się zbiorą. Z tego co zauważyłam to jadę ja, Dave i główni zainteresowani, ale w przedpokoju stali wszyscy i po kolei się żegnali.
Robiłam dobrą minę, do złej gry. Widziałam jak Harry schodzi po schodach, więc spuściłam głowę, nie chcąc na niego patrzeć. Było mi głupio, że zniszczyłam tą przyjaźń, która między nami się budowała. Przecież gdyby się nie dowiedział to byłoby jak dawniej. Nie powinnam była w ogóle zaczynać tego tematu! Czasu już nie cofnę.
— Lita? Chodź skarbie idziemy – z zamyślenia wyrwała mnie babcia – Jesteś jakaś zamyślona – stwierdziła. Uśmiechnęłam się jedynie. Zrozumiała, że nie chce o tym rozmawiać, więc nie ciągnęła tematu.
~*~
Wieczór zapowiadał się dość zwyczajnie. Siedziałam sobie na strychu na sofie z maseczką na twarzy, a w około rozłożyłam zapalone świeczki dla atmosfery. Babcia przed odlotem poradziła mi bym się zrelaksowała, bo trochę dużo się ostatnio wydarzyło. Ściskałam się z nią długo, z dziadkiem zresztą też. Jakoś nie mogłam się z nimi pożegnać. Dave później w samochodzie bardzo mi dziękował, że namówiłam ich na święta w Londynie. Nie dziwie mu się, że tak się cieszył. Dopiero niedawno się z nimi pogodził i odzyskał rodzinę. Ja w sumie miałam podobnie.
Leżenie i nic nie robienie wcale mnie nie interesowało. Nie lubię się nudzić, a wręcz nienawidzę. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś do pracy. Wtedy zauważyłam rozwalony karton w kącie pokoju, który miałam przejrzeć z rana. W momencie, w którym miałam już wstać, minutnik dał znać, że mam zmyć maseczkę.
Po prysznicu przeniosłam pudło na stolik obok sofy. Zaczęłam wyciągać z niego kolejne rzeczy, które kiedyś należały do mojej mamy. Znalazłam kilka niedokończonych teksów piosenek, trochę kompozycji. Album ze zdjęciami, który już kiedyś przeglądałam odłożyłam na stolik z zamiarem późniejszego odłożenia go na szafkę z książkami. Przeglądanie przerwało mi pukanie do drzwi. Krzyknęłam „proszę” i czekałam na przybysza. Pierwsze co zobaczyłam to blond czupryna. Uśmiech Niall’a od razu poprawił mi humor. Przyszedł do mnie z gitarą, podobną do tej która stała u mnie.
— Przyszedłem Ci poprawić humor powiedział siadając naprzeciwko mnie - Dave coś wspominał, że umiesz grać na kilku instrumentach… Pomyślałem, że może na gitarze też potrafisz.. – powiedział niepewnie, ale po chwili znów się zaczął uśmiechać.
— No dobra, tylko ja chyba nic nie pamiętam.. – powiedziałam nieco zasmucona. Wzięłam instrument do ręki.
Niall pomógł mi przypomnieć sobie wszystkie podstawowe chwyty, a później przeszliśmy do jakiejś przykładowej piosenki. Nie znałam jej, ale wzorowałam się na ruchach mojego przyjaciela. Nagle wyciągnął z kieszeni jakąś kartkę, rozłożył ją i położył przede mną. Zaczęliśmy wspólnie grać, a on jeszcze śpiewał. Patrzył na mnie próbując mnie zachęcić, ale ja się do tego nie paliłam.
— Lola, pomożesz mi? – zapytał łagodnie. Pokiwałam przecząco głową. Starałam się już zacząć oswajać z muzyką, gdyż jest i będzie ona nieodłączną częścią mojego życia. Tak po prawdzie nigdy się z nią nie rozstałam, zawsze byłam w moim sercu. Co nie zmienia faktu, że coś mnie blokowało – Co się dzieje? – zapytał zaniepokojony. Spuściłam głowę i odłożyłam gitarę, nie chciałam nic mówić – Lola, chce ci pomóc… Powiedz mi proszę Cię… – dodał, ale ja dalej nie reagowałam – Przecież widzę, jak Cię to męczy.. Wiem, że byś chciała, ale sama sobie zaprzeczasz…
— Jak mama umarła, nie chciałam już grać ani śpiewać… Nie chciała muzyki bez niej… – szepnęłam, a po policzkach popłynęły łzy. Zauważyłam jak oczy mu się zaszkliły. Po kilku sekundach był już obok mnie i tulił mnie mocno.
— Wydaje mi się, że to jest coś waszego… Że poprzez muzykę, będziesz miała z nią jakiś kontakt… – powiedział blondyn, głaskając mnie po ramieniu. Zaczęłam myśleć nad jego słowami. Miał rację, to był rodzaj takiego porozumienia, którego nikt prócz nas nie zrozumie, bo to jest nasze.
— Dziękuję – szepnęłam i cmoknęłam go w policzek. Rozpromienił się, zresztą ja też. Otarłam łzy i wyprostowałam się – No to do roboty! – zawołałam entuzjastycznie i wzięłam gitarę w dłonie. Wrócił na swoje miejsce, śmiejąc się głośno.
Odliczył do trzech i równo zaczęliśmy grać. Poruszałam palcami po strunach ze skupieniem, nie chciałam nic zepsuć. Blondyn na tyle mi pomógł, że dał mi też nuty. Spojrzałam na niego. Śpiewał odważnie i patrzył na mnie wyczekująco. Delikatnie się uśmiechnął, jakby chciał mnie w ten sposób wesprzeć. Wczułam się w rytm i również zaczęłam na początku nucić, później podśpiewywać, aż w końcu się odważyłam i zaczęłam śpiewać. Cicho, bo cicho, ale jednak. Mój towarzysz uśmiechnął się promiennie.
[...]
But I won't hesitate, no more, no more/ Ale ja już nie będę się wahać, już nigdy więcej!
It cannot wait, I'm yours!/ To nie może czekać, jestem twój!
Well, open up your mind and see like me/ A zatem otwórz swój umysł i zobacz to tak jak ja
Open up your plans and damn you're free/ Zacznij robić swoje plany i a niech mnie! jesteś wolna!
Look into your heart and you'll find love, love, love, love/ Wejrzyj w swoje serce a odnajdziesz tam miłość...
Listen to the music of the moment, people dance and sing/ Posłuchaj tej muzyki która w tej chwili ma największe znaczenie, ludzie tańczą i śpiewają
We're just one big family/ Jesteśmy jedną wielką rodziną
And it's our God-forsaken right to be loved, loved, loved, loved, loved/ A to jest nasze zapomniane przez Boga i ludzi prawo do tego by być kochanym
[...]
Ten tekst do mnie przemawiał. Motywował mnie do działania, do życia, do wszystkiego. Czułam się taka szczęśliwa. Śpiewałam coraz odważniej i dawałam z siebie wszystko. Czułam się dobrze.
— Mam was! – krzyknął Zayn wpadając do pokoju z kamerą. Za nim weszła Roni. Śmiali się – Niesamowite brzmienie – dodał, a ja się speszyłam.
— Lola, to naprawdę było niesamowite… - powiedział Dave wchodzący za moimi przyjaciółmi. Usiedli obok nas.
— Dziękuję.. – powiedziałam.
Resztę wieczoru spędziliśmy wszyscy razem u mnie na strychu. Przyszła też Blair i tata. Oczywiście Harry nie przyszedł. Tłumaczył się, że jest zmęczony i wcześniej się położy. Nikt nie wnikał ani nie naciskał, a ja starałam się to ignorować. Wspólnie trochę śpiewaliśmy, opowiadaliśmy sobie jakieś ciekawe historyjki. Dobrze jest mieć przy sobie tak wspaniałą rodzinę.
Gdy zegar pokazał północ i większość już się rozchodziła do swoich pokoi, moim marzeniem było położyć się w łóżku i usnąć. Jednak coś mnie zatrzymało…
Teoretycznie został już tylko Niall, który coś tam sprzątał, Zayn i Roni, którzy mu pomagali. Krzyczałam do nich, że zrobię to rano, i żeby poszli się już położyć, ale to na nich nie działało.
— Lola? Możemy porozmawiać… – usłyszałam jak ktoś do mnie szepcze. Otworzyłam oczy i spojrzałam na w pół przytomnie na jak się okazało Zayn’a. Uśmiechnęłam się – Przepraszam, ze teraz zaprzątam ci głowę, ale chciałbym porozmawiać.. – dodał. Przetarłam oczy i podniosłam się.
— Jasne, kiedyś w końcu musimy – odpowiedziałam delikatnie się uśmiechając. Mulat westchnął i przeczesał włosy palcami. Wyglądał na podenerwowanego.
— Miałaś rację… Zachowywałem się jak dupek… – przerwał zastanawiając się co powiedzieć dalej – Chciałem Ci podziękować, że kopnęłaś mnie w tyłek i zmotywowałaś do działania… - dodał i delikatnie się uśmiechną – Ale chciałem też przeprosić.. Bo widzisz ja chce się z tobą dalej przyjaźnić.. – szepnął.
Nie mogłam tego tak przekreślić przez jakąś kłótnie. Nie Zayn’a, który mi tak bardzo pomógł. Pochyliłam się do przodu i cmoknęłam go w policzek.
— Ja z tobą też… Bracie – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko. Przygarnął mnie do siebie i przytulił mocno tak jak kiedyś – No, a teraz zmiataj do swojej dziewczyny! Dobranoc! – krzyknęłam i walnęłam się w poduchy. Przykryłam się kołdrą po uszy i westchnęłam szczęśliwa – Ej, ej! A buziak na dobranoc – dodałam jak usłyszałam, że już chce odejść, robiąc smutną minę. Zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek.
— Branoc Lola! – krzyknął wychodząc ze strychu i gasząc światła.
„ Jednego przyjaciela zyskuje, innego tracę… Widocznie nie można mieć wszystkiego..
Życie się zmienia, ludzie się zmieniają, ale wspomnienia zostają na zawsze…. Nie w głowie, nie na papierze, ale w sercu, bo tam zaczyna się wszystko. Każde uczucie, każda emocja… to ono daje nam życie, które nieustannie podkłada kłody pod nogi, by później pomóc wstać i iść dalej…”
~*~
"Przekrwione oczy, popękane żyłki, szatański śmiech, odbijający się od każdej ściany w pomieszczeniu tworząc echo rozchodzące się po wszystkich pokojach. Ta wychudzona twarz, te przeraźliwe rysy twarzy, doskonale widoczne kości policzkowe. W czarnych jak smoła tęczówkach widać chęć mordu. Kto jest ofiarą ? Ja. Właściwie to ja i Harry, ale wiem, że jak będzie trzeba rzucę się na nią i uratuje loczka. Po mnie zapłaczę kilka osób, a po nim kilka miliardów osób.
Staje przed nią. Strach przeszywa moje ciało, powodując lekkie dreszcze. Boję się, ale udaje twardą, jak skała nie do zniszczenia. Wbija we mnie swoje ślepia i próbuję coś odczytać z ruchów mojego ciała. Wyczuła mój lęk, wie że ma kontrolę.
Zbliża się.
Czuję jej lodowaty oddech na twarzy.
Instynktownie przymykam powiek.
Dym wydobywający się z jej ust otula moją twarz.
Wysysa ze mnie życie, duszę.
Powoli godzę się ze śmiercią.
Umieram….."
Mój pisk rozniósł się po całym pomieszczeniu. Byłam przerażona. Ręce mi się trzęsły, a oddech przyspieszył. Rozglądałam się po strychu gotowa na atak kobiety ze snu. Nie odróżniałam rzeczywistości od wyimaginowanego świata wytworzonego w mojej wyobraźni. Okryłam się kołdrą i zaniosłam się histerycznym płaczem. Bałam się ruszyć, a co dopiero wstać.
— Lola, Lola? – usłyszałam szept i zobaczyłam jakąś postać przedzierającą się przez ciemność.
— Błagam cię, nie zabijaj mnie.. – mówiłam przerażona, błagając o litość.
— To ja Harry – dodał. Ulga rozlała się po moim ciele – Co się stało? Czemu tak krzyczysz i płaczesz? – zapytał przysiadając na skraju łóżka.
— Miałam zły sen... – szepnęłam.
— Zostać z tobą? – zapytał, a ja mruknęłam potwierdzająco. Nie chciałam być sama.
Leżeliśmy w ciszy, bo dwóch stronach łóżka, nie stykając się nawet stopami. Nie wiedziałam co powinnam powiedzieć, co powinnam zrobić. A może najlepiej się nie odzywać i udawać, że śpię.
— Boisz się? – zapytał po dłużej chwili milczenia.
— Trochę tak... – skłamałam.
— Możesz się przytulić... – powiedział niepewnie. Przysunęłam się powoli. Poczułam jego ramię. Wtuliłam się w jego bok, wstrzymując oddech – Nie chce tracić tego nad czym pracowaliśmy... Nie możemy być przyjaciółmi? – zapytał po chwili.
— To chyba dobre rozwiązanie... – odpowiedziałam, szczęśliwa że to zaproponował – Zapomnijmy o tym co było dzisiaj... – dodałam i uśmiechnęłam się do niego.
— Twoja babcia prosiła mnie dzisiaj, żebym się tobą opiekował... – oznajmił – więc jesteś teraz pod moją opieką dziecinko – dodał kobiecym głosem. Parsknęłam śmiechem.
— Przyjaźń ? – spytałam, podnosząc się.
— Przyjaźń – odpowiedział z szerokim uśmiechem.
------------------------------------------------------------------
Hej, hej moje krasnoludy!
Jak tam u was? Idzie wiosna, a wraz z nią, co? ZMIANY!
Ogłosiłam sobie w życiu takie 30 dni wiosennych zmian. Nie tylko w życiu, ale i w głowie!
Czas się wziąć do pracy!
Po prawej stronie jest ankieta i prosiłabym, żebyście zostawiły tam swój głos, bo to dla mnie ważne :)
Na TYMŻE blogu, pojawiają się notatki a pro po mojego projektu, serdecznie was zapraszam :)
No i co ja jeszcze chciałam?! Hmmm...
Komentujcie... Proszę was, bo jest na prawdę dość sporo obserwatorów, a komentuje tylko garstka. Właściwie to nie wiem czy wam się to podoba czy nie...
Wiem, że już długo w opowiadaniu kręcę się wokół jednego czasu, ale spokojnie akcja ruszy. OBIECUJE!
Mój mail, jakby ktoś coś chciał : yourselfbe950@gmail.com
gg (które się zmieniło!): 50101207
Całuje was mocno kochaniutkie!
Zaczarowana ♥
Jestem kompletnie zszokowana po tym rozdziale. Nie spodziewałam się tego, ale ja wierzę, ze Harry kocha Lolę i będzie miał odwagę sie do tego przyznać.
OdpowiedzUsuńJestem cholerną wróżką!
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano zaczęłam myśleć o tej całej historii o tym jak zareaguje Harry a teraz wchodzę i BUM! Nowy rozdział :D. Jestem naprawdę cholerną wróżką. Jeszcze wszyscy się o tym przekonają :D.
Co do rozdziału to z całego serca współczuje Loli. No normalnie chciało mi się płakać z jej powodu. Już myślałam ,że wszystko między nimi się ułoży, że będzie tak pięknie ale ty nie. Nie chciałaś zrobić prezentu jednej dziewczynie :D. Oczywiście żartuję ;).
Rozdział udał Ci się w 200% jednak zaintrygował mnie sen (albo koszmar) Loli. Nie wiem... Pewnie to miał być nic nie znaczący element a ja jak zwykle przyczepiam się do nieistotnych rzeczy. Jak zwykle.
Tak więc dziękuję Ci bardzo za to ,że wstawiłaś ten rozdział :)
Black Star
Chciałabym cię jeszcze zaprosić na mojego pierwszego bloga z opowiadaniem fantasty. Pojawił się już pierwszy rozdział i mam nadzieję ,że zajrzysz :)
czego-oczy-nie-widza.blogspot.com
A tu jeszcze mój internetowy pamiętnik jakby Ci się nudziło ;)
czarna-otchlan-pustki.blogspot.com
nie no kurde sza po ba ( nie mam cholernego pojęcia jak to się pisze)
OdpowiedzUsuńświetnie.
jestem szczęśliwa że nadal są przyjaciółmi.
Że tak jakby pogodziła się z Zaynem
Tak sobie myślę, że Harry mimo wszystko słowa "zostańmy przyjaciółmi" wypowiedział z wielkim bólem. Zdaje mi się, że naprawdę kocha Lolę, ale boi się, że ją zrani. Biedni.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przynajmniej pogodziła się z Zaynem. Coś za coś.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
No hej słońce!
OdpowiedzUsuńO jejku, a już myślałam, że może Harry powie loli, że mogliby spróbować być razem...
a tuu takie zaskoczenie! Ale ja wieem, że on ją kocha :** tylko może nie chce jej zranić.. albo po prostu boi się zaangażować :/
noo ale wgl rozdział cudowny, weszłam na bloga i tu taki banan na buzi bo ohooo nowy rozdzialik!
jak dobrze, że pogodziła się z Zaynem, oni razem są tacy słodcy♥
czekam na nexta i weny życzę ;****
najwierniejsza fanka, Jagoda♥
Coś czuję, ze ten sen nie jest tu z przypadku. Oj Harry, Harry co ześ ty uczynił... JA WIEM, ŻE ON JĄ KOCHA. Myślę, że boi sie jej zranić, ale chyba nie wie, że właśnie przez to co powiedziła, dał jej powód do największego cierpienia. Mimio to cieszę się, że Zayn i Lola sobie wszystko wyjaśnili :) Buziaczki kochanie :* :*
OdpowiedzUsuńBoski boski i jeszcze raz boski :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga.!!! Czekam nn. <3333
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńPiękne<3 Szybko next, bo inaczej uduszę;3
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, ale coś mam wrażenie że Harry prędzej czy później coś poczuje do Loli... Trzymam za nich kciuki ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
cudowne ! <3
OdpowiedzUsuńEyy.. Ja już myślałam, nie ja byłam pewna że będzie Hola... A może jednak..? MEGA!
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze jednak Harry i Lola beda chociaz przyjaciółmi z przyjemnosciami xd swietny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten pomysł, to mogłoby być ciekawe :D
UsuńRozdział piękny, wzruszyłam się przy nim. Jesteś wspaniała kiedy wszyscy juz myślą, ze rozumieją Harry'ego ty obracasz tak sparwę, ze nikt nic nie rozume, ale dzięki temu chce się czytać. Ja np. chciałabym zobaczyć jak to wygląda z perspektywy Harrego. Pozdrawiam cię :*
OdpowiedzUsuńSuper! czekam na next! <3
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next ;) Mam nadzieję, że Hazza i Lola będą razem ;) Życzę weny na next :))
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego i mojej przyjaciółki bloga. Dopiero zaczynamy, ale mamy dużo pomysłów. Zapraszamy do czytania i komentowania ;)) http://poza-naszymi-marzeniami.blogspot.com/?m=1
Super już nie mogę doczekać się następnego !
OdpowiedzUsuńCzuje że Harry i ta dziewczyna nie pamiętam już mam słabą pamięć .... BĘDĄ RAZEM :D
Hej. Super rozdział jestem bardzo ciekawa jak to będzie z Hazzą i Lolą.!!! Dodawaj nest bo zwariuję.!!!
OdpowiedzUsuńP.S zapraszam. !!! http://poza-naszymi-marzeniami.blogspot.com/?m=1
Super opowiadanie. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń