piątek, 25 stycznia 2013

Dziesiąty

      *Oczami Loli*

       Zostałam sama. Stałam na środku pokoju w samym ręczniku z szokiem wymalowanym na twarzy. Ciepłe powietrze wpadające przez otwarte okno, otulało moje w połowie nagie ciało.
       Patrzył na mnie inaczej. Nie doszukałam się ani grama nienawiści czy obrzydzenia. Zlustrował mnie od stóp do głów, a ja dostrzegłam pożądanie ? Czy to możliwe, że on chce przelecieć i mnie ? Dlaczego nie jestem zła ? Dlaczego w pewnym sensie się cieszę ? Przecież to niedorzeczne. Byłabym jego kolejną zdobyczą, towarzyszką na jedną noc.
— Lola złaź na dół ! – usłyszałam krzyk z parteru. Kompletnie zapomniałam o posiłku.
Złapałam za jakieś dresy i nie zakładając bielizny, naciągnęłam je na trzęsące się nogi. Zdałam sobie sprawę, że cała drżę, ale nie miałam pojęcia dlaczego. Ten chłopak dziwnie na mnie działał.
      Z łóżka zabrałam moją białą koszulkę i na schodach zaczęłam ją zakładać. Szło mi to dość opornie, ale dałam sobie jakoś radę.
      Weszłam do kuchni i zobaczyłam trzy uśmiechnięte twarze, jedną zniecierpliwioną i jedną nieobecna. Chyba łatwo zgadnąć o kogo chodziło.
— Lola błagam siadaj ! Zakazali mi jeść dopóki nie przyjdziesz ! Nie chcesz przecież mojej śmierci głodowej ! – krzyknął Niall. Zaśmiałam się i przechodząc obok niego potargałam jego blond czuprynę.
— Możesz już jeść, ja ci pozwalam – wyszeptałam mu do ucha i ruszyłam w stronę mojego krzesła.
        Siedziałam jak zawsze pomiędzy Zayn’em, a Liam’em. Wszystkim bardzo smakował posiłek przygotowany bodajże przez Harry’ego. Ja nie miałam ochoty jeść. Grzebałam widelcem w talerzu wpatrując się w jego płynne ruchy, nad którymi miałam pełną władzę. W pomieszczeniu panowała cisza, od czasu do czasu przerywana mlaskaniem. Jak oni słodko wyglądają jak zajadają z taką energią i entuzjazmem. Najśmieszniej jednak jadł Niall. Wpychał do ust wszystko, bez przerwy. Co prowadziło do tego, że miał problemy ze zgryzieniem tego. Zaśmiałam się pod nosem, ale powstrzymałam się od komentarza. Spojrzałam na zegarek wiszący koło lodówki. Wybiła 16:30. Do spotkanie z Will’em miałam jeszcze trochę czasu.
     Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że prawie wszyscy już zjedli, a mój talerz nadal był pełny. Cztery pary oczu spoczęły na mojej postaci.
— Wiesz co Niall, nie jestem głodna, może ty masz ochotę ? – zapytałam, ale doskonale znałam odpowiedź. Uśmiechnął się szeroko. Uwielbiałam takiego wesołego i szczęśliwego. Podsunęłam mój posiłek w jego stronę, a on przyciągnął go do siebie – Pójdę już do siebie – powiedziałam obojętnie i wstałam z krzesła, robiąc przy tym trochę huku.
      Nie miałam ochoty na siedzenie z nimi, nie dzisiaj. Uśmiechnęłam się blado do zmartwionego Zayn’a i udałam się w stronę schodów.
— Lola ! – ktoś krzyknął za moimi plecami. Miałam cichą nadzieję, że to Harry. Odwróciłam się i spojrzałam w jego stronę. Wydawał się znudzony i smutny, ale to nie on wykrzyczał moje imię. Okazało się, że to blondyn. Podszedł do mnie i przytulił mnie mocno, wtuliłam się w niego bez żadnych przeszkód. Zdecydowanie był mistrzem przytulasów – Dziękuję, jesteś najlepszą dziewczyną na całym świecie – wyszeptał mi na ucho, a ja cicho zachichotałam.

                                             ~*~

       Zegarek wskazywał godzinę 18:45. Stałam już gotowa przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie. Podkręcone blond włosy opadające na szczupłe ramiona, niebieskie puste oczy, czarna, krótka sukienka bez ramiączek przyozdobiona brązowym paskiem pod biustem i czarne buty na obcasie. Lekki makijaż, który nie zakrywał smutku jaki malował się na twarzy. Odruchowo poprawiłam sukienkę. Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech.
     Musnęłam wargi wiśniowym błyszczykiem i ostatni raz spojrzałam w srebrną taflę. Złapałam torebkę i wyszłam powoli z pokoju. Kierowałam się do drzwi, pomimo tego, że Will jeszcze nie przyszedł. Postanowiłam, że poczekam na zewnątrz. Szłam powoli i ostrożnie. Na co dzień nie chodzę w szpilkach, ale stwierdziłam, że to jest randka i nie wypada iść w trampkach.
        Po schodach schodziłam jeszcze wolniej, lekko przekręcając stopy w bok. Zamiast się cieszyć czułam przygnębienie. Nie miałam ochoty na zabawę, kolacje czy alkohol. Moim marzeniem było przebrać się w wygodne dresy i ulubioną bluzę i wyjść do parku. Zapalić papierosa i z uśmiechem na ustach obserwować małe dzieci bawiące się na placu zabaw. Wziąć zeszyt i opisać całą sytuację mamie, której przy mnie nie ma. Pobyć we własnym świcie, który należał tylko do mnie.
— Lola choć zobacz co kupiliśmy ! – krzyknął blondasem z salonu.
      Powoli i spokojnie podążyłam w tamtą stronę. Nie byłam jakoś specjalnie ciekawa, ale wiedziałam, że nie dali by mi spokoju. Zostało mi jeszcze trochę czasu, więc dlaczego nie skorzystać.
     Weszłam do środka i ujrzałam wielki biały fortepian stojące naprzeciwko dużego okna, które wyglądało na ogród. Podeszłam bliżej wpatrując się w niego jak zaczarowana. Idealny kształt, czarno-białe klawisze, złote wykończenia. Nie mogłam się powstrzymać. Przejechałam opuszkiem palca po jednej z krawędzi. Dawało to tyle szczęścia, ale i poczucia winy. Zrobiłam kilka kroków w tył i oderwałam wzrok od instrumentu.
— Dave mówił, że grasz – powiedział śmiało Louis, przerywając krępującą ciszę. Odwróciłam się w jego stronę.
— Kłamał – odpowiedziałam oschle i ruszyłam w stronę drzwi. Łzy cisnęły mi się do oczu. Zacisnęłam wargi i dłonie w pięści. Próbowałam się opanować i dojść do siebie, ale wychodziło mi to marnie.
        Przypomniało mi się wszystko. Każda chwila spędzona z mamą przy naszym fortepianie, każda piosenka jaką mnie nauczyła, każdy jej śmiech i blask szczęścia w oku jak grałam. Zawsze mi powtarzała, że jest ze mnie bardzo dumna. To prawda nie byłam zwyczajna, szybko się uczyłam, rzadko kiedy zapominałam nut, nie stresowałam się, grając oddawałam muzyce całą siebie. Teraz byłam inna i niech tak pozostanie.
— Lola, powiesz nam gdzie się wybierasz i dlaczego się tak wystroiłaś ? – zapytał Zayn podchodząc do mnie. Nawet nie spostrzegłam, że usiałam na schodach. Spojrzałam na niego i automatycznie się podniosłam. Za nim stała reszta. Co dziwne loczka też nie zabrakło.
— Kolega ze szkoły zaprosił mnie … - przerwałam- właściwie to nie wiem gdzie – dokończyłam. Wzięłam głęboki wdech i wszystkie emocje, które tłumiłam w sobie oddaliłam w najdalszy zakątek mojego mózgu.
— Czyli, że randka ? – stwierdził tym razem Lou, ruszając przy tym śmiesznie brwiami. Wymuiłam tak dobrze im znany uśmiech.
— Szczerze wątpię, to tylko koleżeńskie spotkanie – odpowiedziałam i wyszłam z domu, pozostawiając ich samych sobie.
     Zeszłam po schodkach i ruszyłam w stronę bramy, z która szarpał się Will. Uśmiechnęłam się widząc go. Miał na sobie białą opinającą jego muskulaturę koszulę, której pierwsze dwa guziki były seksownie rozpięte, ukazując jego tors. Do tego rozluźniony krawat i czarne spodnie. Blond dłuższe włosy były lekko roztrzepane, a zielone oczy błyszczały z ekscytacji. Przegryzłam dolną wargę.
— Taki silny, a nie może bramki otworzyć, no kto by pomyślał – powiedziałam i jednym sprawnym ruchem pociągnęłam metalowe drzwiczki. – Cześć – dodałam i pocałowałam go przelotnie w policzek. Wydawał się dość zaskoczony całą sytuacją, bo wpatrywał się we mnie z otwartą buzią.
— Ślicznie wyglądasz … - tylko tyle udało mu się wykrztusić. Uśmiechnęłam się szczerze pokazując przy tym zęby.
— Dziękuje – odpowiedziałam i poczułam, że moje policzki się czerwienią – To gdzie mnie zabierasz ? – szybko zmieniłam temat by nie zauważył, że coś jest nie tak.
— Choć – otrząsnął się nieco. Złapał mnie za rękę i pociągnął.
          Droga minęłam w dość wesołej i przyjaznej atmosferze. Nie przeszkadzało mi to, że nasze palce były splecione, dobrze się bawiłam. Śmiałam się z jego żartów i historyjek z życia. Słuchałam uważnie każdego słowa, jakie wypowiadał. Był naprawdę ciekawym człowiekiem. Dużo mówił, ale nie wymagał tego od innych. Wystarczyło jak od czasu do czasu wtrącałam „no”, ale po prostu się zaśmiałam. On sam wydawał się pełen zaraźliwej pozytywnej energii i chęci do życia. Każda najmniejsza rzecz wywoływała u niego uśmiech i zachwyt. Cieszył się z małych, stosunkowo zwykłych przedmiotów.
— No to jesteśmy na miejscu – powiedział i odwrócił mnie w stronę naszego celu podróży. Okazało się, że zmierzaliśmy na klubu. Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Tam jest pełno nawalonych niewyżytych mężczyzn, którzy mogą mnie zaatakować, ale z drugiej strony przydałaby mi się chwila luzu.
— Nie przejmuj się, będę z tobą – wyszeptał mi prosto do ucha. Uśmiechnęłam się do niego i pociągnęłam w stronę wejścia.
         Głośna muzyka, alkohol, dużo spoconych ludzi, ćpuni i gorąc. Tym cechują się kluby. Po wejściu miałam ochotę automatycznie wyjść, ale byłam w objęciach Will’a, więc szansa na wydostanie była znikoma. Postanowiłam spróbować.
         Usiedliśmy na małej sofie przy niedużym okrągłym stoliku. W powietrzu można było wyczuć zapach dymu papierosowego pomieszanego z alkoholem. Wzięłam głęboki wdech ignorując odruch wymiotny i zaczęłam się rozglądać na około. Will poszedł po jakieś drinki i zostawił mnie samą obiecując, że zaraz wróci. Wyciągnęłam telefon z torebki i nacisnęłam pierwszy lepszy klawisz. Miałam jedną wiadomość od Roni.

„Zerwałam się z treningu by cię odwiedzić i poplotkować, a ciebie nie ma :c Zayn zaproponował mi nockę, więc czekam na ciebie kochana. Słyszałam, że na randce jesteś, tylko ostrożnie mi tam !”
      Uśmiechnęłam się na myśl, że jak wrócę to w domu będzie na mnie czekała moja przyjaciółka. Chciałam jej coś odpisać, ale do stolika podszedł mój towarzysz.
— Chyba ci się nie podoba, bo już na początku randki wyciągasz telefon – powiedział i zrobił zmartwioną minę. Pociągnęłam go za rękę, tak by usiadł obok mnie, po czym pocałowałam go w policzek.
— Podoba mi się i to bardzo – powiedziałam z uśmiechem.

      Jeden drink, drugi, trzeci, taniec i znów drink. Nie wiedziałam, ze mam taką mocną głowę. Czułam się nieźle. Rozluźniłam się, ale kontaktowałam. Podeszłam do baru po kolejny kilkuprocentowy napój. Za ladą stał młody chłopak. Na oko miał dwadzieścia lat. Brunet, postawiona grzywka, brązowe oczy, promienny uśmiech. Miał na sobie zwykłą białą bokserkę, która ukazywała jego umięśnione ciało i słodkie pieprzyki na szyi.  
— Owocowy raj – powiedziałam siadając na wysokim krześle, obitym czarną skórą. Uśmiechałam się do chłopaka. Nic nie mówiąc zabrał się do roboty. Odwróciłam głowę by spojrzeć na parkiet, na którym szalał Will z jakimś kolega, którego spotkał. Swoją droga miły chłopak. Poznałam kilku jego znajomych.
— Proszę bardzo – powiedział barman podając mi napój. Upiłam dość dużego łyka i spojrzałam na bruneta. Uśmiechał się – Nigdy cię tu jeszcze nie widziałem – zagadał. Byłam tak zmęczona, że nie chciałam na razie wracać na parkiet. Postanowiłam porozmawiać chwilę z chłopakiem, wydawał się sympatyczny.
— Niedawno się tu przeniosłam – odpowiedziałam zanurzając usta w alkoholu. Kołysałam się w rytmie piosenki, która rozbrzmiewała w pomieszczeniu.
— I zaczynasz poznawanie okolicy od klubu ? – zapytał śmiejąc się.
— Można tak powiedzieć – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się zalotnie, dopijając drinka – Muszę iść, przyjaciele czekają, miło cię było poznać … - przerwałam.
— Mike – uzupełnił moją wypowiedź.
— Mike – powtórzyłam i energicznie zeskoczyłam z krzesła. Od razu tego pożałowałam, bo zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o blat i zacisnęłam powieki, po czym znów je otworzyłam.
— Ej wszystko okey ? – zapytał barman wychylając się w moją stronę.
— Tak, chyba za dużo alkoholu jak na jeden dzień – odpowiedziałam i spokojnie odeszłam w stronę parkietu.
       Dołączyłam  do Will’a i jego kolegi i wpadłam w wir tańca. Było przyjemnie. Ruszałam się w rytmie muzyki. Poczułam, że w głowie mi szumi. Zamykałam i otwierałam oczy, bo obraz powoli się rozmazywał. Nie wiedziałam co się dzieje, czyżby alkohol tak na mnie działał ? Traciłam równowagę, nogi odmówiły mi posłuszeństwa, ledwo się trzymałam. Zaczęłam mamrotać pod nosem, aż w końcu poczułam, że upadam i zobaczyłam ciemność.

*Oczami Harry’ego*

      Udało mi się wyrwać, w końcu. Już się bałem, że Meg nie wypuści mnie z domu i będę musiał patrzeć i słychać jak się wita z Lou przez najbliższe kilka godzin. Impreza. Od wejścia można było wyczuć zapach dymu papierosowego pomieszanego z oparami alkoholu i duchotą panującą w pomieszczeniu. Wchodząc do klubu zawsze czułem odprężenie i relaks. Wiedziałem, że oprócz kilku fanek nic mi nie grozi. No może prawie nic … Paparazzi. Byli wszędzie, ale jakoś udawało mi się im sprawnie wymknąć.
         Głośna muzyka bębniąca przyjemnie w moich uszach, mnóstwo fajnych lasek, które zauważyłem już na wejściu, luźna atmosfera… to jest to. Wolnym krokiem udałem się w stronę baru, rozglądając się na boki w poszukiwaniu jakiejś nowej „zdobyczy”. Dostrzegłem kilka znajomych mi twarzy, ale zignorowałem je.
       Usiadłem na wysokim krześle i odwróciłem się w stronę barmana. Za ladą stał Mike, przemiły pracownik tego klubu. Naprawdę sympatyczny człowiek. Wiecznie uśmiechnięty i wyluzowany.
— Siema Harry – powiedział i przybił mi piątkę w formie przywitania. Uśmiechnąłem się od ucha do ucha – To co zawsze ? – zapytał i zanim przytaknąłem wziął się do roboty. Każdą imprezę zaczynałem od szklanki dobrej whisky z lodem. Dawała mi kopa i chęć do zabawy. – Proszę bardzo – powiedział i położył szklankę na blacie.
           Od razu złapałem ją w swoje dłonie i oplotłem ją swoimi długimi palcami. Zamoczyłem wargi w zimnym, orzeźwiającym alkoholu i obróciłem się by rozejrzeć się po Sali. Na środku parkietu tańczyły pary, przy stołach siedzieli nawaleni faceci i miziali się z ledwo przytomnymi, przypadkowo poznanymi dziewczynami, a przy barze siedziała cała zdesperowana reszta. Niektórzy czekali na ruch którejś z pięknych samotnych pań, a niektórzy zanurzali swoje smutki w procentach omamiając swój mózg. Z ubikacji wychodziła naćpana młodzież ledwo trzymająca się na nogach. Widok przerażający, ale jakoś nigdy nie zwracałem na nich uwagi.
      Dopiłem końcówkę alkoholu i odłożyłem szklankę uśmiechając się do Mika. Zeskoczyłem z krzesła i ruszyłem w stronę parkietu. Dziś miałem ochotę na jakąś słodką blondynkę. Nie musiałem długo czekać. Od razu podeszła do mnie jakaś dziewczyna i zaciągnęła mnie do tańca. Widać było, że jest trochę wstawiona, ale nie przejmowałem się tym. Tańczyła dość odważnie. Jej dłonie błądziły po moim torsie, a biodra wirowały w rytm puszczonej muzyki. Była bardzo blisko, nasze ciała się stykały. Położyłem dłonie na jej talii i rozluźniłem się.
— Harry – wymruczałem jej prosto do ucha, wiem że dziewczyny to podnieca. Kąciki jej ust podniosły się znacznie ku górze. Spojrzała mi prosto w oczy i po chwili musnęła mój policzek.
— Sophi – wyszeptała przy okazji przegryzając płatek mojego ucha. Szybka jest, lubię takie.

— Pomocy ! – usłyszałem, że ktoś krzyczy głośno próbując przekrzyczeć muzykę w klubie.
    Siedziałem przy barze i sączyłem trzecie piwo. Moja słodka blondyneczka gdzieś zniknęła, a ja się nudziłem. Miałem nadzieję na coś więcej niż tylko taniec, ale ona widocznie nie miała ochoty. Spojrzałem na parkiet. Zebrał się tam całkiem niezły tłum. Wszyscy się przepychali. Odłożyłem pusty kufel na blat i postanowiłem sprawdzić co tam się dzieje. Powolnym, spokojnym krokiem ruszyłem w stronę tajemniczego zbiegowiska. Zacząłem się przepychać, nie było łatwo. Doszedłem do celu. Na środku leżała jakaś dziewczyna. Blondynka, czarna sukienka, blada cera …. Boże to Lola ! Od razu podszedłem do niej i uklęknąłem obok jakiegoś długowłosego blondyna, wydawał się przerażony.
— Co jej się stało ? – zapytałem dotykając jej dłoni. Była taka delikatna i krucha, zresztą jak zawsze. Spojrzałem na tego chłopaka.
— Nie wiem tańczyła aż nagle zaczęła coś bredzić i upadła – wyjąkał. Na początku byłem w takim samym szoku jak ten chłopak, ale otrząsnąłem się dość szybko.
      Wziąłem ją na ręce i miałem zamiar wyjść, ale ktoś mnie złapał za ramię. Odwróciłam głowę i znów ujrzałem tego zielonookiego chłopaka. Wpatrywał się we mnie, a jego palce zaciskały się na moim ramieniu.
— Gdzie ty ją bierzesz ?! Chyba nie myślisz, że ją puszczę z tobą, nawet cię nie znam ! – krzyknął głośno.
— Wystarczy, że ja ją znam, a ona mnie. Baw się dalej, ja się nią zajmę – oznajmiłem i nie czekając na odpowiedz ruszyłem w stronę wyjścia.
       Czekała mnie droga na piechotę. Samochodu nie mogę prowadzić, bo trochę wypiłem. Na szczęście nasz dom jest niedaleko. Nie była jakoś specjalnie ciężka, a wręcz przeciwnie.
          Szybko przebierałem nogami, bałem się, że nie zdążę. Oddychała bardzo płytko i coś mamrotała pod nosem. Nic nie mogłem zrozumieć. Ciągle starałem się przykładać jej palce do szyi by sprawdzić jej puls. Był prawie nie wyczuwalny. Co ona do cholery wzięła ! Tak strasznie się bałem. Dotknąłem wierzchem dłoni jej rozgrzanego policzka, jak nic miała gorączkę.
— Mamo, on mnie nienawidzi… tylko nie wiem dlaczego…. – tylko tyle udało mi się wyłapać z jej monologu. Czyżby mówiła o mnie ?  Wiem, że zachowuję się jak skończony dupek, ale tak ma być i już.
— Błagam nie zostawiaj mnie, musisz żyć ! Słyszysz ? – mówiłem do dziewczyny – Dla mnie, dla Dava, dla chłopaków ! – krzyknąłem i poczułem, że po policzkach lecą mi słone, ciepłe łzy. Zaczęły mi się trząść ręce – Harry nie wpadaj w panikę, nie teraz – powiedziałem sam do siebie.
            Stałem już przed naszą bramą. Kopnąłem ją z impetem i wpadłem na posesję. Powoli zacząłem biec, uważając na schodach. Nie wiedziałem co będzie dalej. Nie wiedziałem co mam zrobić, co powinienem zrobić. Uderzyłem kilka razy w drzwi i czekałem aż ktoś otworzy. Strach mnie zżerał od środka i ciągle dawał o sobie znak.
— Otwórzcie ! – krzyknąłem i kopnąłem w drzwi. Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy z bezsilności. Nagle usłyszałem przekręcanie klucza w zamku. Po chwili moim oczom ukazała się zaspana twarz Liam’a. Widząc mnie z nieprzytomną Lolą na rękach zdziwił się nieco.
— Co jej jest ? Za dużo alkoholu – zaśmiał się, ale ja nie miałem czasu na żarty. Wepchnąłem się do środku domu i ruszyłem w stronę schodów.
— Nie mam czasu na żarty to poważne – powiedziałem i wbiegłem na górę do swojego pokoju, bo było bliżej od razu pobiegłem do łazienki. Siadając na ziemi zauważyłem, że dziewczyna jest na wpół przytomna. – Lola musisz to zwymiotować słyszysz ! – krzyknąłem do niej, ale ona nie zareagowała.
           Nie mogłem czekać, aż zrozumie o co mi chodzi. Nachyliłem jej głowę nad toaletą i włożyłem palca do buzi. Nie myślałem nad tym jakie to obrzydliwe, nie teraz. Popchnąłem go nieco dalej i czekałem aż jej organizm zareaguje. Nic. Jeszcze dalej, nic. Załamałem się, ale nie poddałem. Dołączyłem drugiego palca i wróciłem do poprzedniego zajęcia. Udało się. Zaczęła wszystko zwracać. Musiałem ją przytrzymywać, bo krztusiła się. Pierwszy raz w życiu cieszyłem się tak bardzo, że ktoś wymiotuje.
          Otwierała powoli oczy i chyba zaczynała łapać o co chodzi. Nagle do łazienki wpadł zaspany Zayn z Roni, która była ubrana w jego koszulkę. Patrzyli zaskoczeni na sytuację, w której się znajdowali.
— Zimny okład, szybko ! – rozkazałem i już ich nie było.
       Odgarnąłem dziewczynie blond loki do tyły i z szafki zgarnąłem jakąś gumkę do włosów, po czym je związałem. Puls się normował, jej policzki nabierały normalnego kolorytu, a temperatura jej ciała powoli spadała. Głaskałem ją po plecach i nuciłem jakąś melodię. Wiedziałem, że nie będzie z tego nic pamiętała. Cieszyłem się, że mogę być tak blisko niej.
           Wrócili moi pomocnicy z zimnym okładem. Akurat dziewczyna skończyła wymiotować. Wytarłem jej blade usta i znów wziąłem na ręce podnosząc z zimnej posadzki. Położyłem ją na moje łóżko i usiadłem obok. Zacząłem delikatnie muskać jej czoło zimnym, zwiniętym w rulon ręcznikiem. Zayn i Roni patrzyli na wszystko zaskoczeni, nie wiedzieli co się dzieje. Usiedli naprzeciwko mnie i patrzyli na dziewczynę, która słodko spała. Brunetka ściągnęła jej buty i przykryła jakimś kocem.
— Spokojnie zaraz wszystko wam opowiem. Najważniejsze, że sytuacja opanowana – powiedziałem i z uśmiechem spojrzałem na nieświadomą, śpiącą Lolę.  

---------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdzialik. Nie wiem jak to teraz będzie, bo wznawiamy naszego bloga "Po dwóch stronach lustra" z nową historią. Oczywiście serdecznie was na niego zapraszam, ale dopiero jutro, bo jak na razie to nic ciekawego tam nie ma :/ Jakoś w nocy wstawię bohaterów i prologi ;) 
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, bo trochę nad nim siedziałam. Musiałam go trochę doszlifować i uważam, że nie wyszło najgorzej. Nie przyzwyczajajcie się do miłego Harry'ego, bo taki nie zostanie. Wiele z wam pewnie zastanawia się o co może mu chodzić, ale spokojnie dowiecie się prędzej czy później, obiecuje :) 
Przepraszam za jakikolwiek błędy, ale głównie za literówki, bo nie jestem w stanie nad tym zapanować. Sprawdzam tekst kilka razy, zadowolona wstawiam, ale później czytam go jeszcze raz z ciekawości, a tam mnóstwo literówek, serio nie wiem jak to robię ;) 
Jeszcze jedno ! Została stworzona nowa zakładka "Spam" jeżeli chcecie, żebym zaglądnęła na waszego bloga to dodajcie tam komentarz, a z pewnością zaglądnę. Tam jest wszystko wyjaśnione ;) 

Do zobaczonka za tydzień, a może prędzej, jeszcze zobaczę. 
Zaczarowana/ 

13 komentarzy:

  1. Piękne po prostu piękne. I harry tak szybko zareagował i była ciekawa akcja. No cóż serio czekam na nexta http://horan-and-tomlinson-dziewczyny-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Że mamy si nie przyzwyczajać do miłego Harrego ? Szkoda. Ta cała akcja z Harrym, Lolą i imprezą była tak ciekawa, że nie mogłam oderwać oczu od monitora. Nic do mnie nie docierało. Piszesz super, (co zdążyłam już "sprawdzić" na Twoim pierwszym blogu) i zawsze mam ochotę dwa razy to przeczytać. Rozdział jest w najmniejszym stopniu niesamowity. Nie ma takich słów, które by opisały moją radość : ) Czekam na następny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Straszliwie ciekawy!No po prostu boskie,no.Czekam na nn.:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział <33
    Ale ten Harry tajemniczy... xD
    Czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham <3 bosko piszesz <3 czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne, szybko proszę o następny < 33 Wenyy : )

    OdpowiedzUsuń
  7. o jeju zajebisty!! aaa <3 czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. I kolejny świetny rozdział mam nadzieje ze nowy napiszesz szybko bo już nie mogę się doczekać :)
    Pozdrawiam Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ! ;3 Tylko, żeby Harry się nie wtrącał w ten związek jej i Zayna.. Bo Harry, prawie, że na kazdym blogu się wtrąca i wygrywa i mnie to już wkurza ._.

    OdpowiedzUsuń
  10. omomom kocham twego bloga ,szybko dadawaj następny rozdział nie migę się doczekać ;* @skittelsowa

    OdpowiedzUsuń
  11. Ona zakochana w nim,on na każdym kroku wyśmiewa się z niej,ale czy na pewno nic do niej nie czuje?!Przez niego ona popada w nałóg!Czy uda się jej wyjść z nałogu,czy będą oni razem? Jeśli chcesz to wiedzieć zapraszam do obserwowania i czytania mojego nowego bloga http://you-drugtome.blogspot.com/
    Ostrzegam blog różni się od innych blogów,w formie takiej,że występuje w nim dużo przekleństw! Zapraszam Martyna

    OdpowiedzUsuń
  12. Oł dżizys boskie !!! Harry jaki roztańczony z jakąś blondynką flirtuje,no no xD Ogółem cały rozdział jest naprawdę wspaniały,pisz szybko następny,pozdrawiam ;*
    P.S
    U mnie nowy rozdział ;)
    http://inlovewith1dstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział!
    zimowy-poranek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 HOPE , Blogger