sobota, 12 stycznia 2013

Ósmy

— Co wy nie widzicie ty iskierek radości w ich pięknych oczętach ? To tylko żart - powiedział Louis.
Momentalnie się wyprostowałam i spoważniałam. Wszyscy wpatrywali się w nas oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Spojrzałam na moją towarzyszkę spisku. Uniosła bezwładnie ramiona. Nie wytrzymałam wybuchłam śmiechem, po chwili dołączyła do mnie Roni. Praktycznie turlałyśmy się po schodach. Ja nie mogłam złapać oddechu, a co najgorsze bolały mnie żebra. Nie zwracałam na to uwagi, w końcu się dobrze bawiłam.
— Żałujcie, że nie widzieliście swoich min – powiedziałam Roni za co rzucił się na nią Lou z Zaynem. Zaczęli ją łaskotać, a ona piszczała na cały dom.
       Reszta dołączyła do mnie i śmialiśmy się wszyscy. W sumie to nie wszystkim było do śmiechu. Moje szczęśliwe i roześmiane oczy natrafiły na wzrok Harryego. Jego zielone tęczówki lustrowały mnie od stóp do głów, z nienawiścią i obrzydzeniem. Przestałam się śmiać. Przed oczami stanął mi wyraz twarzy mojego ojca. Takie same oczy i jeszcze ten cwaniacki uśmieszek. Lokowaty patrzył na mnie tak samo. Nawet mnie nie znał. Byłam przerażona, a moim ciałem władał strach. Wiedział, że sprawia mi ból i perfidnie utrzymywał kontakt wzrokowy. Nie wytrzymałam. Podniosłam się, na jednej ręce, ze schodka i pobiegłam do siebie. Tak cholernie się go bałam.

*Oczami Harryego*

— Co jej się stało ? – zapytał zdezorientowany Niall. Wpychał do ust kolejną sztukę zielonej, kwaśnej żelki. Wszyscy się uspokoili i spoglądali po sobie.
— Ześwirowana już do końca – odezwałem się, przy okazji śmiejąc się pod nosem. Jak dla mnie mogłaby się wyprowadzić w każdej chwili, a im szybciej tym lepiej. Robiła z siebie taką sierotkę, udawała skrytą i biedną. Nie lubię ludzi, który użalają się nad sobą.
— Jak możesz tak mówić ? – zapytał spokojnie Liam. Reszta się wstrzymała od zabrania głosu i czekali na moją odpowiedź. Milczałem, ale nie było mi głupio czy coś. Patrzyłem dumnie każdemu prosto w oczy – To miła i sympatyczna dziewczyna, trochę zagubiona, co nie znaczy, że musisz się tak zachowywać. Może już czas spróbować się z nią zakolegować – dodał widząc, ze nie mam zamiaru odpowiadać. Prychnąłem najgłośniej jak się dało.
— Po moim trupie – odpowiedziałem i udałem się do swojego pokoju.
Jak ta sytuacja ich zmieniła. Gdzie są moi dawni przyjaciele, sprzed wprowadzenia się tutaj tego czegoś. Zawsze wyluzowana czwórka najważniejszych osób w moim życiu, tak po prostu się zmieniła…

*Oczami Loli*

    W pomieszczeniu było ciemno. Idealną cisze od czasu do czasu przerywały uderzające w szybę krople wody. Na dworze była ulewa. Czyżby pogoda wiedziała jak się czuje ? Może to mama płacze razem ze mną.
    Leżałam zwinięta na moim łóżku, przykryta śnieżnobiałą kołdrą. Trzęsłam się i zalewałam łzami. Nie mogłam zamknąć oczu, bo gdy powieki opadały pokazywał się obraz mojego ojca. Te oczy pełne nienawiści i pogardy przeszywające moje ciało. Następnie wracało do mnie wydarzenie sprzed godziny. Te zielone tęczówki próbujące mnie dobić. Rozpadałam się na małe kawałeczki, a najgorsze jest to, że nie miał kto mnie poskładać.
   Wyciągnęłam z pod poduszki dobrze mi znany czarny zeszyt. Zaświeciłam lampkę i złapałam za długopis. Ręka zawisła nas białą, kratkowaną kartką. Nie miałam pojęcia co napisać, ale wiedziałam, że coś muszę, bo to mi pomoże.

„Mamuś,
 Znów go widziałam. Może nie w pełnej okazałości, ale te oczy… Mieszkam z chłopakiem, który nienawidzi mnie tak bardzo jak ojciec. Najgorsze jest to, że wcale nie żywię do niego urazy. Jakby teraz przyszedł i przeprosił z pewnością bym mu wybaczyła. Co on ma w sobie takiego ? Nie wiem. Niebezpiecznie mnie do niego ciągnie. Muszę to zahamować i zaczął go ignorować. Tak będzie najlepiej i najwygodniej. Ja zapomnę, on będzie żył w swoim poukładanym, idealnym świecie gwiazdy”

      Schowałam zeszyt i zgasiłam lampkę. W pomieszczeniu znów zapanował zmrok. Przekręciłam się na lewy bok i powoli, niepewnie przymknęłam powieki. Zapisanie kolejnej strony moimi przemyśleniami, pomogło. Wyrzuciłam to z siebie. „Dobrze, że reszta mnie toleruje”, z ta myślą przeniosłam się w objęcia Morfeusza.

„– Ty mała dziwko, myślałaś, że dam ci tak sobie odejść ! – krzyknął mi prosto w twarz. Po moich nozdrzach rozszedł się zapach kilkuprocentowego alkoholu.
Znów się bałam, moja siła odeszła, a odwaga wyparowała. Patrzył na mnie wściekły. Jego jasnozielone tęczówki wpatrywały się we mnie z taką nienawiścią. Czekałam na kolejny jego ruch. W najlepszym wypadku zaciągnął by mnie z powrotem do mojego pokoju i dokończył to co zaczął. Niestety dzisiaj nie miałam szczęścia. Odwrócił mnie tyłem do ściany i popchnął z całej siły. Biodrem uderzyłam o ostry kant komody, która stała niedaleko. Ból rozniósł się po całym ciele, a z rany wyleciało trochę krwi. Zlekceważyłam to. „Nie pierwsza, nie ostatnia”, pomyślałam.
Leżałam na ziemi i płakałam. Nagle z pokoju wyszedł jego kolega i widząc mnie w takim stanie rzucił się na mnie i zaczął obmacywać. Krzyczałam i piszczałam, ale to nic nie dawało. Ojciec tylko stał, patrzył na nas i śmiał się głośno. Jego ręce wędrowały po moim ciele powodując ból. Nawet sobie nie zdawał sprawy jak ja się czułam, dla niego to była zabawa z „małą dziwką”. Najgorzej było jak ten mężczyzna włożył swoją przepoconą, brudną dłoń w moje spodnie. Poczułam na udach jego paznokcie. Nie wiedziałam co mam zrobić, modliłam się o śmierć. Jak wpakował mi rękę do majtek…..”

—  Nieeee ! – krzyknęłam i usiadłam na łóżku. Szybko się podniosłam.
      Wbiegłam do łazienki. Płakałam spazmatycznie. Włączyłam gorącą wodę i w ubraniach weszłam pod strumień. Rękami pocierałam o swoje ciało, próbując zmyć z niego dotyk tego faceta. Nadal czułam jego dłonie wędrujące po moim ciele, nieprzyjemne drapanie na udach. Byłam strasznie spanikowana, nie mogłam się uspokoić. Z tego wszystkiego zaczęłam używać paznokci. Tak bardzo chciałam, żeby to uczucie zniknęło. Nie przejmowałam się tym, że sama siebie ranie i zadaje sobie jeszcze większy ból. Nie myślałam nad tym jak będę późnij wyglądać.
       Sukienka była przemoczona, a ciało czerwone, obolałe i poranione. Wrząca woda nie pomagała, a wręcz każdy jej strumień sprawiał, że wszystko piekło. Nie dawałam za wygraną. Niewidzialne dłonie nadal błądziły po moim ciele. Płakałam coraz bardziej, powoli wpadałam w tak dobrze mi znaną histerię. Moje nogi odmówiły współpracy. Kolana się ugięły. Runęłam.
     Siedziałam skulona, a strumienie wody spadały bezwładnie na moją głowę i plecy. Pojedyncze krople wędrowały po całym moim ciele. Nie ruszałam się. Nie mogłam, a może nie chciałam ? Znów poczułam dziwną potrzebę i pragnienie zobaczenia matki, ulżenia sobie. Czyżbym znów chciała nie żyć ? Nie mogłam, nie mogłam zostawić Dava, nie chciałam go ranić i tracić. A może tak byłby lepiej ? Harry by się ucieszył, a reszta może by uroniła kilka łez, ale szybko by zapomnieli. Może to dobry pomysł ?!
— Matko święta, Lola co ci jest ? – usłyszałam męski głos,  nie miałam siły podnieść głowy.
      Ktoś wyłączył wodę. Poczułam powiew lodowatego powietrza. Przez moje ciało przeszedł niemiły dreszcz. Przyciągnęłam nogi do siebie i zacisnęłam je w żelaznym uścisku. Czyjaś gorąca dłoń dotknęła mojego ramienia. Podniosłam raptownie głowę ze strachu. Zobaczyłam zmartwioną twarz mulata.

*Oczami Zayna*

     Podniosłem jej ciało do góry. Nie pomogła mi zbytnio. Jej stopy opadły na zimną posadzkę. Stała samodzielnie. Jej oczy były puste, wydawała się nieobecna. Kruche, zazwyczaj blade ciało, było zaczerwienione i w niektórych miejscach zadrapane. Bałem się o nią, ale byłem też zły. Ściągnąłem z niej delikatnie, przemoczoną sukienkę. Nie protestowała. Stała przede mną w białej, koronkowej bieliźnie, wydawała się niewzruszona obecną sytuacją. Dopiero teraz zauważyłem, że jej ciało zdobią siniaki i drobne rany. W niektórych miejscach można było dostrzec białe blizny. Jedna wyróżniała się spośród innych. Była w kształcie litery L, znajdowała się na prawym ramieniu. Przejechałem po niej opuszkiem palca. Dziewczyna zadrżała. Bała się mnie ?  
    Biodro zdobiły ciemnoniebieskie szwy. Oplatały kawałek skóry. Byłem w lekkim szoku, ale próbowałem tego nie okazywać. Złapałem za kremowy ręcznik, który wisiał na kaloryferze i otuliłem ją nim. Przejeżdżałem dłońmi po materiale z zamiarem wytarcia mokrego ciała dziewczyny. Jak była w miarę sucha, ściągnąłem moją białą koszulę i narzuciłem jej na ramiona i zapiąłem pierwsze guziki.
       Jej wyraz twarzy nie zmieniał się. Przygnębienie, smutek, cierpienie i bojaźń, biły od niej bez przerwy. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Usiadłem na łóżku, a ją posadziłem sobie na kolanach, w takich sposób, że oplatała moje biodra swoimi nogami. Spojrzała na mnie, a z jej lazurowych oczu wypłynęły świeże łzy. Otarłem je kciukiem i przyciągnąłem do siebie mocniej. Nie sprzeciwiała się. Wtulona w mój nagi tors jedną rękę położyła na moim karku, a drugą na plecach. Nogi zacisnęły się w moim pasie, a głowę wtuliła w obojczyk. Czułem jak po moim torsie spływają jej słone łzy. Zacząłem się lekko kołysać i głaskać ją po włosach. Panowała cisza. Powoli się uspokajała.
       Minęło kilka minut, ale nie dłużyły mi się. Jej oczy produkowały coraz mniej łez, a ciało się już tak nie trzęsło. Czułem, że wraca do żywych i czuję się już lepiej. Jak dobrze, że postanowiłem do niej przyjść. Mogło się to skończyć bardzo źle. Jakby stała jej się krzywda  to na pewno Dave by sobie tego nie wybaczył, zresztą ja też. Sama myśl, że to by się działo piętro wyżej jest przytłaczająca. Pewnie wszyscy byśmy się obwiniali, no może nie wszyscy…
        Harry zachowuje się jakoś dziwnie. Myślałem i chyba nie tylko ja, że jak ta dziewczyna przekroczy próg tego domu to on się na nią rzuci i zacznie ją podrywać. A on ? Nawet się z nią nie przywitał. Dodatkowo przyprowadza sobie codziennie jakieś nowe laski. Chyba myśli, że my nic nie zauważyliśmy… Przecież wszyscy słyszą jak rano ktoś wymyka się z jego sypialni. W nocy nie jest lepiej. Śmiechy i inne różne odgłosy. To serio wkurza wszystkich, ale nie wolno nic powiedzieć, bo on się od razu obraża.
— Dziękuje – usłyszałem cichy szept. Spojrzałem na Lolę. Wpatrywała się we mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć, nagle odebrało mi mowę. Jej tęczówki przeszywały mnie, próbując coś wyczytać z moich.
— Za co ? – udało mi się wydusić.
— Za to, że jesteś Zayn. Nikt mnie nigdy tak nie wspierał jak ty – odpowiedziała i uśmiechnęła się blado.
— Przyjaciół trzeba wspierać – odpowiedziałem i również skusiłem się na mały uśmieszek.
      Siedzieliśmy razem kilka godzin, a właściwie leżeliśmy. Głowa koło głosy, ręka koło ręki. Śmialiśmy się i opowiadaliśmy o swoim dzieciństwie. Właściwie to ja mówiłem najwięcej. Słuchała mnie, ale jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Od czasu, do czasu posłała mi nieśmiały uśmiech. Nagle wstała. W mojej koszuli wyglądała rozkosznie. Tak słodko, seksownie, ale za razem dziewczęco. Nie patrzyłem na nią z pożądaniem, bo nie czułem do niej tego „czegoś”. Traktowałem ją jak siostrę i przyjaciółkę.
— Gdzie idziesz ? – spytałem wybijając się z transu. Podniosłem się na łokciach i lustrowałem ją wzrokiem od stóp do głów.
— Zachciało mi się pić, pójdę do kuchni i zrobię gorącą czekoladę, też chcesz ? – zapytała.
— Jasne, może pójdę z tobą ?
—  Spokojnie dam sobie radę. Poczekaj tutaj, chyba musimy pogadać.
      Nie odpowiedziałem. Kiwnąłem tylko głową i zanim się obejrzałem zniknęła z mojego pola widzenia. Leżałem i czekałem aż wróci.

*Oczami Loli*

          Wiedziałam, że muszę mu to wszystko wyjaśnić. W pewnym sensie byłam na to gotowa. Czekałam na taką osobę jak on. Wiem, że mogę mu powiedzieć wszystko.
        Wyszłam ze strychu. Dość niepewnie stawiałam kolejne kroki. Nie chciałam go spotkać, nie teraz. Choć w sumie to mi nie groziło, bo on o tej porze zazwyczaj wyrywa laski w jakiś klubach. Nie dobrze mi się robiło na myśl, że w tym domu zostało przelecianych tyle dziewczyn. Moim zdaniem uprawianie sexsu to poważna sprawa, to zapieczętowanie uczucia jakie łączy dwoje ludzi. Zawsze marzyłam o idealnym pierwszym razie. Ja, mój ukochany, świece, przyjemna muzyka, czułość, namiętność… Niestety nie było mi dane tego doświadczyć.
        Ani się obejrzałam, a stałam w kuchni. Zeschnięcie nagich stóp z zimną posadzką, z każdym krokiem było milsze. Zaczęłam szperać po szafkach w poszukiwaniu brązowego, czekoladowego proszku, ale jakoś nie mogłam znaleźć.
— Widziałam go tu ostatnio – mruknęłam sama do siebie.
       Rozejrzałam się ponownie po pomieszczeniu, ale nic szczególnego nie rzuciło mi się w oczy. Usłyszałam kroki. Automatycznie odwróciłam wzrok w stronę wejścia w celu sprawdzenia kim jest przybysz. Zobaczyłam brązową czuprynę, wystarczyło. Odwróciłam się. Nie chciałam na niego patrzeć, bałam się jego przeraźliwych oczu, które kochało tyle nastolatek. Przegryzałam dolną wargę i wbiłam wzrok w brązowy kawałek blatu. Usłyszałam, że ktoś jeszcze wchodzi, ale bałam się odwrócić.
— O Lola jakie masz ładne nakrycie –  moich uszu doszedł znajomy mi głos. Postanowiłam na niego spojrzeć. Nie myliłam się. W wejściu stał Louis i patrzył na mnie z zadziornym uśmieszkiem. Nagle jego wzrok przeskoczył na mojego nagie nogi.
— Byłabym wdzięczna jakbyś nie patrzył na mnie jak na kawałek steku – odpowiedziałam z poważną miną. Irytowało mnie to.
— No to już wiem, gdzie jest Zayn – powiedział krótko po czym się odwrócił – Liam nie musisz się już martwić ! Nasz kochany słodziak siedzi na strychu u Loli ! – krzyknął głośno. Dźwięki wydobywające się z jego ust rozchodziły się po pomieszczeniach i odbijały się od ścian tworząc echo. Zaśmiałam się cicho pod nosem – Jest taki miły, że pożyczył jej swoją koszulę, by nie paradowała w bieliźnie po domu ! – dodał, a ja poczerwieniałam. Tylko nie wiem czy ze złości, czy z zawstydzenia. Spuściłam głowę i znów się zaśmiałam, ale tym razem nieco ciszej. – W sumie to jestem mu wdzięczy, bo mogę sobie popatrzeć na takie piękne nogi – dodał spoglądając na mnie.
— Tomlinson nie przeginaj pały – wysyczałam przez zęby. Nienawidziłam jak ktoś komentował mój wygląd, nawet jak to były komplementy.
   Usłyszałam jego słodki śmiech i momentalnie podniosłam głowę. Wtedy w oczy rzucił mi się loczek siedzący przy stole. Wpatrywał się w swoje dłonie. Dziwak jakiś.
— Lola żyjesz ? – usłyszałam krzyk dochodzący ze schodów, a później kroki. Naszym oczom ukazał się Zayn – Tyle cię nie było, że zacząłem się martwić – dodał wchodząc do pomieszczenia. Uśmiechał się promiennie.
— Stęsknił się – powiedział Lou i wybuchł śmiechem. Usiadł Harryemu na kolanach. Patrzyłam na nich zaskoczona – Co się stało kochanie, że taki smutny jesteś ? – zapytał. Nie wiedziałam co mam zrobić. Odwrócić głowę ?
  Ze zrobionym gorącym napojem szłam po schodach. Bałam się, że się potknę i wyleje to wszystko na siebie. Udało się dotarłam do celu.
  Usiadłam na sofie obok mulata i podałam mu pełny kubek. Nie odzywaliśmy się. Wiedziałam, że muszę mu to wszystko wyjaśnić, ale nie wiem czy byłam gotowa na takie posunięcie. Nikomu o tym wcześniej nie mówiłam, no może oprócz Dava, ale on jest z rodziny. Przegryzłam dolną wargę.
— Jeżeli nie jesteś jeszcze gotowa to poczekam – odezwał się mulat. Odłożyłam kubek na stolik. Odwróciłam się w stronę chłopaka i podkuliłam nogi. Patrzyłam mu prosto w oczy. Czekoladowe tęczówki wyrażały ciekawość. „On wszystko widział, powiedz mu”, usłyszałam w głowie.
— Jak miałam dziesięć lat zmarła moja ukochana mama. Nie mogłam się z tym pogodzić. Była ona kompozytorką i tekściarką. Razem śpiewałyśmy, pisałyśmy piosenki i tworzyłyśmy muzykę. To ona pokazała mi świat nut i melodii, nauczyła mnie kochać. Była matką, ale i najlepszą przyjaciółką. Pewnego dnia zemdlała w łazience po kąpieli. Myśleliśmy, że to z przemęczenia, więc nie pojechaliśmy do szpitala. Niestety takie sytuacje zaczęły się powtarzać coraz częściej. Wysłałam ją do lekarza – przerwałam – Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Weszła do domu zapłakana. Od razu ją przytuliłam. Wtedy powiedziała, że ma raka mózgu. Płakałyśmy obydwie przez kilka godzin – znów przerwałam, a po moim policzku spłynęła pierwsza łza – Było coraz gorzej. Medycyna nie dawała jej nawet roku. Przyrzekłam sobie wtedy, że koniec z muzyką. Od tamtej pory nie grałam na żadnym instrumencie, nie śpiewałam, a nawet nie słuchałam piosenek. Nie chce. W dzień jej śmierci powiedziała jedno zdanie, którego nigdy nie zapomnę „Ile razy przez okno lub przez jakąś szparę zaświeci słońce to będę ja, nie odejdę”. – przerwałam i dałam upust swoim łzom – To dla niej się nie poddałam i żyłam dalej, udając, że wszystko jest okey. Później było już tylko gorzej. Wyjechałam z ojcem z Hiszpanii. Mówił, że nie możemy zostać w tym miejscu, bo wszystko mu przypomina żonę. Zgodziłam się. Zamieszkaliśmy w Londynie, z dala od rodziny. Zaczął pić. Na początku myślałam, że to przejściowe, ale myliłam się. Wszystkie smutki topił w alkoholu – wzięłam głęboki oddech – Wszystko zaczęło się dwa lata temu. Miałam niecałe piętnaście lat. On… - przerwałam – mnie gwałcił. Co dwa, trzy dni przychodził zalany i rzucał się na mnie. Bił, poniżał i gwałcił. Nikomu nie mówiłam, bo nawet nie miałam komu. Wstydziłam się tego wszystkiego – spojrzałam na Zayna. Był w wielkim szoku – Tamtego wieczoru przyprowadził kolegę. Wiedziałam co mnie czeka, wiedziałam co nastąpi. Zaczął się do mnie dobierać, ale sprzeciwiłam się mu po raz pierwszy. Chciałam uciec, ale złapał mnie. Popchnął na komodę tak mocno, że upadłam- uniosłam koszulkę, która zakrywała szwy – Wtedy przeszedł ten jego kolega. Macał mnie po całym ciele. Włożył rękę w moje spodnie. Pamiętam ten dotyk, śmiechy. Mieli ubaw. Jak poczułam jego dłoń w majtkach odepchnęłam go. Wtedy mnie skopali i wyszli. Nie wytrzymałam, chciałam nie żyć, odejść z tego pieprzonego świata, nie żyć, chciałam w końcu być szczęśliwa i zobaczyć moją mamę. Pocięłam się, ale to nic nie dało więc połknęłam kilka tabletek i zasnęłam. Znalazła mnie sąsiadka – wzięłam głęboki wdech. Patrzyłam w okno na piękny księżyc w pełni – Dave dowiedział się, że istnieje i chciał mnie odnaleźć. Udało mu się. Cholernie się ucieszyłam, że nie muszę wracać do ojca. Jesteście najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w dotychczasowym życiu – zakończyłam moją historię. Zapadła cisza. Czekałam aż coś powie.
— Choć tu – wyszeptał i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w jego tors.

------------------------------------------------------------
Z góry przepraszam za beznadziejny rozdział, ale nie mam weny normalnie nie wiem co napisać. Mam tyle fajnych pomysłów, ale na następne rozdziały ;c No i macie dziewczęta Lola zwierzyła się Zaynowi. 
Jutro WOŚP ! Stoję pod kościołem, pewnie zajebiście zmarznę, ale oj tam liczy się cel. Przypominam wam o tym, że warto pomagać i od czasu do czasu możecie sobie odmówić jakiejś przyjemności i wspomóc takie akcje ;)  
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Proszę o szczere opinię ;) 

Na dzisiaj chyba tyle :) Do zobaczonka za tydzień :D

20 komentarzy:

  1. świetny rozdział i nie gadaj mi tu, że beznadziejny, ponieważ jest świetny ♥ ♥ Nie wiem czemu, ale lubię te momentu smutku itp. w opowiadania, więc bardzo mi się podoba ♥ ogólnie wszystkie Twoje poprzednie rozdziały były świetne, boskie, wspaniałe <33 |
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Beznadziejny? Jest świetny i ty o tym wiesz ! Czekam na jakąś akcję z Harry'm i na następny rozdział. Wpadaj do mnie thesedaysyoucanttrustpeople.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Lola opowiadała, to się poryczałam, rozdział świetny, czekam na następny rozdział weny < 333

    patrzsercembooczyniezawszewidza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba ;p Hehe ja też brałam udział w WOŚP już skończyłam XD Rozdział bardzo mi się podoba;p
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest cudowny, i szkoda, że Zayn nie czuje do nie "tego czegoś". Fajnie by było jakby byli parą : ) A w dalszym coągu, nie wiem co ma Harry do Loli :D Czekam na nexta i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział! ;)
    Już nie mogę doczekać się następnego! ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Awards przez mojego bloga . Pytania tutaj : http://rockmebebe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo !
    Ty mówisz że jest beznadziejny ?
    Grubo si mylisz kochana,jest świetny!
    Prawie cały rozdział płakałam ;0
    Z niecierpliwością czekam na next :>

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest genialne *______* Czekam na kolejny <33333333333333

    OdpowiedzUsuń
  10. nie zgadzam się z Tobą, ten rozdział jest świetny, z resztą cały ten blog jest niesamowity ... czekam na następny rozdział .. a no i ogranicz tą samo krytykę bo na prawdę piszesz bardzo dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  11. jest zajebisty! :D biedna Lola! ;< smutno mi xD. wzruszający jest ten blog. :D
    Ckw co będzie z Harrym. Proszę o dalszą czesc jak najszybciej! ♥
    dreamergirlxoxo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak bardzo współczuję Loli, że tyle przeszła... Harry, jest dziwnym odbija mu xD Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do LIBSTER AWARD - więcej dowiesz się na moim blogu - historiajedendee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,przeczytałam cały blog i stwierdzę,że ZAJEBISTY. ;) Bardzo podoba mi się twój sposób pisania.
    Czekam na CD,weny <3
    Zapraszam też do mnie. Dopiero zaczęłam więc jest 1 rozdział. Może skomentujesz,dodasz się do obserwatorów,byłabym wdzięczna ;)
    http://truly-deeply-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. zajebiste to jest <3
    strasznie podoba mi się Twój pomysł na tego bloga. ;D
    wcześniej jakoś nie mogłam się zebrać, żeby Ci napisać jakikolwiek komentarz. xd
    z niecierpliwością czekam na nowy ;P

    zapraszam na nowy rozdział na http://we-gotta-vibe-you-cant-define.blogspot.com/

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Yey kolejny rozdział ! <333 Uwielbiam go,nic dodać nic ująć :) Czekam na CD,życzę weny ! <3
    Zapraszam też do mnie,jest nowy rozdział :)
    http://inlovewith1dstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam całe, chciałam to zrobić o wiele wcześniej, ale moich nauczycieli nie obchodzi, że chcę przeczytać blog... -.-
    Po prostu magia! Uwielbiam Lole i to, że nie zrobiłaś z niej kogoś kto chce się zabić, a w następnym rozdziale ma gdzieś przeszłość i zakochana w jednym z 1D, nie pamięta co jej zrobił, w tym przypadku ojciec. :) Jest po prostu świetnie! Harry mnie intryguje i wnerwia zarazem. Nasz podrywacz chyba coś ukrywa. Nie wiem czemu na początku znajomości nawet się nie przywitał... ;c Powinnam się uczyć do egzaminu, ale tak się wkręciłam, że ojeju! *-*Piszesz tak świetnie i tak przyjemnie się to czyta. Podziwiam Cię! Oby tak dalej. :)
    Gdy będę na komputerze to zaobserwuję. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest super <3
    Dzieki tobie pokochalam tak mocno Zayn'a ze normalnie nie moge kocham go <33

    OdpowiedzUsuń
  19. Jaki beznadziejny! Ja przy każdym rozdziale kurwa rycze!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 HOPE , Blogger