sobota, 13 września 2014

Dziewiątka (Część Druga)

Kolejny dzień zapowiadał się równie beznadziejnie, co poprzedni. Nie odzywam się do Harry'ego już dwa dni i wciąż czułam ogromną gulę w klatce piersiowej, która uciskała na moje skołatane serce. Wiedziałam, że zrobiłam dobrze i moje wywody były słuszne, ale tęskniłam za nim tak cholernie. Obrałam jedną ze stron i ani mi się śniło wycofać. Co to, to nie.
Drugą godzinę siedziałam przy stole w kuchni, popijałam trzeci kubek herbaty i przeglądałam notatki oraz podręczniki. Matematyka nie była moim ulubionym przedmiotem, a właśnie jutro miałam zdawać z niej egzamin półroczny. Pół nocy Lou i Zayn tłumaczyli mi wszystkie zadania i podawali potrzebne wzory. Czułam, że umiem. Tylko nie byłam pewna czy zdam.
Westchnęłam i spojrzałam na zegar wiszący nad drzwiami wejściowymi. Wskazywał godzinę dziewiątą, co oznacza, że niedługo wszyscy wstaną i znów zrobi się szum. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy z zamysłem udania się do swojego pokoju. Kolejny raz chciałam uniknąć kontaktu, choćby wzrokowego, z nim. Uciekałam przed nim, przyznaję się. Po prostu strach, że gdy tylko spojrzę w te zielone ślepia to od razu mu wybaczę, paraliżował mnie od wewnątrz. Rozsądek podpowiadał mi jedno, nie wybaczaj, nie tym razem. Zachował się jak dupek, to nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Jak zrozumie swój błąd, przeprosi wszystkich to mogę się zastanowić nad jakąś rozmową, ale do tego czasu nie mamy o czym gadać.
Minęłam go na schodach. Okalał go tak cudowny zapach, że nie mogłam się oprzeć i spojrzałam na niego.Wyglądał jak zawsze. Rozczochrane włosy, nieokiełznany wzrok i nieodgadniony wyraz twarzy. Nie powiedział ani słowa, a nawet śmiem twierdzić, że przeszedł obojętnie udając, że mnie nie zna. Z wielkim bólem zrobiłam to samo.
Wpadłam na strych i zanurzyłam się w ciepłej kołdrze. Postanowiłam trochę odpocząć od otaczającego mnie świata. Potrzebowałam wytchnienia i odpoczynku. Zastanawiałam się nad kolejnym wyjazdem do Hiszpanii na wakacjach, ale jak szybko o tym pomyślałam tak szybko wybiłam to sobie z głowy. Pewnie skończyłoby się to jakąś katastrofą. Po za tym Dave już mi zapowiedział, że na wakacjach jadę z nim i chłopakami w trasę, bo chce mnie mieć na oku. Ciesze się, bo przy okazji zwiedzę trochę świata i może poznam smak przygody.
Przymknęłam powieki i ani się oglądnęłam, a zmęczenie przeniosło mnie w świat snów i marzeń...

~*~

Dave podał mi białą kopertę, której tekstura pozostawiała niewielkie wgniecenia w skórze. Wystające szlaczki delikatnie muskały moje palce. Popatrzyłam na niego zaskoczona, nie mając pojęcia, co w niej znajdę. Odkleiłam przeznaczoną do tego część i otworzyłam wyciągając ze środka zawartość. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to rysunek dwóch złotych obrączek, a pod nimi napis "I niech żyją długo i szczęśliwie". Ozdobna czcionka dodawała mu takiej szykowności oraz elegancji. Po przeczytaniu tych wyjątkowych słów zdałam sobie sprawę, o co w tym wszystkim chodzi. Uśmiechnęłam się szeroko i nie zaglądając do środka zaproszenia rzuciłam się wujkowi na szyję.
- Gratuluje - szepnęłam tuląc się do niego mocno - Cieszę się, że jesteś szczęśliwy - dodałam nie wiedząc, co mówi się w takiej sytuacji.
Odsunęłam się od niego i z szerokim uśmiechem na ustach zaczęłam czytać kartkę i analizować każde zdanie.
- Ale to już za dwa tygodnie - oznajmiłam zdziwiona przeczytaną datą.
- Musimy się spieszyć - odpowiedział przełykając głośno ślinę.
- Dlaczego? - spytałam podejrzliwie przyglądając mu się uważnie. Coś było na rzeczy.
- Bo widzisz... - przerwał by zaczerpnąć świeżego powietrza - Blair jest w ciąży - wydusił to z siebie na jednym wdechu. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- No na reszcie! A myślałam, że już nigdy się nie zdecydujecie! - krzyknęłam entuzjastycznie śmiejąc się głośno.

Czy wszyscy w tym domu umówili się na posiadanie dziecka...?

~*~

- Zrobisz mi kanapkę Lola? - zapytał znudzony Zayn, prawie leżąc na blacie kuchennym. Złożył ręce jak do pacierzu w błagalnym geście. 
- Znaj moją dobroć... - mruknęłam i wzięłam się za krojenie chleba. 
Egzaminy zdane, teraźniejszych zadań domowych brak, obowiązków brak, jednym słowem nasz dom otuliła szara, przytłaczająca i gęsta nuda. Nie mieliśmy pojęcia, co mamy robić. Wszelkie gry planszowe przeszliśmy nie raz, konsole stały się naszym największym wrogiem, a zabawa w chowanego przestała być już taka ekscytująca. Mieliśmy dość i tyle. Jedyne, co zajmowało nam choć jedną trzecią dnia, to w moim wypadku szkoła, a w chłopaków chodzenie do studia i załatwianie poszczególnych spraw, związanych z trasą. Blair i Megan wciąż wymieniały się swoimi spostrzeżeniami a pro po ciąży, a do tego wszystkiego jeszcze wspólnie planowały wielki ślub, który miał się odbyć niebawem. Nerwówka chwytała już nas wszystkich, ale staraliśmy się to w sobie tłumić, bo przecież stres nie jest naszym sprzymierzeńcem. 
Czekałam na przyjazd Pablo z Hiszpanii, ale on wciąż go odkładał tłumacząc się pracą. Dopiero wczoraj oznajmił mi, że pewnie przyjedzie dopiero na ślub, na którym pełnił będzie rolę fotografa. Mała Emily pojechała  z babcią do jakiejś rodziny kawałek drogi od Londynu, co wiązało się ze sprowadzeniem na mnie jeszcze większej nudy. Popadaliśmy w depresję, wszyscy bez wyjątku. 
- Może posprzątamy coś? - zapytał Niall wpatrując się w sufit.
- Nie pamiętasz, że wpadliśmy na to przed wczoraj, dom błyszczy... Nigdy nie było tu takiego porządku - mruknął Liam przeglądając po raz setny to samo czasopismo dla kobiet. 
- A może jakaś imprezka? - zaproponował entuzjastycznie Lou przełączając kolejne programy w telewizji - Widziałem, widziałem, widziałem... - powtarzał widząc przeróżne kreskówki, seriale i filmy. 
- Nie mam ochoty... - jęknął znużony Zayn przełykając kolejne kęsy kanapki, zrobionej przeze mnie. 
Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi, gdzieś na piętrze, a następnie dudnienie stóp na schodach. Harry. Wciąż się nie odzywał, choć nie wiem czy mogę to tak nazywać. Moja duma nie pozwalała mi wyciągnąć ręki, a on widocznie nie czuł się winny. Unikał mnie i zauważyli to wszyscy, nawet Dave. 
- Gdzie idziesz? - krzyknął Liam odwracając głowę w jego stronę. Uparcie wpatrywałam się w telewizor udając, że mnie to nie obchodzi. 
- Muszę skoczyć do sklepu, mam ochotę na coś słodkiego - odkrzyknął loczek z przedpokoju. 
- Idę z Tobą! - poderwał się z kanapy Niall i pobiegł  w stronę drzwi. 
- Ja też, dobrze mi zrobi wieczorny spacer - zgłosił się tym razem Payne. 
- My też pójdziemy, mam już dość tego domu - oznajmiła Meg ciągnąć za sobą zdezorientowanego Louis'a. 
Nie zważając na mnie i na Zayn'a pospiesznie wygramolili się na zewnątrz i pognali do najbliższego sklepu. 
- Fajka? - szepnął mulat jakby bojąc się, że ktoś nas usłyszy. 
- Zdecydowanie - mruknęłam zadowolona i ruszyłam w stronę wyjścia na taras - Długo nie paliłam - stwierdziłam wkładając do ust zapalonego już papierosa. Wciągnęłam nikotynowy dym, który przyjemnie zabija mnie od środka. Odchyliłam głowę do tyłu i wypuściłam to, czego nie przyjęły moje płuca - Tęskniłam za tym - oznajmiłam szczerze i oparłam się o pierwszą, lepszą ścianę. 
- O co chodzi Harry'emu? - zapytał czarno włosy. Automatycznymi ruchami powoli spalał swojego papierosa. 
- Nie wiem i chyba nie chce wiedzieć - skłamałam w żywe oczy. 
- To przez tą sprzeczkę o ciążę Meg ? - zadał kolejne niewygodne pytanie. 
- Pewnie tak. 
- Czemu nie wyciągniesz pierwsza ręki?
- Po co? 
- Choćby po to, żeby się pogodzić? 
- Nie ja zawiniłam - odpowiedziałam cierpko. 
- Co nie znaczy, że nie możesz poprosić o rozmowę. Nie musisz go przepraszać, to tylko zwykłe wyjaśnienie sprawy - powiedział siadając na schodu. 
- Pieprzyć to - udawałam twardą i szło mi całkiem nieźle. Uśmiechnęłam się w duchu. Podświadomość skarciłam mnie za kłamstwo nie tyle przed przyjacielem, ale przed samą sobą. 
- Przestań - upomniał mnie. Zna mnie zbyt dobrze. 
- Nie drąż tematu Zayn, to nie ma już sensu - warknęłam sama nie wiem dlaczego. Czyżbym była zła? 
- Jak chcesz Lola, ale sama sobie szkodzisz - stwierdził poważnie i przygniótł peta butem - Chodź do środka, bo się rozchorujesz - złapał mnie za ramię i wspólnie weszliśmy do ciepłego domu. 

~*~

Zegar wybił północ, a ja siedziałam na schodach prowadzących na strych i rozpisywałam w głowie "za", i "przeciw". Zayn znów to zrobił. Zasiał we mnie jakieś ziarnko tego, co powinnam zrobić, po czym zostawił mnie samej sobie. Zrozumiałam, a właściwie w końcu przyznałam się przed sobą, że chce z nim porozmawiać. Wstałam z zimnego schodka i w różowej piżamie  w króliczki ruszyłam w stronę drzwi pokoju loczka. Stojąc na przeciwko nich zastanawiałam się jeszcze dłuższą chwilę, czując rosnące we mnie zwątpienie i chęć odejścia. Ostatkami sił zmusiłam swoją rękę by zapukała dwukrotnie w drewno. Teraz nie ma już odwrotu. Czekałam na jakieś przyzwolenie i dopiero po kilku ciągnących się sekundach usłyszałam zachrypnięte "proszę". Otworzyłam niepewnie drzwi i wychyliłam się przez szparę zaglądając do pomieszczenia. Od razu w moje nozdrza uderzyły opary alkoholu otępiąjące mój mózg.  Leżał na łóżku. Po całym pokoju walały się puszki po piwie i innych napojach. Na szafce stała opróżniona butelka whisky. Zdziwiona tym, co się dzieje dookoła mnie weszłam do środka i szczelnie zamknęłam za sobą. 
- Co tu się dzieje ? - zapytałam zdumiona. Nic innego, nie mogło wydobyć się z moich ust. 
- O Lola hej - bełkotał pijany Harry. 
Podeszłam do niego i dotknęłam jego czoła, było gorące. Od razu otworzyłam okno, żeby się nieco wywietrzyło. Chciałam, żeby wiatr zabrał ze sobą ten okropny zapach alkoholu. Zbiegłam na dół i z szuflady w kuchni zabrałam worek na śmieci. Posprzątałam te wszystkie puszki i inne śmieci, a następnie przyłożyłam loczkowi do czoła zimny kompres. 
- Lepiej? - zapytałam głaszcząc jego poplątane włosy. 
- O tak - szepnął nieobecny - Tak bardzo Cię kocham Lola ... - dodał po chwili, ale miałam wrażenie, że był jeszcze bardziej nie przytomny niż wcześniej. Uśmiechnęłam się do niego i pozwoliłam zasnąć nie mówiąc już nic.

--------------------------------------------------------------
Przepraszam za ten tygodniowy poślizg, ale szkoła od samego początku nie daje o sobie zapomnieć, nawet w weekend. Okropnie was przepraszam i mam nadzieję, że zrozumiecie to, że jestem totalnie zabiegana i zarobiona. 
Jak na razie daję radę i mam nadzieję, że się nie poddam. Właściwie to nawet nie mam nadziei, jestem tego pewna! Wiecie, że pomimo tego, że moja noc stała się o wiele krótsza, a dzień niebezpiecznie się przedłużył to emanuje dobrą energią?! Ja już tak mam. Jeżeli dużo robię i nie mam na nic czasu, jestem cholernie szczęśliwa. 

Kochane moje przepraszam jeszcze raz za ten poślizg i nie obiecuje, że się on już nie zdarzy, bo jak wiadomo nauczyciel nigdy mnie nie pyta czy mam coś do zrobienie w weekend, tylko po prostu zagospodarowuje mi czas, żebym się nie nudziła. 
Zapraszam was na mojego bloga "Przeznaczenie", który jest moim planem na przyszłość. 
Proszę o jakieś komentarze, bo mam wrażenie, że jest was coraz mniej, a liczka obserwujących wzrasta, to niepokojące! Każdy kto przeczytał ten rozdział niech da o sobie znać, bo już się zaczynam martwić! 

Napisz do mnie: yourselfbe950@gmail.com


Całuję was mocno i do następnego!

14 komentarzy:

  1. Cudowny ! Jak zawsze :) Biedny Harry :( Weny i powodzenia w szkole ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest przepiękny jak zwykle, Harry znowu tłumił emocje, a i tak wiadomo jak bardzo cierpiał, końcówka jest wspaniała, juz się nie mogę doczekać na nn :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział giupgdtb nie wiem co napisać weny ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle cudowny, życzę dalszej weny :0

    OdpowiedzUsuń
  5. cieszę się że wróciłaś tylko nie podoba mi się jedno mam wrażenie, że jest jeszcze bardziej nie przytomny niż wcześniej o to mam jakieś dziwne przeczycie że zemdlał czy cos ale może jestem poprostu przerażliwiona

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem, jestem :D
    fajny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAM jaki szetoki smile ,że już jesteś. Niech się pogodzą -,- hahah nexta misiu

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudeńko :P czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż, przerwa dluga, ale rozdział napisany świetnie :D zarówno treść jak i forma były przyjemne dla oka :D wracasz do formy cos widzę, kochana ;D tylko pisze sie a'propos a poza tym żadnych uwag :D gratulacje tak doskonałego rozdziału, dalszej weny i czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ;)czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdzial jest zajebisty. Ciekawi mnie czy lola pogodzi sie z hazza. Jeszcze do tego ta nawalnica ciaz sweet i slub jeej. Chciala bym by to bylo na0rawde i bym mogla w tym uczestniczyc. Klaudja

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 HOPE , Blogger